Dokładnie dzisiaj na sklepowe półki trafiła książka Pawła Kornewa – Tam gdzie ciepło, będąca kontynuacją Lodowej Cytadeli – pierwszej powieści należącej do cyklu Fabrycznej Zony, której akcja rozgrywa się na terytorium mroźnego Przygranicza. Choć tytuł sugeruje co innego, ponownie miałem okazję zapuścić się w skrajnie nieprzyjazne, skute lodem i opanowane przez istoty mroku tereny.
O kunszcie autora świadczą w mojej opinii trzy rzeczy. Po pierwsze, dobra historia. Fabuła musi być na tyle wciągająca, aby oderwanie się od lektury sprawiało czytelnikowi trudność. Po drugie, przekonujący bohaterowie. Nie ma nic gorszego, niż sztuczne zarysy postaci, pozbawione jakiegokolwiek charakteru. Po trzecie, spójny świat. Ten element jest szczególnie ważny, ponieważ nadaje całości stosownej głębi i wiarygodności, nawet jeśli do czynienia mamy z fantastyką. Paweł Kornew już przy okazji Lodowej cytadeli udowodnił, że potrafi stworzyć powieść, która skupia w sobie wszystkie wymienione składowe.
Tam gdzie ciepło, przemarzniesz do szpiku kości
Jewgienij Maksymowicz Apostoł znalazł się w nieodpowiednim miejscu o zdecydowanie niewłaściwej porze. Tym sposobem naraził się ludziom, którzy nie przebierając w środkach, eliminują niewygodne jednostki. Nie mając wyjścia musiał opuścić dający względne poczucie bezpieczeństwa Fort i udać się w niebezpieczną podróż do miejsca, gdzie wszystko da się zacząć od początku. Jako człowiek interesu, Jewgienij doskonale rozumie, że wszystko ma swoją cenę, a szczególnie start w nowe życie. Praca w Siewierorieczeńku miała być panaceum na dotychczasowe kłopoty, jednakże historia lubi się powtarzać…
Autor wykreował w mojej głowie wizję niezwykle nieprzyjaznego świata, w którym jedynie z sobie znanych powodów nadal żyją ludzie. Mają swoje troski i radości, pracę i rozmaite zajęcia. Przygranicze, choć skute lodem i zasypane śniegiem, tętni życiem. To, co jest bez wątpienia najmocniejszą stroną książki, to przekonujący i spójny obraz mroźnej rzeczywistości. Co ciekawe, choć Lodowa cytadela potrafiła rozpalić zmysły, tutaj da się zwyczajnie odlecieć. Dobrym posunięciem było wzmocnienie przekazu dosadniejszym językiem. Poprzednia powieść była zbyt grzeczna, że się tak wyrażę… Owszem, nie brakowało w niej mocnych sformułowań, jednakże dopiero w Tam gdzie ciepło autor zdecydował się na podkręcenie atmosfery. Wyszło to książce na dobre.
Seria niefortunnych zdarzeń
Fabuła Tam gdzie ciepło jest przemyślana, ale podana w taki sposób, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Znalazło się w niej miejsce na kilka twistów, sporą dawkę humoru oraz ciekawe przemyślenia głównego bohatera. Autor wprawnie posługując się słowem tak wpływa na czytelnika, że życiowe perypetie przeżywa się wspólnie z Apostołem.
Ponieważ wydanie jest dość pokaźne, nie obyło się bez dłużyzn, które nie każdemu przypadną do gustu. Osobiście lubię ciekawe opisy miejsc i ludzi, jednak momentami w dziele Kornewa wdziera się nuda. Oczywiście wielu czytelników doceni możliwość lepszego poznania świata i wczucia się w klimat, jednak dobrze by było, aby autor pozostawił nieco więcej miejsca na popuszczenie wodzy fantazji, jedynie zachęcając mózg czytelnika do działania krótkimi wstawkami.
Jeśli nie miałeś okazji przeczytania Lodowej cytadeli, nie zaczynaj przygody od Tam gdzie ciepło, ponieważ najnowsza powieść Pawła Kornewa jest bezpośrednią kontynuacją przygód Maksymowicza, a co za tym idzie, część wątków może być dla Ciebie niezrozumiała. Jeśli jednak jest po lekturze pierwszej powieści Rosjanina, szczególnie zachęcać Cię do sięgnięcia po dzisiejszą premierę zapewne nie muszę. Bo kto nie chciałby poznać dalszych losów Apostoła?