Niewiele ponad rok temu, dzięki uprzejmości Sony Polska, zostałem zaproszony na pokaz PlayStation VR. Na owo spotkanie miałem sposobność zabrać żonę i córkę, co oczywiście bez wahania uczyniłem. Po drobnych perypetiach związanych z odszukaniem adresu, dotarliśmy w końcu na miejsce, a po niemalże godzinie przebywania w wirtualnej rzeczywistości daliśmy zauroczyć się nowej technologii. Szanowna małżonka nie mogła otrząsnąć się po intensywnych doznaniach związanych z przygodą w Rush of Blood, córka z wypiekami na twarzy rozprawiała o spotkaniu z rekinem w VR Worlds, a ja byłem pod autentycznym wrażeniem poziomu immersji w grze Robinson: The Journey. Jadąc windą po skończonym seansie w zasadzie bez słów podjęliśmy decyzję – kiedyś ten sprzęt będzie nasz.
Pisząc tekst, który właśnie czytasz jednym okiem spoglądam na charakterystyczny przedmiot leżący obok konsoli, bowiem od kilkunastu dni mogę wraz z rodziną cieszyć się światem gier w zupełnie nowym wymiarze. Chwilę przed pierwszym uruchomieniem zestawu VR zastanawiałem się, czy nasze pozytywne nastawienie będące z pewnością wynikiem efektu „wow”, nie zostanie przypadkiem brutalnie zweryfikowane przez realia związane z dłuższym obcowaniem. Trudno wszak, pośród artykułów pozytywnie opisujących produkt Sony, nie zauważyć również ambiwalentnych opinii dotychczasowych użytkowników. W międzyczasie na rynku pojawiła się nowsza wersja posiadanej przeze mnie konsoli, mająca za sprawą silniejszych wnętrzności wzmocnić wirtualne doznania. Czy standardowe PS4 VR podołało wyzwaniu i spełniło oczekiwania?
PS4 VR – oczekiwania vs rzeczywistość
Od razu odpowiem – tak! Nie mamy wprawdzie na liczniku wielu godzin spędzonych z nowym gadżetem na głowach, jednak dotychczasowe wrażenia całej naszej trójki są bardzo pozytywne. Muszę jednak zaznaczyć, że jakość doznań mocno uzależniona jest od odpowiedniej konfiguracji sprzętu. Wymaga to gimnastyki manualnej i kilku dodatkowych minut przygotowań dla każdej osoby zakładającej okulary, ale efekt jaki można osiągnąć wynagradza to z nawiązką.
Całość rytuału sprowadza się w zasadzie do kilku kwestii:
– zadbanie o wygodne siedzisko chroniące okablowanie okularów
– kalibrację kamery wraz z testem odległości między prawym a lewym okiem
– umiejętne ułożenie gogli na głowie w celu uzyskania jak najlepszej ostrości obrazu
Warto również każdorazowo przeczyścić soczewki wewnątrz rzeczonego sprzętu korzystając z dołączonej do zestawu chusteczki. Chwilę przed zanurzeniem się w jakikolwiek tytuł należy też odpowiednio skalibrować położenie pada (lub kontrolerów PS4 Move). Należy zaznaczyć, że powyższe działania nie zapewnią oczywiście jakości obrazu na poziomie 4K i nie zagwarantują precyzji równej grom oglądanym na odpowiedniej wielkości telewizorze. Trzeba pogodzić się z występującym momentami delikatnym smużeniem czy też nie do końca satysfakcjonującą ostrością obrazu, szczególnie w rogach matrycy. Jednak o ile wskazane mankamenty najczęściej dają o sobie znać w pierwszych minutach rozgrywki, tak już po chwili można zupełnie o nich zapomnieć. Magia VR zaczyna działać bardzo szybko.
Coś dla taty, mamy i… córki!
Mając z tyłu głowy obawę, że zbyt długie przebywanie w wirtualnej rzeczywistości może wywołać mniejszy lub większy dyskomfort (nudności, ból głowy itp.), już na początku ustaliliśmy konkretne reguły zakładające zabawę z przerwami tj. 20-25 min rozgrywki i 10-15 min odpoczynku.
