Recenzja gry Among the Sleep

recenzja among the sleep

Gdy powstawała recenzja Wiedźmin 3: Dziki Gon, pisana z perspektywy dziecka, nie miałem pojęcia o istnieniu Among the Sleep – produkcji norweskiego studia Krillbite, w której gracze wcielają się w dwuletniego malucha stawiającego czoła własnym lękom. Tytuł, oryginalnie wydany na PC ponad półtora roku temu, na początku grudnia trafił na PlayStation 4, co potraktowałem jako doskonałą okazję do nadrobienia zaległości.

Chyba każde dziecko miało swojego Boogeymana, łypiącego złowrogo z szafy, gdy opiekunowie gasili światło i szli spać. Ostatecznie okazywał się on być szlafrokiem, płaszczem lub inną częścią garderoby, jednak sam doskonale pamiętam, jak chowałem się pod kocem, czekając na upragniony sen. Doskonale znane zakamarki nagle stawały się pogrążonymi w cieniu strasznymi miejscami, a najmniejszy szmer wywoływał dygot. Właśnie takie lęki towarzyszą dwulatkowi z Among the Sleep. Okazuje się jednak, że chodzi o coś więcej…

Szczegółów historii przerażonego malucha nie będę zdradzał. Wiedz jednak, że przez większość rozgrywki nie do końca zrozumiesz fabularne twisty; nie pojmiesz dlaczego bohater pokonuje kolejne, pokręcone dziecięcymi fantasmagoriami lokacje. Obowiązkowo jednak musisz dotrzeć do finału, który najpierw posieka Cię na kawałki, następnie przepuści przez maszynkę do mięsa, po czym zrobi z Ciebie mielone. Jeśli jesteś rodzicem, szykuj się na konkretne rycie czaszki. Całość zaczyna się w dniu drugich urodzin nieboraczka. W prezencie dostaje on pluszowego misia, który niczym słynny Ted potrafi mówić, jednak jest zdecydowanie bardziej przyjazny.

Mieszkanie z perspektywy dwulatka…

…zwiedza się zupełnie inaczej, niż gdyby przyszło Ci kierować dorosłym bohaterem. Wiele miejsc jest niedostępnych, co wymusza kombinowanie. Aby dostać się do klamki, wystarczy podsunąć pod nią krzesło. Chcąc z kolei wejść na komodę, przyjdzie Ci wysuwać szuflady i wspinać się po nich. Muszę przyznać, że eksploracja domowej izby daje sporo frajdy. Możesz poruszać się zarówno na dwóch nogach, jak i na czworakach. Co ciekawe, decydując się na pierwszy wariant, wcale nie ułatwiasz sobie życia, ponieważ dwulatek jeszcze nie porusza się w pełni sprawnie, co obrazuje chociażby przewracanie się po dłuższym biegu. Ponadto raczkując łatwiej wciśniesz się w niedostępne miejsca, szukając schronienia przed własnymi lękami. Wpełzniesz pod szafę, za telewizor, czy wreszcie do kosza z zabawkami. Wszystko po to, aby uciec przed dręczycielami wykreowanymi w głowie malucha (bo czy takie mogą istnieć w rzeczywistości?). Przedstawiono je m.in. w postaci przerażającej kobiety z bagien, czy tajemniczego mężczyzny w długim płaszczu. Najczęściej strzegą one określonego obszaru i chcąc ich uniknąć, musisz odpowiednio wykorzystywać mijane otoczenie.

Sterowanie w Among the Sleep jest niezwykle intuicyjne, choć z niektórych przycisków, chociażby tych odpowiedzialnych za wychylanie się zza rogu, korzystałem jedynie raz, w trakcie wprowadzenia pełniącego przy okazji rolę samouczka. Wszystko z tego powodu, że gra autorstwa Krillbite jest banalnie prosta i do bólu liniowa. Nie ma szansy, abyś zaciął się w którymkolwiek momencie rozgrywki. W mojej opinii, problemem jest także niewielka dawka strachu i przewidywalne rozwiązania. Atmosferę miały zagęszczać komentarze Misia-kumpla, który od czasu do czasu dopowie pod wąsem „Musimy być cicho! Nie wiadomo, kto może nas podsłuchać”, jednak ostatecznie okazuje się, że za rogiem nie czai się nic niebezpiecznego. Zdecydowanie brakuje straszenia grą świateł i cieni oraz nagłych zwrotów akcji, wywołujących przypływ adrenaliny. Jest to tym dotkliwiej odczuwalne, że lokacje do których trafia chłopczyk są niezwykle klimatyczne. Wspomniane mieszkanie i bagno, opuszczony plac zabaw, czy mroczna jaskinia nadają się idealnie do podnoszenia ciśnienia.

Oprawa graficzna zdecydowanie odstaje od dzisiejszych standardów, zapewnianych przez konsole obecnej generacji. Ząb czasu konkretnie ją nadgryzł, co widoczne jest niemalże na każdym kroku. Choć siła recenzowanego tytułu nie drzemie w grafice, twórcy mogli poświęcić więcej mocy przerobowych na jej doszlifowanie. Interesująco zaprojektowane przestrzenie są ubogie w detale, a większość obiektów wydaje się być wklejona bez pomysłu na nie. Mizernie wypada również animacja wspinania się na poszczególne elementy otoczenia. Wdrapując się na kanapę lub komodę zauważysz rączki malca… wesoło przenikające przez poduszkę. Do tego dochodzą problemy z interakcją elementów otocznia. Niejednokrotnie, chcąc przesunąć np. krzesło doświadczyłem sytuacji, w której mebel zacinał się i za cholerę nie mogłem ruszyć go z miejsca. Znacznie lepiej wypada za to udźwiękowienie. Zmysł słuchu wciąż atakowany jest dziwnymi szmerami, zgrzytami i podejrzanymi stukotami.

Among the Sleep ukończyłem w nieco ponad dwie godziny. Co jednak interesujące, wcale nie doznałem uczucia niedosytu. Wręcz przeciwnie, cieszyłem się w duchu, docierając do wielkiego finału. Doświadczyłem jednak momentów, w których zamiast grozą – wiało nudą. Z drugiej strony, gdyby twórcy na siłę wydłużyli czas rozgrywki backtrackingiem, byłbym srodze zawiedziony. I chociaż stosunek ceny do czasu gry działa na niekorzyść produkcji Norwegów, tak z całego serca polecam Ci rzeczony tytuł. Chociażby ze względu na fenomenalne zakończenie!


Genialne zakończenie przygody, wspaniały klimat gry oraz świat widziany z perspektywy dziecka tworzą pozycję obowiązkową dla każdego gracza-rodzica!

Srogo zawodzi jednak czas gry, oprawa wizualna i ogólne niedopracowanie całości – miej tona uwadze.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*