Splendor Pojedynek – recenzja gry

Splendor Pojedynek – recenzja gry

Spelndor zagrywam się od kilku już lat. Zarówno w podstawkę jak i dodatki. Gra działa bardzo dobrze w gronie rodzinnym z dzieciakami, jak i w grupie planszówkowych przyjaciół. Wzbudzająca wiele emocji nieprzewidywalna zmienność warunków rozgrywki, połączona ze świetnie leżącymi w dłoni kamieniami sprawiają, że Splendor praktycznie się nie nudzi.

I jedynym chyba mankamentem tej ciekawej gry była jak do tej pory według mnie niezbyt dobrze funkcjonująca opcja dla dwóch graczy. Jest to już jednak pieśń przeszłości, gdyż ostatnio, cały na biało (a może jednak kolorowo) wjechał do mojej kolekcji Spelndor Pojedynek.

Trzon rozgrywki w Splendor Pojedynek jest taki jak w standardowej wersji. Nadal pozyskujemy karty, płacimy klejnotami i staramy się o przychylność monarchów. Twórcy (Marc Andre oraz Bruno Cathala) dodali jednak kilka mechanik, które sprawiają, że znana i lubiana gra w opcji na dwie osoby działa lepiej niż dobrze.

Niby to samo, a jednak inaczej

W Splendor Pojedynek zmodyfikowany został przede wszystkim sposób dobierania żetonów, oraz pojawiły się nowe kamienie – perły. Mamy tu planszę, na której przed rozpoczęciem partii układamy losowo (biorąc z woreczka) wszystkie znaczniki.

W swojej turze gracz może dobrać z planszy do trzech sąsiadujących ze sobą kamieni z wyłączeniem złota, które trafia w nasze ręce tylko jako efekt rezerwacji karty (tak jak w standardowej wersji gry). Istotne jest, że dobierane znaczniki muszą znajdować się w nieprzerwanej linii ciągłej – pionowej, poziomej albo ukośnej. Pozyskane w ten posób kamienie służą oczywiście do zakupu kart. Kupując kartonik nie odkładamy jednak znaczników na planszę, a do woreczka.

Jeżeli przed swoim ruchem uznamy, że układ pozostałych na stole kamieni nie jest najbardziej korzystny, możemy skorzystać z opcjonalnej akcji uzupełnienia planszy. Bierzemy wtedy do ręki woreczek, mieszamy zawartość, a następnie wykładamy znajdujące się w nim żetony na puste pola, począwszy od środkowego pola planszy i kontynuując po nadrukowanej spirali, aż do wyczerpania woreczka.

Po tej czynności przechodzimy do akcji obowiązkowej – czyli np. dobrania kamieni z planszy. Co ciekawe, przy wybraniu uzupełniania kamieni przeciwnik otrzymuje tzw. zwój przywileju.

Zwój ten z koleji także uprawnia do dodatkowej, opcjonalnej akcji. Przed właściwym ruchem gracz posiadający zwój przywileju może go zwrócić i zabrać 1 dowolny znacznik klejnotu lub perły z planszy. Cała opisana nowa mechanika zarządzania znacznikami rozbudowana o wspomniane zwoje przywilejów sprawia, że Splendor Pojedynek staje się grą przyjemnie taktyczną.

Umiejętności kart, które mogą zdrowo namieszać

Zmodyfikowana mechanika dotycząca żetonów jest niewątpliwie świetnym posunięciem twórców gry. Ale w Splendor Pojedynek jest jeszcze jeden element, który według mnie dodaje rozgrywce nawet więcej kolorytu.

Otóż część kart klejnotów (a także wybrane karty monarchów) została wzbogacona o specyficzne umiejętności aktywowane w momencie pozyskania danego kartonika. W rezultacie ich działania można na przykład natychmiast rozegrać dodatkową turę, zabrać z planszy 1 znacznik w kolorze pozyskanej karty, wziąć 1 zwój przywileju czy zabrać przeciwnikowi dowolny klejnot lub perłę.

Wszystko to sprawia, że Splendor Pojedynek zyskuje coś, czego jest zdecydowanie za mało w standardowej wersji. A mianowicie negatywną interakcję. Zabranie przeciwnikowi ważnego kamienia, rozegranie dodatkowej akcji i w efekcie np. zabranie sprzed nosa żetonów z planszy albo wartościowej karty, pobranie ostatniego zwoju przywileju (w grze są tylko 3) powoduje, że emocje w trakcie rozgrywki mogą się dosyć szybko zagotować. Czego nie raz w trakcie partii z szanowną małżonką doświadczyłem. Działa to świetnie i skutecznie podgrzewa chęć rewanżu, a co za tym idzie kolejnych partii.

W Splendor Pojedynek jest kilka dróg do wygranej

Ostatnim aspektem na który chciałbym zwrócić uwagę, to kryteria wygranej. Zwycięzcą zostaje ten, kto jako pierwszy zrealizuje jeden z 3 warunków: 20 punktów, 10 symboli koron (znajdujących się na wybranych kartach) lub 10 punktów uzbieranych na kartach jednego koloru.

Okazuje się, że te 3 różne kryteria (zapewne dla niektórych tylko 3) przekłądają się w rezultacie na bardzo przyjemną głębię rozgrywki. Niejednokrotnie w trakcie partii, reagując na poczynania rywala oraz karty pojawiające się na stole, trzeba korygować obrane strategie co z pewnością docenią fani analizowania i planowania. Jednocześnie nie trzeba być wielkim strategiem, żeby w Splendor Pojedynek wygrywać. A poza wszystkim, gra jest świetnie zbalansowana i nawet przy dłuższych przestojach myślowych nie trwa dłużej niż 30-45 min.

Splendor Pojedynek – podsumowanie

Splendor Pojedynek to gra, na którą nawet nie wiedziałem, że czekałem. Świetnie pomyślane zmieny w odniesieniu do standarowej wersji spowodowały, że gra duetu Andre & Cathala niemalże zawojowała nasze rodzinne, planszówkowe święta. I jestem przekonany, że skradnie serce każdemu, kto tylko da jej szansę.

Jeżeli szukacie dynamicznej, dobrze zbalansowanej, wciągającej gry na dwie osoby, to Splendor Pojedynek z pewnością będzie trafionym wyborem. Polecam i wracam do grania!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*