Jakiś czas temu miałem okazję przetestować planszową grę dedukcyjno-detektywistyczną „Niepożądani Goście” i muszę przyznać, że bawiłem się przy niej (i nadal bawię) bardzo dobrze. Zresztą nic dziwnego, gdyż możliwość takiego sposobu nadwyrężania szarych komórek jest dla mnie zawsze niezwykle przyjemna.
Kiedy więc pojawiła się możliwość przetestowania detektywistycznych umiejętności, ale tym razem w świecie cyfrowym, od razu z niej korzystałem. A stało się to za sprawą nietypowej gry Strange Horticulture.
Może pomogę w chorobie? Albo rozwiążę jakąś zagadkę?
Na pierwszy rzut oka Strange Horticulture może wydawać się dosyć prostym tytułem traktującym o zawodzie właściciela sklepu z kwiatami i ziołami (od czasu do czasu także dziwnie wyglądającymi grzybami) operującego w czasach wiktoriańskich.
Każdy dzień za ladą z pozoru wygląda podobnie. Klienci, bardzo często zafascynowani pięknie wyglądającą ekspozycją na witrynie oraz najzwyczajniej w świecie ciekawi właściciela pojawiają się dosyć regularnie. Żądania mają raczej standardowe, szczególnie w pierwszych dniach odwiedzania sklepu. Jakiś kwiat nadający się na prezent, skuteczne panaceum na drobne schorzenia czy po prostu kolejna roślina do kolekcji.
Z każdym jednak kolejnym dźwiękiem dzwonka przy drzwiach okazuje się, że naszej działalności coraz dalej jest od normalności. W mieście, pod osłoną nocy i pod płaszczykiem szarej codzienności ukrywa się bowiem tajemnica straszna i mroczna. A my, mimowolnie zostajemy świadkami oraz poniekąd uczestnikami konfliktu mistycznych sił panoszących się po ulicach.
Musze przyznać, że pomysł na rozgrywkę w Strange Horlticulture bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Twórcy podeszli do swojego działa z zaiste dużą dozą kreatywności. Grę tak na prawdę detektywistyczno-dedukcyjną ubrali w szaty tytułu poniekąd kolekcjonerskiego z świetnie zaimplementowaną mechaniką zagadek.
Sprytnie, różnorodnie, wymagająco i z przywiązaniem do detali
Otóż cała zabawa w dziele studia Bad Viking w głównej mierze polega na odkrywaniu coraz to nowych gatunków kwiatów i roślin grzybo-podobnych. Co jednak jeszcze ciekawsze, to fakt iż każda poznawana przez nas roślina może później być wykorzystana do odpowiedniego kierowania biegnącą fabułą. Chodzi o to, że posiadany przez nas zielony asortyment charakteryzuje się szczególnymi właściwościami. To komu i jaki kwiat lub grzyba wręczymy może danej postaci pomóc, lub zaszkodzić. A w efekcie czekać nas będzie kilka różnych zakończeń przygody.
Strange Horticulture to jednak nie tylko uważne studiowanie tajemniczej flory. Deweloperzy zadbali o to, aby rozgrywka nie była zbyt powtarzalna i dorzucili też możliwość odkrywania okolic miasta w którym prowadzony jest główny wątek (mamy do dyspozycji mapę), korzystania z różnych ciekawych narzędzi (mikroskop, szkło powiększające, przyrząd do odczytywania ukrytych tekstów), czy też tworzenia swoich własnych mikstur.
Muszę jednak zaznaczyć, iż Strange Horticulture raczej nie przypadnie do gustu osobom nie lubiącym solidnej ilości tekstu oraz wytężonego wpatrywania się w szczegóły. Pod tym względem gra jest dosyć wymagająca. Także wpływa to na trudność niektórych zagadek, których rozwiązywanie czasami może wiązać się ze sporą dawką frustracji.
Detektyw i florysta w jednym czeka na zlecenia
O ile Strange Horticulture nie jest tytułem dla każdego, to jak już ktoś zdecyduje się na przygodę wykreowaną przez studio Bad Viking na pewno czasu spędzonego prze ekranem żałować nie będzie. Ukończenie fabuły to około 5-6 godzin, spędzonych w przyjemnym dla oka cyfrowym otoczeniu i przy akompaniamencie klimatycznej oprawy audio.
Jeżeli szukacie gry w której chcielibyście przetestować swoją spostrzegawczość oraz smykałkę detektywistyczną, Strange Horticulture będzie bardzo dobrym wyborem. A w pewnym sensie lovecraftowski posmak tylko doda całości specyficznych walorów.