Gry w różnej postaci były obecne w moim życiu odkąd pamiętam. Jeszcze przed boomem na komputery czy konsole moją dziecięcą wyobraźnię zaspokajały mniej lub bardziej szalone przygody podwórkowe oraz gry planszowe. Natomiast w miarę upływu lat coraz więcej mojej uwagi zaczęła przyciągać szeroko pojęta elektroniczna rozrywka. Do dziś z sentymentem wspominam tę formę spędzania wolnego czasu. Wiele jednak bym dał, gdyby ówczesne doświadczenia wzbogacone były o jeden, niezwykle istotny element – podkreślenie, że w tym całym zachłyśnięciu się światem gier mogło być coś więcej niż tylko rozrywka, a umiejętnie wyciągane wnioski z przebywania w nim mogły być skutecznym i ciekawym połączeniem przyjemnego z pożytecznym.
Patrząc na ten okres mojego życia oczami rodzica, zauważam jak wiele mogę teraz zaoferować córce idącej poniekąd tą samą drogą. Bardzo wyraźnie widzę, że żyjemy w czasach, kiedy musimy zmierzyć się nie z pytaniem „czy?”, tylko „jak?”. Jak mądrze towarzyszyć swoim pociechom w ekscytującej przygodzie, jaką niewątpliwie jest poznawanie świata gier? Na łamach Ustatkowanego Gracza już kilkakrotnie podejmowałem ten temat, opisując doświadczenia ze wspólnego ogrywania takich tytułów jak Final Fantasy XV, Minecraft czy LEGO Worlds. A są to tylko wybrane przykłady z wielu innych, gdzie pod przykrywką zabawy staram się przemycać elementy, które mogą wspomóc małego człowieka.
Rise of Industry – rise of young entrepreneur?
Kolejną okazję do takiego właśnie traktowania gier daje nowy tytuł studia Dapper Penguin. Rise of Industry dostępne jest aktualnie w wersji alpha, dlatego dużym nietaktem byłoby szykowanie na tym etapie pełnoprawnej recenzji. Mimo nie do końca dopracowanych detali umożliwia on jednak rozgrywkę, która w moim przypadku przełożyła się na godziny świetnej zabawy z córką.
W Rise of Industry nadrzędnym celem gracza jest stworzenie sprawnie funkcjonującego przedsiębiorstwa w jednej z czterech gałęzi przemysłu – rolnictwa, logistyki, branży wydobywczej lub przemysłowej. Aby tego dokonać, w pierwszej kolejności należy na losowo generowanej mapie z rozwagą wybrać obszar, na którym będziesz stawiał pierwsze kroki na drodze do biznesowego Olimpu. Pod uwagę wziąć należy również aktualne uwarunkowania rynkowe panujące na danym terenie. Twoimi kontrahentami będą rozsiane na mapie mniejsze lub większe miasta oraz konkurencyjne względem nich podmioty, zaś we wspomnianych metropoliach głównym punktem zainteresowania będą z kolei takie obiekty, jak sklepy, restauracje czy inne punkty usługowe. Biznesowi przeciwnicy będą dążyć zarówno do prężnej rozbudowy swoich nieruchomości przemysłowych, jak i do zawierania z nami kontraktów handlowych.
Końcowy więc efekt planu dominacji w wybranej gałęzi gospodarki w dużej mierze uzależniony będzie od umiejętnego reagowania na dynamicznie zmieniającą się relację na linii popyt-podaż, długofalowego zarządzania dostępnymi środkami finansowymi w obrębie rozpatrywanych inwestycji, a także mądrego rozgrywania kontaktów biznesowych.
Biorąc pod uwagę powyższe, na pierwszy rzut oka produkcja studia Dapper Penguin może wydawać się grą nieodpowiednią dla kilkuletniego adepta elektronicznej rozrywki. Głównie dlatego, że może być postrzegana jako bardzo skomplikowana, a w swoim zamierzeniu zdaje się celowaćw entuzjastów city-builderów z mocnym zacięciem ekonomicznym. Wyobrażenie to bardzo szybko jednak skorygowała moja niespełna 9-letnia pociecha…
Zaciekawiona przyjemnymi dla oka grafikami pojawiającymi się na ekranie laptopa nie omieszkała zadać wiszącego w powietrzu pytania „Tato, w co grasz?”. Odpowiedź zaczęła się co prawda od standardowego „To nie dla Ciebie, córeczko”, ale już kolejne zdanie „Ale dlaczego?” spowodowało niezwykle owocny w skutkach moment refleksji. Bo w zasadzie, to dlaczego nie dla niej?
Czego może nauczyć Rise of Industry?
Kiedy odsuniemy na bok obraz tej ekonomicznej strategii czasu rzeczywistego jako rozbudowanej pozycji dla doświadczonych graczy okazuje się, że przy odrobinie chęci znajdziemy w niej wiele okazji do przemycenia młodej osobie kilku ciekawych zagadnień.
