Jest piątek. Wracasz do domu po pracowitym dniu i marzysz tylko o tym, aby odpocząć. Przez cały tydzień zmagałeś się z wymagającymi zadaniami, wielokrotnie wykazywałeś się swoją wiedzą i doświadczeniem. Wszystko ku chwale większej sprawy – swojego biznesu lub korporacyjnego podwórka. Chcesz zaszyć się w domowych pieleszach, obcować z rodziną, wieczorkiem delektować się idealnie schłodzonym trunkiem, żeby w końcu zasnąć snem sprawiedliwych.
Niestety okazuje się, że Twoi sąsiedzi kolejny raz (dawno przestałeś już liczyć…) organizują imprezę. Znowu w piątek! I ponownie zanosi się na balety do białego rana! Rozmawiałeś… prosiłeś… ostrzegałeś… starałeś się być spokojny i wyrozumiały. Tymczasem dochodzi 3:00 nad ranem i wygląda na to, że oni niespecjalnie przejmują się Twoim utyskiwaniem na głośne zachowanie. Jeżeli tym razem nie zareagujesz ODPOWIEDNIO, nadal będą Tobą pomiatać, a Ty już nigdy porządnie się nie wyśpisz.
Co zamierzasz zatem zrobić?
Party Hard – wirtualna furia rodem z filmu „Upadek”
W Party Hard, grze stworzonej przez Pinokl Games, możesz puścić wodze fantazji, wziąć sprawy w swoje ręce i rozprawić się z szargającymi nerwy imprezowiczami raz na zawsze. Krwawej jatki dokonujesz za pomocą kuchennego noża, systematycznie i po cichu eliminując kolejnych, niczego nieświadomych uczestników suto zakrapianych balang. Prowadzona przez Ciebie postać, niczym Michael Douglas w filmie „Upadek”, z zimną krwią i diabelnym opanowaniem wyładowuje swoją złość w taki sposób, aby zaprowadzić porządek w okolicy i jednocześnie nie dać się złapać stróżom prawa.
Muszę przyznać, że już od pierwszych minut po uruchomieniu recenzowanego tytułu, Party Hard robi całkiem dobre wrażenie. Wpływ na to ma w dużej mierze oprawa graficzna przypominająca klimatyczne Hotline Miami, świetnie dobrany clubowy soundtrack (polecam również jako oddzielne medium, podobnie jak w przypadku Inside My Radio!) oraz profesjonalny voice-acting w dialogowych cutscenach. Niezmiennie zaskakuje mnie fakt, że prosta i z pewnością nie obarczona wielkim budżetem produkcja może pochwalić się tak sprawnym wykonaniem.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że twórcy postarali się nie tylko o dostarczenie zabawy w konwencji hack&slash, ale zafundowali również odbiorcy niemałą dawkę główkowania. Zanim więc zmieciesz z powierzchni ziemi osoby spędzające Ci sen z powiek, będziesz musiał dokładnie zapoznać się z okolicą (np. osiedle domków jednorodzinnych, club nocny, pokład jachtu, studencka impreza, kasyno itp.) i zaplanować nieomal każdy zabójczy ruch. Jeżeli więc miło wspominasz takie pozycje jak chociażby Commandos czy wspomniana wyżej Hotline Miami, z pewnością się nie zawiedziesz.
Fabuła tej relatywnie krótkiej gry nie jest może nad wyraz porywająca, jednak sprawnie i bez większych dłużyzn poprowadzi Cię do nieszablonowego finału. Zachęcam, abyś sam sprawdził co takiego przygotował zespół odpowiedzialny za jej powstanie. Często zdarza się, że niszowe gry jaką niewątpliwie jest Party Hard, serwują ciekawe zakończenia. Tutaj nie jest inaczej.
Całość zyska w Twojej opinii jeszcze bardziej, jeżeli zaczniesz wyłapywać tu i ówdzie specyficzne smaczki nawiązujące do różnego rodzaju ikon popkultury. Wciągnięty w wir mordowania możesz w pewnym momencie natknąć się na dziarsko spacerującego Mario, majestatycznie sunącego po parkietach Lorda Vadera, świecącego białymi włosami Hulka Hogana czy ogarniętego szaleństwem psychopatę, uzbrojonego w teksańską piłę mechaniczną. Nie ma to jak kreowanie dobrego klimatu.
O ile opisane elementy budują pozytywne doświadczenie z obcowania z Party Hard, istnieją detale, które mogą w dłuższej perspektywie czasu irytować. Jednym jest powtarzalność rozgrywki. Mimo losowości w generowaniu lokacji i stopniowemu zwiększaniu trudności, po kilku godzinach gry odczuwałem znużenie, głównie spowodowane dublowaniem poszczególnych poziomów. O ile pierwsze masowe morderstwa przyjdą Ci raczej łatwo, tak w miarę stopniowego pogrążania się w chaosie i zabójczym szale będziesz zmuszony (co najmniej kilka razy) zaczynać wybrany poziom od nowa.
Innym minusem jest zdarzający się brak logiki w reakcjach NPC-ów. Zdaję sobie sprawę, że przy takiej produkcji trudno wymagać wiele, ale niektóre wydarzenia na ekranie mogą być źródłem czystej frustracji. Z drugiej strony, jest to typowa gra imprezowa i przy odrobinie chmielowego napoju oraz w towarzystwie dobrych znajomych te drobne uchybienia przestają mieć znaczenie.
„To był normalny obywatel. On tylko potrzebował odrobiny spokoju…”
Party Hard to produkt, który należy traktować z przymrużeniem oka. Prosta acz nieszablonowa fabuła, klimatyczna oprawa graficzno-muzyczna, nieskomplikowany interfejs i dobry balans grywalności oraz trudności gwarantują naprawdę dobrą rozrywkę. A przy okazji, jeżeli rzeczywiście trafią Ci się kiedyś nazbyt hałaśliwi sąsiedzi, będziesz mógł – przynajmniej wirtualnie – powalczyć o upragniony spokój. Pewnie to nie pomoże, ale nerwy ukoić pozwoli.
Gdybym miał skondensować powyższe napisałbym, że plusami tej pozycji są oldschoolowa grafika, soundtrack świetnie współgrający z całością, niesamowita grywalność i liczne, popkulturowe smaczki.
Mierzi jednak powtarzalność rozgrywki oraz chaotyczne zachowania NPC-ów.