Gra z uśmiechniętym wężem w roli głównej, ciesząca oko feerią barw. „Jak nic gra dla dzieciaków” – pomyślałem. Okazało się, że pozory mylą. Snake Pass to niezwykle ciekawa produkcja, która ze względu na dość skomplikowane sterowanie, raczej nie przypadnie do gustu najmłodszym miłośnikom elektronicznej rozrywki.
W tytule stworzonym przez Sumo Digital, które maczało palce chociażby przy genialnym LittleBigPlanet 3 i nie mniej udanym Dead Island 2, przyjdzie Ci się wcielić w tytułowego węża imieniem Noodle, który wraz ze swoim ptasim przyjacielem ma do przebycia piętnaście niezwykłych poziomów, aby móc uratować malowniczą krainę przed tajemniczym najeźdźcą.
Snake Pass i eksploracja
Największą zaletą i jednocześnie bolączką Snake Pass jest swobodna eksploracja każdego z przygotowanych przez ekipę developerską poziomów. W trakcie zwiedzania możesz bowiem zebrać magiczne bąble oraz złote monety. O ile zgarnięcie tych pierwszych nie powinno stanowić większego problemu, tak te drugie są już dużo trudniejsze do zdobycia. Nie dość, że są porządnie poukrywane, to w dodatku umieszczone w niedostępnych miejscach. Uzbieranie kompletu dwudziestu bąbelków oraz pięciu monet daje ogromną satysfakcję, przy czym słowo „trudno dostępny” jest w Snake Pass kluczowe. Aby móc swobodnie i pewnie poruszać się po bajkowym świecie, musisz opanować sterowanie, co będzie od Ciebie wymagało sporych pokładów cierpliwości.
W trakcie pokonywania pierwszych poziomów Doodle (czyli ptasi towarzysz) podpowiada jak wykorzystywać umiejętności Noodle’a, aby móc radzić sobie w wymagającym środowisku. Podstawą jest zacieśnianie chwytu, dzięki czemu jesteś w stanie owijać się wokół tyczek, czy też zwisać w najlepsze z krawędzi. Do tego dochodzi unoszenie głowy oraz pomoc skrzydlatego przyjaciela, który może złapać węża za ogon i tym sposobem ułatwić mu dostanie się w każdy zakamarek planszy. Dlatego najlepszym rozwiązaniem okazuje się przejście gry, a następnie ponowne odpalanie ukończonych poziomów i zaliczanie ich na sto procent.
W Snake Pass musisz myśleć jak wąż
Jak wspomniałem, zajrzenie w każdy zakamarek wymaga opanowania wężowego ciała w stopniu znacznym, czego nie ułatwia szwankująca fizyka. Noodle lubi utknąć w ciasnych przesmykach, co skutkuje frustrującą koniecznością podejmowania żmudnego kombinowania i desperackiego poszukiwania możliwości dalszej eksploracji. Można oczywiście zrestartować poziom, ale wówczas irytacja sięga zenitu. Do tego dochodzi dość trudne opanowanie precyzji ruchów. Owinięcie się wokół pionowej tyczki i mozolne wspinanie się do upatrzonego wcześniej miejsca wymaga ogromnego skupienia i nieco szczęścia, ponieważ jeden fałszywy ruch gwarantuje, że Noodle wyląduje na ziemi. Snake Pass wymaga zatem poświęcenia, które jednak wynagradza satysfakcją czerpaną ze zwiedzania.
Noodle w trakcie przygody zwiedzi cztery światy, różniące się między sobą nie tylko wyglądem, ale także stopniem skomplikowania oraz czyhającymi niebezpieczeństwami. Aby móc pomyślnie ukończyć grę, musisz opanować wszystkie umiejętności bohatera i w najlepsze korzystać z pomocy Doodle’a.
Uczucie niedosssytu
Produkcja Sumo Digital jest tytułem na dwa, maksymalnie trzy wieczory, jeśli chcesz wycisnąć z niej wszystko. Oczywiście jest to czas niezwykle miło spędzony, jednak pomimo przyjemnej oprawy, Snake Pass – ze względu na wymagające małpiego sprytu sterowanie – nie jestem w stanie polecić najmłodszym odbiorcom.
Jeśli szukasz odskoczni od licznych strzelanin tudzież różnorodnych gier wyścigowych, polecam zakup Snake Pass. Tytuł zagwarantuje Ci doskonałą zabawę i chwilę relaksu wynikającego z przyjemnej eksploracji poziomów. Jeśli opanujesz sterowanie…
Snake Pass daje ogromną satysfakcję wynikającą ze swobodnej eksploracji i odnajdywania ukrytych przedmiotów. Do tego całkiem ładnie wygląda.
Barierą może się jednak okazać wymagające wprawy sterowanie.