Musisz wiedzieć, że Rise of Industry zostało wyposażone w przemyślany i jednocześnie prosty mechanizm łańcucha zależności, łączącego wydobywane / wytwarzane surowce z finalnymi produktami. Dodatkowo gra oferuje ponad setkę różnorodnych wyrobów, które możesz produkować, a następnie sprzedawać (od wody i piasku zaczynając, na zaawansowanej elektronice kończąc). Całość sprowadza się do nieskomplikowanej zasady, mówiącej że do otrzymania jakiegokolwiek produktu (lub półproduktu) potrzeba dwóch, maksymalnie trzech surowców.
I tak np. jeżeli drzemiąca w Tobie nutka biznesmena podsunie pomysł specjalizowania się w wyrobach cukierniczych, a w szczególności jabłecznikach (tak, to był pomysł córki), to potrzebować będziesz sprawnie funkcjonującej piekarni i dwóch składników – jabłek oraz ciasta. Możliwość wybudowania piekarni przyjdzie z czasem, w efekcie odpowiedniego rozwoju drzewka technologicznego. Żeby natomiast móc cieszyć się ze zbiorów jabłek, musisz odpowiednio wcześniej zaplanować stworzenie plantacji, zaopatrzonej w wystarczające zasoby wody. Z kolei ciasto powstanie z połączenia wody i pszenicy, którą dadzą właściwie sprofilowane gospodarstwa (oczywiście również zaopatrzone w wodę). Później wystarczy rozdysponować transport ciast do właściwych sklepów / restauracji biorąc pod uwagę oczekiwany popyt i… gotowe.
Po niedługim czasie wspólnego grania, ku mojemu zaskoczeniu córka w lot chwyciła zaimplementowane założenia. Wertując dołączoną do gry księgę przepisów sama zaczęła sugerować, co i w jakiej kolejności warto budować, pokazując przez to, że (ufff!) umiejętność logicznego myślenia nie jest jej obca. Od prostych szybko ciast weszliśmy w obszar wyrobów papierniczych ucząc się, że do stworzenia książki potrzebny jest papier, który można pozyskać budując tartaki w pobliżu lasów. Chwilę po opanowaniu tego obszaru zaczęliśmy z impetem wbijać w niszę związaną z produktami ceramicznymi. Słowo to na początku niewiele małej bizneswoman mówiło, ale stanąłem na wysokości zadania, w efekcie czego wizja tworzenia wazonów do kwiatów wywołała szeroki uśmiech na jej twarzy. Przygoda pod hasłem Rise of Industry spotkała się z wielkim entuzjazmem ze strony mojej towarzyszki, a regularne dopytywanie o możliwość dalszej pracy w „swojej firmie” tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że był to efektywnie spędzony czas.
Nie do przecenienia była też angielskojęzyczna wersja ogrywanego tytułu. Realizując kolejne receptury opisujące sposoby tworzenia produktów, zupełnie niepostrzeżenie udało mi się przemycić odrobinę wiedzy nie tylko z zakresu prawideł rynkowych. Steel, bottle, glass, fency bed, fabric, wire, ceramic, paint, oil, oven, stove – to tylko kilka z tych słówek, które powiększyły posiadany przez latorośl zasób. Serce ojca rośnie!
Rise of Industy po godzinach
Rise of Industry nie będąc jeszcze grą kompletną, już teraz potrafi zapewnić całkiem ciekawą rozgrywkę. Niekoniecznie z dzieckiem. Nie chcąc zbyt wcześnie deprawować młodego człowieka, czekam, aż grzecznie uda się spać, po czym biorę się za rozbudowę swojego imperium nastawionego na produkcję i sprzedaż takich wyrobów jak piwo czy whisky. Wybrana specjalizacja oraz naprawdę angażujący model rozgrywki w moim przypadku przełożył się na charakterystyczny symptom „jeszcze jednej tury”. Muszę zaznaczyć, że Rise of Industry jest przykładem doskonale działającego pożeracza czasu.
Jestem przekonany, że jeżeli tylko twórcy nadal będą kontynuować obrany kierunek rozwoju swojego tytułu, możesz mieć nadzieję na naprawdę interesującą grę. Ja i moja córka z pewnością będziemy wracać do Rise of Industry z przyjemnością.
Grę otrzymaliśmy dzięki uprzejmości sklepu GOG.com
Studio Dapper Penguin przygotowało grę w ciekawy sposób łączącą elementy strategii czasu rzeczywistego z założeniami ekonomicznymi. Zaimplementowany system tworzenia produktów daje dużo przyjemności i – mimo relatywnie prostego mechanizmu – skutecznie przyciąga przed ekran komputera na długie godziny. Swoje trzy grosze do pozytywnego wrażenia dorzuca też miła dla oka grafika i relaksująca oprawa muzyczna.
Rise of Industry łapie momentami zadyszkę w postaci długich czasów ładowania, czy sporadycznych zacięć w trakcie rozgrywki.