Smoki, dzielni bohaterowie, tajemicze skarby, mocarne artefakty i kusząca nieznanym kraina – tak w skrócie można opisać najnowszą grę wydawnictwa Edgard Games. W grze Smoczy Kryształ wcielamy się w wysłanników potężnych królestw, starających się zdobyć legendarny kryształ, dający dobrobyt i szczęście. Strzeżony jest on przez tytułowego smoka, a pierwszy gracz, który dotrze do jego jaskini, zdobędzie wspomniany klejnot i wygra.
Smoczy Kryształ to próba nawiązania do legendarnego Talismana, oraz innych tytułów, w których wystarczył rzut kośćmi i kilka kart, aby móc zanurzyć się w świat fantazji.
Proste zasady, nieskomplikowana rozgrywka
Na początku muszę zaznaczyć, że gra autorstwa Huberta Bobrowskiego to nie jest tytuł dla osób szukających mocno rozbudowanych rozgrywek. Jeśli więc zależy Wam na złożonych mechanikach i lubicie kiedy szare komórki przeżywają trudne chwile, to Smoczy Kryształ zdecydowanie nie będzie trafionym wyborem.
Grę wydawaną przez wydawnictwo Edgard Games najlepiej jest oznaczyć mianem tytułu rodzinnego. Zresztą, już informacja dotycząca limitów wiekowych (7+) wiele w tym aspekcie wyjaśnia. Przy okazji, uważam, że jest to gra idealnie nadająca się do zaszczepienia u dzieciaków miłości do tego typu rozrywki. A tym bardziej, jeżeli chodzi o świat fantasy i RPG.
Żeby zacząć cieszyć się grą wystarczy rozłoczyć planszę, wybrać jedną z czterech postaci, przygotować wykorzysytwane w grze talie kart i wyjąć z pudełka dwie kości k6. To właśnie ilość wyrzuconych oczek decydować będzie zarówno o tym jak daleko się poruszymy oraz jakie przygody w trakcie pogoni za mitycznym kryształem nas spotkają.
Wybierz postać i wykorzystaj jej umiejętności
Ukłonem w kierunku tematyki „roleplay” jest w Smoczym Krysztale m.in. możliwości wyboru jednej z czterech postaci. Do dyspozycji mamy wojownika, wojowniczkę, czarodziejkę i czarodzieja. Jak widać parytet płci jest tu zachowany i każdy powinien czuć się jak najbardziej ustatystakcjonowany.
Występujący w grze bohaterowie nie różnią się za bardzo pod względem umiejętności, więc decyzja dotycząca tego kim będziem grali nie ma większego wpływu na kształt rozgrywki.
Zanim zacznie się gra, każdy z uczestników może jednak zdecydować o modyfikacji jednej z wspomnianych umiejętności bohatera: siła, inteligencja i magia. Wszystko odbywa się, jak najbardziej, za pomocą rzutu kością. Jest to raczej mało znacząca czynność w kontekście całej gry, ale jednak cieszy.
Co warte zauważenia natmiast, to możliwość modyfikowania zdolności bohaterów także w trakcie rozgrywki. Służą ku temu pozyskiwane karty artefaktów, które pozwalają albo wzacniać swoją postać, albo osłabiać przeciwników.
Bycie pierwszym nie gwarantuje zwycięstwa
Smoczy Kryształ, jak już wspomniałem, nie należy do gier najtrudniejszych. Nie oznacza to jednak, że jak w Chińczyku wystarczy szczęśliwie rzucać kośćmi, aby cieszyć się zwycięstwem.
Tylko gracz, który w trakcie swojej wyprawy do jasniki smoka Drakoniusza uzbiera odpowiednią liczbę rozrzuconych po mapie kamieni szlachetnych, pokona wyznaczoną ilość potworów oraz zdobędzie przynajmniej jeden artefakt dostąpi zaszczytu wygrania rozgrywki.
Te dodwatkowe warunki sprawiają, że trzeba się tutaj trochę natrudzić. W trakcie potyczek z potworami mieć odrobinę szczęscia oraz mądrze kierować ruchami swojego bohatera na planszy.
Dodatkowym smaczkiem są także potyczki między graczami. Kiedy piony spotkają się na jednym polu, dochodzi do walki, którą rozgrywa się tak samo jak przy bitwach z potworami. Przegrana walka nie kończy rozgrywki, ale może zdrowo namieszać w planach.
Smoczy Kryształ – podsumowanie
Wydawnictwo Edgard Games wypuszczając na rynek grę Smoczy Kryształ wpisało się w oczekiwania osób tęskniących za atmosferą światów fantasy i prostych mechanik RPG. Recenzowana gra na pewno odnajdzie też swoich zwolenników wśród rodzin lubiących spędzać wspólnie czas przy planszówkowym stole.
Natomiast jakość wydania zaskakuje niestety nie koniecznie pozytywnie. Przede wszystkim plansza do gry nie grzeszy czytelnością; duża ilość podobnych kolorystycznie elementów na niej się znajdujących powoduje, że nie jest łatwo się wśród nich odnaleźć. Karty, choć cieszą oko bajkowymi grafikami, są zdecydowanie zbyt cienkie. A niestandardowy rozmiar znacznie utrudnia możliwość ich „koszulkowania”. W pudłeku nie doświadczymy natomiast przegródek, przez co przy przenoszeniu gry wszystkie elementy latają w środku jak im się żywnie podoba.
Jeżeli jednak nie należycie do purystów pod względem jakości wydania, a sentyment do gier fantasy z lat 90-tych jest u Was silny, a do tego macie w planach zaciekawić tym światem swoje pociechy, to uważam Smoczym Kryształem warto się przynajmniej zainteresować.