To, że komiks – medium dedykowane zarówno dzieciom, jak i osobom dorosłym – walkę o umieszczenie go w kanonie sztuki ma już za sobą, wiadomo nie od dzisiaj. Podejmuje on trudne tematy, niejednokrotnie uczy, wskazując na wagę wartości zapomnianych przez ogół. Pytanie, czy może to robić tytułami dedykowanymi pozornie osobom dojrzalszym, pozostaje otwarte. Stąd też próba odpowiedzenia na nie, przy okazji recenzji dwóch pozycji z aktualnej oferty Świata Komiksu.
Pierwszy z udostępnionych naszej redakcji tytułów to Ms Marvel. Korzenie tej postaci sięgają 1977 roku, kiedy to okładkowym szkicem Romity Seniora zadebiutowała w stajni Marvela dedykowanym jej wydawnictwem oraz niekoniecznie oryginalnym pseudonimem. Od tamtej pory w jej strój przyodziane zostały cztery kobiety, z których ostatnia – Kamala Khan – to bohaterka opisywanego zeszytu.
Zeszytu wyjątkowego muszę przyznać, nie tylko ze względu na niespotykaną kreskę Adriana Alphony (kanadyjskiego rysownika, który czynnie udzielał się w komiksach Runaways oraz Uncanny X-Force), ale również z tytułu podejmowanej tematyki, której dotychczas w żadnym z komiksów nie dane mi było uświadczyć. Pod płaszczem superbohaterki ukryte jest bowiem znacznie więcej niż lateksowy kostium. Recenzowany komiks jest w rzeczywistości głosem mniejszości muzułmańskiej mieszkającej w Stanach Zjednoczonych, na co dzień stykającej się z problemem rasizmu i braku zrozumienia. W powyższe wpleciony jest dysonans poznawczy głównej bohaterki, która dorastając przeżywa okres buntu; jej myśli i osądy toczą wojnę przez co decyzje rodziców są dla niej pozbawione sensu, a w dodatku podarowana jej wyjątkowa moc nastręcza więcej problemów niż powinna.
Na uwagę zasługuje jednak nie tylko scenariusz G. Willow Wilson, mojej równolatki z New Jersey, która wieloma nagrodami w różnorodnych festiwalach potwierdza swój kunszt pisarski (w minionym roku nominowana została do nagrody Eisnera w kategorii „najlepszy scenarzysta”). Również dobór kolorów, komputerowa ich separacja, polskie wydanie oraz przekład zasługuje na uznanie. W opisywanej beczce miodu kryje się drobna łyżka dziegciu w postaci niekonsekwencji tłumaczenia nazw własnych na dalszych planach – jedne z nich uzyskały polską translacje, inne całkiem pominięto. Nie licząc tej rysy (której umówmy się – mało wprawne oko pochłonięte czytaną opowieścią nawet nie wychwyci), całość prezentuje się co najmniej obiecująco, z całą pewnością pretendując do miana komiksu wartego zakupu.
Drugim z recenzowanych przeze mnie tytułów jest Batman: Ikar, bazujący na oryginalnych numerach Detective Comics vol 2 #30-34 oraz Detective Comics Annual #3. Te zaoceaniczne pozycje ukazały się w 2014 roku, więc należy przyjąć, że jesteś dwa lata wstecz względem batmanich zawiłości fabularnych. Co nie zmienia faktu, że perła ta powinna znaleźć się w Twojej kolekcji. Wiesz czemu?
O jej kunszcie świadczy doskonały duet kreska-skrypt, składający się w tym przypadku na Francisa Manapula, który był odpowiedzialny zarówno za scenariusz komiksu, jak i za rysunki. Oczywiście tej tytanicznej pracy nie wykonał sam, wspierany będąc zarówno od strony fabularnej, jak i technicznej, ale to w jaki sposób historia jest opowiedziana… jak wiele istotnych informacji przemyca… jak wreszcie dojrzale jest przedstawiona – zasługuje na wyrazy uznania. Manapul dołącza tym samym do panteonu moich ulubionych rysowników (Madureira, Capullo, Huberto Ramos), którzy zachowując proporcje ciała, nie bawiąc się niepotrzebnie obrazem, mogą naszkicować zarówno infantylnego Kaczora Howarda, jak i poważne historie przedstawiające bohaterów z bagażem doświadczeń w tle.
Przedstawione w albumie perypetie orbitują wokół narkotyku, który trafiając na ulice Gotham sieje spustoszenie pośród osób go zażywających. A że przynosi on znaczne profity, stanowiąc kolejne źródło nielegalnych dochodów szarej strefy, pewien milioner nieustannie stróżujący nad fikcyjnym miastem zrodzonym w umyśle Kane’a, musi przyjrzeć się sprawie nieco bliżej. Ostrzegam jednak, komiks ten dedykowany jest osobom, które nadążają za linią fabularną osi zeszytów głównego bohatera DC. Jeśli bowiem swoje przygody z Batmanem zakończyłeś na komiksach wydawanych przez TM-Semic, nie odnajdziesz się w najnowszych bez porządnego cofnięcia się wstecz. Wówczas nie będzie dziwiło Cię, w jakich okolicznościach zginął syn Bruce’a oraz dlaczego Jim Gordon nie jest już komisarzem tamtejszej policji…
Rewelacyjne rysunki, naprawdę dobra historia, pięknie wydana i odpowiednio oprawiona polska wersja komiksu, jak i zbiór okładek alternatywnych i szkiców koncepcyjnych, składają się na obraz albumu, który choć nie jest tani (cena okładkowa to 75 zł), zwraca zakup z nawiązką.
*Na obrazku otwierającym recenzję widnieje Francis Manapul. Prawa autorskie do wykorzystanego na potrzeby wpisu zdjęcia posiada Joyce Wong.