Ultimate Fishing Simulator to gra symulacyjna, czego domyślasz się zapewne już po tytule. Wiesz również, że jak na symulator przystało, stara się możliwie najwierniej odwzorować wędkarskie zmagania. Nie wiesz natomiast do kogo rzeczona jest skierowana…
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja również nie bardzo wiem, co stanowi pewien problem. Nie poddaję w wątpliwość występowania fanów cyfrowych zmagań z wędką, jednak pytanie o grupę odbiorców od samego początku nie dawało mi spokoju. Ultimate Fishing Simulator nie jest bowiem tytułem skierowanym do młodszych odbiorców – nie w dobie piłkarskich zmagań w serii FIFA, nie w dobie przygód w Antycznej Grecji, nie w dobie tysięcy indie produkcji dostępnych na różnorodnych platformach. Nie wydaje się być również grą dla Twojego ojca. Ten owszem, może spróbować poznać jej meandry i stopień odwzorowania rzeczywistych doznań wynikających z samotnego moczenia kija, ale równie szybko odejdzie od ekranu, aby móc czerpać radość z prawdziwego wędkowania, o ile oczywiście uznaje taką formę spędzania wolnego czasu.
Pomijając jednak grupę odbiorców gry, ta wydaje się być całkiem interesującą pozycją, o ile oczywiście trafi w target, którym z założenia jesteś właśnie Ty. Recenzowany tytuł to zaawansowany symulator wędkarski, pozwalający czerpać radość nie tylko z połowów; cieszy on oko odwzorowaniem prawdziwych łowisk występujących w różnych miejscach świata, jak i różnorodnością występujących w produkcji gatunków ryb. Te pod względem zachowania czy nęcenia wykazują odmienny wachlarz zachowań, przez co całkiem inaczej podbierzesz rybę na spokojnej tafli jeziora w Kanadzie, a odmiennie na wzburzonym morzu.
„Machaj wędą, ryby będą!”
Różnorodnością cechuje się również osprzęt, który mnie jako laika wędkarstwa przytłoczył ilością dostępnych dóbr. Kołowrotki, przynęty, haczyki czy inne wędziska występują w wirtualnym sklepie w takiej ilości, że w zasadzie ciężko jest jednoznacznie orzec czy różnice występujące pomiędzy nimi faktycznie przekładają się na sukces połowu. Ultimate Fishing Simulator to w zasadzie takie Gran Turismo dla wędkarzy – opcji masa, ale czy faktycznie obniżenie spoilera o 1 stopień przekłada się na wygranie wyścigu? Dodaj do powyższego zmienne warunki pogodowe oraz zaimplementowany cykl dnia i nocy, a otrzymasz element nieprzewidywalności, który powinien cechować każdy dobry symulator. O ile tak właśnie potraktujesz Ultimate Fishing Simulator.
Problem, który wskazałem na początku tekstu, nawet pomimo względnie złożonej struktury gry, dopracowania elementów otoczenia, implementacji edytora poziomów, czy też opcji multiplayerowych, pozostaje aktualny. W grze jest wprawdzie ujęty samouczek, który próbuje przeprowadzić laików przez meandry sztuki rybołówstwa oraz encyklopedia ryb, ale wiedza ta nie jest niezbędna aby cieszyć się oferowanymi przez tytuł dobrami.
To nie jest zła gra, ale dedykowana (chyba…) wąskiej grupie fanatyków symulatorów, którzy dodatkowo nie mieli styczności z wersją przeznaczoną na smartfony. Na pytanie, czy warto wydać na nią pieniądze, odpowiedz sobie sam. A przy tym dodatkowo kup wędkę i browara, weź syna na spacer i choćby nieudolnie postaraj się zarazić go bakcylem spędzania czasu na świeżym powietrzu. Ty się dotlenisz, a on opowiadał będzie w szkole jakiego zajebistego ma tatę.