Wbrew pozorom, oferta gier w technologii VR dostępna dla użytkowników PlayStation 4 okazała się być dość szeroka. W zasadzie od razu pobrać mogliśmy dwie paczki flagowych tytułów VR w wersji demo oraz Playroom VR dedykowaną przede wszystkim dzieciakom. Na pierwszy ogień rzecz jasna poszły rozwiązania dedykowane najmłodszym adeptom elektronicznej rozgrywki. Pięć darmowych mini-gier wchodzących w skład Playroom na dłuższą metę raczej nie usatysfakcjonuje doświadczonych graczy, ale sprawdzi się znakomicie jako urozmaicenie wspólnego czasu spędzanego z latoroślą. Gdzie bowiem można dziecku zaserwować wejście w rolę wielkiej godzilli (której concept- art możesz zobaczyć poniżej), kota ganiającego myszy lub rewolwerowca z Dzikiego Zachodu? Szaleńcze machanie głową, przechylanie się na boki i salwy śmiechu w trakcie zabawy za każdym razem doskonale oddają poziom zadowolenia małego brzdąca. Przygotowane przez Sony propozycje potrafią całkiem umiejętnie wprowadzić w świat wirtualnej rzeczywistości bawiąc, ale jednocześnie ucząc panujących w nim reguł.
Zupełnie innych doznań poszukiwała moja lepsza połowa. W posiadanej przeze mnie elektronicznej bibliotece już wcześniej pojawiła się gra Until Dawn: Rush of Blood, cierpliwie czekając na wypróbowanie. Ku naszemu zaskoczeniu nie przeszkodził brak kontrolerów Move; już po pierwszych minutach powróciły te same emocje, które VR wyzwolił ponad rok temu! Na ostudzenie poszarpanych nerwów skutecznym panaceum okazał się YouTube z filmami przyrodniczymi w technologii 360 stopni. Ich jakość nie była wprawdzie zjawiskowa, ale wrażenie otaczających osobę grającą zwierząt zrobiło swoje.
Zazwyczaj na zakończenie wspólnej sesji VR przychodzi kolej na mnie. Niemalże za każdym razem zacieram ręce na samą myśl o pilotowaniu X-Winga (dodatkowa misja w Star Wars: Battlefront) lub przemierzaniu ze ściśniętym gardłem złowrogiej posiadłości w Resident Evil VII. Świetnie bawię się również przy wersjach demonstracyjnych takich tytułów jak EVE: Valkyrie, Tumper i London Heist wiedząc, że najbliższe miesiące upłyną pod znakiem wypatrywania szansy na zakupienie ich pełnych wersji. Nie mogę powiedzieć, że szalejący od powietrznych ewolucji błędnik wywołuje przyjemne odczucia, albo wyskakujący zza ramienia żądny krwi morderca przywołuje miły uśmiech na twarzy, ale obserwowanie reakcji organizmu oraz towarzyszący temu wyrzut endorfin utwierdzają mnie w przekonaniu, że skuszenie się na gogle VR było strzałem w dziesiątkę. Przeglądając natomiast ilość nowych tytułów mających w kolejnych miesiącach rozbudować ofertę pozycji dedykowanych tej technologii (aż 130 zapowiadanych zostało na najbliższy rok), mogę się szeroko, sam do siebie, uśmiechnąć.
Virtual Reality przyszłością elektronicznej rozrywki?
Czy wywołująca mieszane uczucie technologia ma szansę zawojować serca graczy? Trudno w tym momencie jednoznacznie opowiedzieć się czy to po stronie entuzjastów, czy sceptyków. Faktem jest, że mijają kolejne miesiące, a dynamika sprzedaży PS4 VR utrzymuje się na przyzwoitym poziomie (ponad 2 miliony sprzedanych egzemplarzy). Prawdą jest także, że jest to jeszcze raczkująca nowinka i daleko jej do doskonałości m.in. z uwagi na denerwujące momentami okablowanie, lub wspomnianą wcześniej, nie wszystkich satysfakcjonującą, jakość obrazu. Kiedy jednak decyzja o zakupie podjęta zostanie ze świadomością etapu rozwoju, na jakim jest nowe dziecko Sony, a korzystanie z jej dobrodziejstw będzie realizowane z głową i umiarem, ma ono szansę zwrócić na siebie uwagę.
Możesz być pewien, że na łamach naszego bloga pojawiać się będzie więcej tekstów traktujących o przygodach w wirtualnym świecie. Postaramy się dostarczyć Ci informacji o tym, co jest warte uwagi, zarówno pod kątem urozmaicania rodzicielskiego wachlarza pomysłów na spędzanie czasu z dziećmi, ale również poszerzania kolekcji tytułów dedykowanych ustatkowanemu graczowi.
Piotr Sikorski
Michał, nie ma czego…. ups, taki żart 😉