Gdy słyszę „Tate Multimedia”, myślę… „Kangurek Kao”! No dobra, Urban Trial też przychodzi mi na myśl, szczególnie gdy na tapecie mam Steel Rats – nową produkcję stołecznego studia Tate Multimedia.
Oczywiście wszystko przez to, że Steel Rats garściami czerpie z dobrze znanego wszystkim miłośnikom podniebnych akrobacji tytułu. Twórcy wyciągnęli wszystko co najlepsze z Urban Trial, a następnie ubrali w nowe szaty i dodali fabułę będącą motorem napędowym („motor” to w tym przypadku słowo-klucz – dop. red.) całej zabawy.
Poznaj Steel Rats
Fabuła Steel Rats przenosi Cię do Ameryki lat 40. ubiegłego wieku, a dokładnie do Coastal City, będącym spełnieniem futurystycznych wizji Alexandra Warrena – człowieka marzącego o stworzeniu zaawansowanego technologicznie miasta. Niestety, coś nie do końca poszło zgodnie z założeniem, wskutek czego ludzie muszą stawić czoła robotom zrobionym z leżącego tu i ówdzie złomu. Sama historia jest na tyle ciekawa, że ani razu nie wdusiłem przycisku odpowiedzialnego za przerywanie scenek wyjaśniających co jest prawdziwą przyczyną buntu maszyn.
Tytułowe Steel Rats to czteroosobowy gang motocyklistów. Konkretnie zakręcona ekipa postanawia stawić czoła robotom. Każda z dostępnych postaci różni się od pozostałych nie tylko wyglądem, ale także umiejętnościami oraz rodzajami ataków. Podstawowym orężem jest piła tarczowa zamontowana zamiast przedniego koła. Odpalając ją możesz nie tylko przedzierać się przez złom leżący na drodze do ukończenia etapu oraz pomniejszych wrogów, ale także wspinać się na pionowe ściany, a nawet jeździć do góry kołami.
Podniebne akrobacje Steel Rats
Rozgrywkę można podzielić na dwa podstawowe elementy – eksplorację oraz walkę. Pierwszą z nich polubisz od razu, aczkolwiek im dłużej będziesz grać, tym więcej niedociągnięć dostrzeżesz. Samo sterowanie jest na szczęście bardzo intuicyjne, więc szybko opanujesz karkołomne skoki i nauczysz się jak pokonywać ogromne rozpadliny. Walka z kolei daje sporo satysfakcji, szczególnie starcia z bossami. Niestety zdarzają się drobne bugi, przez które zmuszony będziesz rozpoczynać niektóre poziomy od początku, gdyż gra nie przewiduje checkpointów.
Pokonując kolejne poziomy będziesz zdobywał zasoby, za które da się ulepszyć dwuślady oraz zmienić ich wygląd. Każdy z poziomów oferuje ukryte przedmioty oraz dodatkowe zadania, za wykonanie których jesteś nagradzany punktami. Twórcy w dość sprytny sposób wydłużyli w ten sposób grę – chcąc wykonać wszystkie zadania dodatkowe, będziesz zmuszony podejść do jednego poziomu kilkukrotnie. Muszę jednak przyznać, że mi w pewnym momencie zabrakło zapału i skupiłem się jedynie na ukończeniu właściwej fabuły.
Steel Rats to fajna ekipa
Ostatecznie z czystym sumieniem mogę polecić Ci zakup Steel Rats. Za niecałe 100 PLN (84,00 PLN w PlayStation Store i 71,99 PLN na Steam) możesz nabyć produkcję, która zagwarantuje Ci kilka, a nawet kilkanaście godzin dobrej zabawy. Jedyny warunek – musisz choć trochę czuć klimat takich produkcji jak opisana.