The Pale Beyond – recenzja (PC)

The Pale Beyond jest przedstawicielem gatunku gier, za którym jakoś specjalnie nie przepadam. A mianowicie mamy tu do czynienia z połączeniem gry tekstowej, survivalowej, oraz małej domieszki „rogalika”.

Jest to jednocześnie tytuł oferujący przyjemnie wciągającą historię, kilka naprawdę ciekawych i rozbudowanych postaci oraz cała masę trudnych decyzji do podjęcia. A przede wszystkim osadzony jest na potężnej ilość tekstu.

Ahoj przygodo!

Jako świeżo upieczony członek załogi statku The Temperance wyruszamy w podróż w kierunku bieguna południowego. Celem jest odnalezienie wcześniej wysłanej w te rejony ekspedycji. The Viscount, żaglowiec o którym mowa, zaginął zupełnie bez śladu, więc nasza wyprawa realizowana jest niejako na wyczucie. Dodatkowo wiadomym faktem jest iż nie będzie to z pewnością sielankowa przygoda.

O ile pierwsze dni na pokładzie The Temprance mogą dawać jednak złudzenie spokoju (poznajemy pomieszczenia, pierwszych członków załogi, dowiadujemy się o panujących wśród załogi zwyczajach) to wszystko szybko zmienia się o 180 stopni.

Kiedy w tajemniczych okolicznościach znika dotychczasowy kapitan ku naszemu zaskoczeniu, bo jakże mogłoby być inaczej, zostajemy wybrani na jego następcę.

Po kolei, spokojnie, dla wszystkich znajdę czas… chyba.

W zasadzie właśnie od tego momentu zaczyna się „prawdziwa” zabawa. Gra pokazuje pazury i szybko ustawia ton rozgrywki. Rzuca graczowi, z irytującą regularnością, kolejne kłody pod nogi. A robi to w całkiem ciekawy sposób, umiejętnie symulując rzeczywistość szefa załogi pełnej wyrazistych charakterów i różnorodnych wymagań.

Rozgrywka podzielona jest na tygodnie, w trakcie których ciągle mamy pełne ręce roboty. Poszczególni marynarze wyczekują na spotkanie, aby zaprezentować swoje pomysły na polepszenie ogólnej sytuacji. Lub też po prostu komunikować najróżniejsze awarie lub problemy.

Podejmowanie dotyczących ich decyzji wymaga natomiast uważnego obserwowania toczącego się w tej „wesołej” grupie życia. Trzeba więc znaleźć czas także na krótsze lub dłuższe rozmowy z ekipą. Oraz uważne przysłuchiwanie się odbywającym się tu i ówdzie rozmowom. Jest to o tyle ważne, że nigdy nie wiadomo kiedy pozyskane w ten sposób informacje okażą się pożyteczne.

Gdyby tego jednak było mało, nawet na chwilę nie możemy spuścić wzroku z topniejących w zastraszającym tempie zasobów. Ciągle komuś jest zimno, trzeba więc starać się o wystarczający poziom opału. Zawsze ktoś jest głodny, a na skutej lodem okolicy trudno o pożywienie.

Każdego dnia też do głosu dochodzi panujące wśród załogi morale, które dalekie jest od cudownego. A gdzie jeszcze przestrzeń na eksplorację otaczającego obszaru? Bo zapomniałem wspomnieć, że pod naszą opieką są też psy, które chętnie wraz ze scoutami odkrywają nowe tereny.

Survivalowy point-and-click w natarciu

The Pale Beyond wszystkie te opisane wyżej elementy łączy w całość spinając je starą i wszystkim znaną mechaniką point-and-click. Wraz z zagłębianiem się w arkana fabuły i pokonywaniem kolejnych tygodni na ekranie gry pojawia się coraz więcej ikonek, które trzeba regularnie „odwiedzać”. Można niektóre pomijać oczywiście, ale chcąc uchwycić jak najwięcej klimatu gry lepiej tego nie robić.

A to dlatego, że całe dobro The Pale Beyond ukryte jest w warstwie dialogowej. Ta swego rodzaju powieść kryje o wiele więcej niż się na początku może wydawać. W głównej mierze chodzi tutaj o zawiłe historie członków załogi. Postaci te wprowadzają do klimatu gry niejednokrotnie mocno zaskakujące barwy.

I wszystko byłoby zapewne o wiele bardziej przyjemne, gdyby nie cholernie irytujący element przetrwania. Nigdy nie ma w toku gry momentu w którym towarzyszy nam komfort posiadania wszystkich kluczowych zasobów pod dostatkiem. Co niestety wiąże się z dosyć regularnymi kapitulacjami. Najczęściej z powodu szorującego po najgłębszym dnie stanu emocjonalnego towarzyszy niedoli.

Przy czym nie chcę stawiać tutaj tezy, że ten aspekt w The Pale Beyond nie działa poprawnie. Oj nie, spełnia swoją rolę bardzo dobrze. Chodzi mi raczej o fakt niezwykle upierdliwego systemu powtarzania rozgrywki.

Za każdym razem widzimy przed oczami te same dialogi i te same opcje wyboru, co po kilku lub kilkunastu takich ponownych „otwarciach” bardzo skutecznie zniechęca. U mnie zadziałało to do tego stopnia, że pomimo najszczerszych chęci nie udało mi się jeszcze doświadczyć zakończenia całej historii.

The Pale Beyond – doświadczenie dla wybranych

Tak samo jak wyprawa na biegun południowy nie jest pisana każdemu, tak również gra studia Bellular Studios trafi w gusta raczej wąskiego grona odbiorców.

Jeżeli przekopywanie się przez potężne ilości dialogów i kolekcjonowanie pozyskanych w ten sposób informacji powoduje u Was szybsze bicie serca, to być może The Pale Beyond będzie pomysłem trafionym.

Jeżeli dodatkowo czerpiecie satysfakcję z rozkminiania zawiłych problemów decyzyjnych będąc nieustannie pod presją porażki z powodu pozornie błahego błędu, to zdecydowanie powinniście się w to doświadczenie zanurzyć. W przeciwnym wypadku srogo się na The Pale Beyond zawiedziecie. I nie pomoże wtedy bardzo przyjemna dla oka oprawa graficzna i kojąca słuch warstwa muzyczna, które akurat według mnie są jedną z najmocniejszych stron tytułu.

Ja z The Pale Beyond w pierwszych godzinach bawiłem się całkiem zacnie. Jednak im dłużej dane mi było mierzyć się z jej zawartością, tym mocniej odczuwałem zmęczenie. Raczej do tego tytułu często wracać nie będę.

Plusy

  • oprawa audiowizualna
  • rozbudowane postaci
  • zawiła, acz ciekawa historia

Minusy

  • kulejący mechanizm powtarzania rozgrywki
  • przytłaczający element survivalowy
  • ilość tekstu niezachęcająca do uważności
4

Dobry