Firewatch w kosmosie

Do walking simów podchodzę zawsze tak samo. Traktuję je w kategorii ciekawostki, odskoczni od ulubionych gatunków i odpoczynku od pełnych akcji przygodówek czy intensywnych strzelanin. Nie inaczej było i tym razem kiedy dostałem do recenzji The Invincible. Jednak w tym konkretnym przypadku była dodatkowa zachęta w postaci polskiej gry wzorującej się na wybitnej powieści literackiej. Kosmiczna przygoda i tajemniczość to zdecydowanie mój klimat i naprawdę cieszę się, że polskie studio Starward Industries wydało tak udaną produkcję. W ciągu siedmiu godzin śledziłem każdy dialog, podziwiałem widoki, radowałem się wyjątkową atmosferą i stopniowo poznawałem sekrety Regis III.

Twórcy wybrali swoją ścieżkę i dopisali swój prequel powieści „Niezwyciężony” z 1964 roku autorstwa Stanisława Lema. Do zabawy nie jest potrzebna znajomość książki, a sama gra z pewnością dla wielu będzie znakomitą promocją powieści lub zachętą do ponownego jej przeczytania. Yasna to astrobiolog, która nie pamięta jak znalazła się na planecie Regis III ale całkowicie zdezorientowana w okolicy postanawia odnaleźć pozostałych członków załogi. Pomaga jej w tym astrogator Novik będący z nią w ciągłym kontakcie ale przebywający na orbicie po odniesionej kontuzji. Po dłuższej chwili dezorientacji Novik, mapy i dzienniki załogi naświetlają nieco sytuację i główny cel jakim jest poszukiwanie życia i bezpieczny powrót.

Jedną z inspiracji dla polskiej produkcji z pewnością była gra Firewatch. Tutaj podobnie jak w opowieści o strażniku leśnym, głównym punktem programu jest chodzenie i nieustanne ciekawe dialogi Yasny i dowodzącego astrogatora próbującego na odległość wspierać i pomóc jej ze wszystkich sił. Rozmowy, wymiany opinii, nakreślanie sytuacji i próba opisania wydarzeń pozwalają maksymalnie czerpać radość z odwiedzanych miejsc i jeszcze bardziej zrozumieć co się tam wydarzyło. Relacja obu osób jest kluczowym elementem zabawy i twórcom udało się znakomicie wkomponować ją w rozgrywkę. Nie zrozum mnie źle, w grze co chwila się coś dzieje i nie można narzekać na nudę ale to właśnie interesująca rozmowa koloruje i dodaje klimatu kolejnym przygodom.

Yasna choć początkowo czuje się zagubiona to w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej odważna. Kobieta chce poznać kolejne wydarzenia, nie waha się, aby eksplorować niebezpieczne rejony i ostatecznie poznać całą prawdę. Oprócz chodzenia astrobiolog będzie pokonywać dłuższe odległości łazikiem, co urozmaica rozgrywkę w drugiej połowie gry. Choć sama bohaterka czasami zatrzymuje się, aby podziwiać kosmiczne krajobrazy to mnie zdarzało się to o wiele częściej. Bazy, wykopaliska i „wnętrze” planety to obszary warte odwiedzenia.

Regis III prezentuje się pięknie i z pewnością nie są to jałowe tereny Marsa. Kratery, skały, wąwozy, pustynne lokacje czy jaskinie choć na pierwszy rzut oka nie są zbyt intrygującymi miejscami to w The Invincible ciekawość i chęć poznania tajemnicy grają pierwsze skrzypce. Bohaterka co chwila korzysta z notatnika, kreśląc tam ważne momenty, napotyka roboty, rysuje na mapie, korzysta z lunety czy innych gadżetów trzymanych w rękach. Wszystko tu jest starodawne i analogowe mające swój niepowtarzalny urok, klimat i naukową wizję przyszłości.

Rozgrywka jest spokojna, relaksująca i nie wymaga zbyt wiele od grającego poza ciągłą eksploracją. Brak tu logicznych zagadek czy walki, a podejmowane decyzje prowadzą do trzech różnych zakończeń. Pewnym wyzwaniem czasami było znalezienie drogi do celu ale to tylko chwilowa zapora. Graficznie jest bardzo ładnie (PS5) i trzeba przyznać, że twórcy z dbałością i szczegółami wykonali swoją pracę. Tekstury są ostre i wyraźne, a przeróżne efekty robią next-genowe wrażenie. Tryb fotograficzny z pewnością będzie używany wiele razy przez wielbicieli kosmicznych obrazków, bo spoglądając w dal można się zauroczyć.

Małym problemem czasami było doczytywanie tekstur, które potrafiły nieco zakłócić immersję ale ogólnie gra wygląda o wiele lepiej niż się spodziewałem. Podobnie jest z muzycznymi akcentami, kiedy to wręcz idealnie dbały o ciężką atmosferę i nadawały tempo, a także wielokrotnie „opisywały” zagubienie i inne stany bohaterki. Poza tym choć Yasna potrafi biegać (męczy się) to kilka razy będąc w naprawdę wielkiej lokacji chciałem, aby poruszała się zdecydowanie szybciej.

Czy można nazwać ten tytuł jako rozszerzenie książki? Tak, bo choć wiele osób na hasło Lem będzie obawiać się hard science fiction, to akurat polska produkcja jest naprawdę dostępna dla wszystkich. Fani gier chodzonych powinni nie wahać się i poznać tę historię, a pozostała część może tak jak ja zrobić sobie pauzę od flagowych gatunków i dać się ponieść krótkiej, ale relaksującej i treściwej przygodzie. Szkoda, że choć polska wersja językowa (napisy) jest poprawna to deweloper nie zdecydował się na pełną lokalizację, która podobno będzie dostępna w przyszłości. Oczywiście wiele osób wymagających od gier wyzwań może być ostatecznie zdegustowana ale tajemniczość, klimat planety i dialogi powinny zostać docenione nawet przez nich. Walking sim to specyficzny gatunek ale studio Starward Industries zadbało, aby wydać jedną z najlepszych pozycji z tej półki i zachęcić do „chodzenia” większą rzeszę odbiorców.

Plusy

  • Regis III
  • klimat
  • dialogi
  • tajemniczość
  • grafika
  • aktorzy głosowi

Minusy

  • zbyt mało wyzwań
  • doczytywanie tekstur
  • brak dubbingu
5

Bardzo dobry

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.