Wsiąść do pociągu: Berlin jest piątą odsłoną popularnej serii gier planszowych w mniejszym wydaniu. Tym razem Gracze mają okazję do zwiedzenia najsłynniejszych miejsc w stolicy Niemiec.
Zawartość zestawu i jakość wykonania
W pudełku znajdziecie planszę przedstawiającą mapę Berlina wraz z nitkami połączeń pomiędzy najbardziej rozpoznawalnymi lokacjami. Po mieście można podróżować przy pomocy linii tramwajowych lub sieci metra. Plansza prezentuje się wybornie. Jest kolorowa i pełna detali, ale przy tym czytelna. Dość ciekawym rozwiązaniem są linie metra, które graficznie zawsze przedstawia jeden wagon. Bez wątpienia zaoszczędziło to sporo miejsca na planszy. Warto też zaznaczyć, że ta jest całkiem spora w porównaniu do poprzednich odsłon.
Swoje połączenia Gracze tym razem tworzą przy użyciu dwóch rodzajów wagoników. Dostępne są tramwaje oraz wagony metra, odpowiednio po 11 i 5 sztuk w czterech kolorach. Jak zwykle wykonane są z przyjemnego w dotyku plastiku i charakterystycznie „dzwonią” gdy rozsypuje się je na stole.
Talię, tradycyjnie, podzielono na karty lokomocji oraz bilety do zrealizowania. Pierwszych są 44 sztuki, a na ilustracjach znajdziecie, m.in. zielone tramwaje, niebieskie taksówki oraz wielokolorowe rowery. Biletów jest dokładnie 22, a różnią się one długością tras, a co za tym idzie liczba punktów do zdobycia za ich realizację. Karty są niewielkie, ale całkiem wytrzymałe.
W zestawie są jeszcze cztery drewniane znaczniki do śledzenia na specjalnym torze z prawej strony planszy ilości zdobytych punktów.
Jak grać we Wsiąść do pociągu: Berlin
Przygotowanie rozgrywki zajmuje krótką chwilę. Po rozłożeniu planszy każdy wybiera kolor znacznika, a co za tym idzie, wagoników. Następnie dobiera się po dwie karty lokomocji oraz dwa bilety, przy czym należy zachować przynajmniej jeden. Następnie ze stosu kart lokomocji losuje się pięć kart i wykłada awersem do góry. Można grać.
Zasady są banalnie proste. Całość sprowadza się do realizowania biletów, za które zgarnia się punkty. Aby móc zrealizować połączenie, należy wydać stosowną liczbę kart lokomocji w odpowiednim kolorze, a następnie ustawić na planszy wagoniki i tym samym zająć wybraną nitkę. Ciekawostką są linie metra. Tutaj zawsze używamy jednego wagonu, ale „płacimy” różną liczbą kart. „Cenę” zaznaczono stosownie na planszy, tuż przy każdej z linii metra. Dobry patent, ponieważ dzięki niemu zaoszczędzono sporo miejsca na planszy. Za każde zrealizowane połączenie (nie bilet) dostaje się odpowiednią ilość punktów. Tradycyjnie, ściągawkę umieszczono na planszy. Zdobywane w ten sposób punkty zaznacza się poprzez przesuwanie znacznika na torze punktacji. Z kolei zrealizowanych biletów nie pokazuje się pozostałym uczestnikom zabawy, dzięki czemu do końca nie wiadomo kto wygra.
Gdy któremuś z Graczy zostanie ostatni wagonik, rozgrywa się ostatnią rundę i rozgrywka dobiega końca. Wtedy pokazuje się zrealizowane bilety i podlicza ostateczną punktację. Wygrywa, co oczywiste, ten gracz, który zdobył najwięcej punktów.
Wrażenia z rozgrywki
Wsiąść do pociągu: Berlin to zdecydowanie najciekawsza ze wszystkich „małych” wersji serii. Wszystko dlatego, że oferuje znacznie ciekawszą, bardziej rozbudowaną rozgrywkę. Nie dość, że mamy dwa rodzaje wagonów, to samych połączeń jest znacznie więcej. Dzięki temu na planszy nie robi się zbyt ciasno po kilku minutach.
Oczywiście najlepiej grało się nam w maksymalnym, czyli czteroosobowym składzie. Wówczas szybko pojawiły się presja zajmowania nitek oraz niepewność związana z tym, ile biletów zrealizowali oponenci. Liczenie ostatecznej punktacji każdorazowo dostarczało dużo emocji. Biletów do zrealizowania jest bardzo dużo, dzięki czemu rozgrywka nie jest nudna i przewidywalna.
Wśród osób, z którymi grałem pojawiła się tylko jedna negatywna opinia, która dotyczyła zbyt dużej losowości. Jeśli ma się pecha, można uzbierać całkiem pokaźny zestaw kart lokomocji, a nie móc wykonać ruchu. Podobnie z biletami: jeśli wylosuje się takie, których nie da się zrealizować że względu na zbyt małą liczbę dostępnych wagoników, traci się na koniec punkty. Z mojej perspektywy obie kwestie tylko dodatkowo urozmaicają rozgrywkę, ale warto o tym wspomnieć. We Wsiąść do pociągu: Berlin losowość jest dość wysoka. Sytuację ratują jedynie odkryte karty, które można dobierać.
Podsumowanie
Z czystym sumieniem mogę polecić Wam Wsiąść do pociągu: Berlin. To doskonała propozycja zarówno na rodzinne posiadówki, jak i imprezy ze znajomymi. Wydawnictwo Rebel na swojej stronie internetowej życzy sobie 100 PLN bez pięciu gorszy, ale w sieci bez problemu znajdziecie oferty poniżej 80 PLN. Do będą dobrze wydane pieniądze, zapewniam!