Komiks Zamek zwierzęcy intryguje już samą okładką, a w środku jest tylko lepiej. Odpowiedzialny za scenariusz Xavier Dorison we wstępie zaznacza, że inspiracją był Orwellowski Folwark zwierzęcy, jednak ta historia jest absolutnie wyjątkowa.
Tytułowy zamek to miejsce opuszczone przez ludzi, gdzie pozostawione zwierzęta wreszcie mogą cieszyć się wolnością. Problem w tym, że bardzo szybko dochodzi do podziałów, oczywiście niekoniecznie sprawiedliwych. Tym sposobem, zdecydowana większość dwu- i czteronożnych mieszkańców zamku codziennie tyra pod okiem lokalnej milicji w postaci psów i rozkrzyczanego koguta-konfidenta. Wszystko to dla zadowolenia ich „kochającego” władcy – prezydenta byka Silvio. Komiks Zamek zwierzęcy to doskonały przykład tego, jak mogą działać niewielkie społeczności, które godzą się z ciężkim losem nie zdając sobie sprawy, że mogą żyć inaczej. Aż do momentu, gdy pojawia się ktoś z zewnątrz. Ktoś, kto zadaje proste, ale bardzo trafne pytania wywołujące zwątpienie w sens tego, co robiło się od lat uważając za jedyny, słuszny porządek.
Pierwszy tom skupia się na postaci kotki wychowującej dwoje kociąt. Zmuszona do katorżniczej pracy po śmierci męża ledwie wiąże koniec z końcem. Choć w głębi duszy nie zgadza się z tym, co wyprawia Silvio i jego świta czuje, że niewiele może zrobić. Wszak brakuje jej potężnych kłów i pazurów, którymi mogłaby walczyć z psią milicją. Wtedy pojawia się ktoś, kto pokazuje jej, że wiele starć można wygrać bez użycia siły.
Muszę przyznać, że dawno nie dane mi było czytać tak poruszającej historii. Być może wynika to z faktu, że kocham zwierzęta i wszelka przemoc wobec nich wywołuje u mnie drgawki. Niewątpliwie chodzi też o samą niesprawiedliwość, gdzie silniejszy wykorzystuje słabszego wmawiając mu, że właśnie tak powinien wyglądać świat. To wszystko spinają świetne dialogi. Komiks Zamek zwierzęcy oferuje sporo niezwykle inteligentnych rozmów pomiędzy uciemiężonymi mieszkańcami, które zachęcają do refleksji także nad własnym życiem.
Odpowiedzialny za rysunki Felix Delep powalił mnie na kolana swoją kreską. Komiks Zamek zwierzęcy to prawdziwa uczta dla oczu. Postacie zwierząt wypadają po prostu genialnie. Artyście udało się im nadać bardzo wiele ludzkich cech, przy jednoczesnym zachowaniu zwierzęcej anatomii. Mimika, gesty, postawy. Wszystkie te elementy są przemycane w niezwykle subtelny sposób. Patrząc na poirytowanego królika ciągnącego się za uszy nie sposób się nie uśmiechnąć pod nosem. Kompozycje poszczególnych plansz są bardzo proste, co przekłada się na lepszą czytelność, aczkolwiek czasami rysownik mógłby się pokusić o wyjście poza ramy kadrów. Delep świetnie radzi sobie również z krajobrazami i architekturą.
Komiks Zamek zwierzęcy, wydany w Polsce nakładem Taurus Media, to jedna z najlepszych publikacji, jakie miałem okazję czytać w tym roku. Świetny scenariusz okraszony przepięknymi ilustracjami tworzy działo, do którego bez wątpienia jeszcze wrócę. Końcówka pierwszego tomu tylko podsyca apetyt na więcej, więc już nie mogę doczekać się kontynuacji.