Gdy słyszę „Paul Pope”, myślę „Batman: Rok setny”. Bezkompromisowa, brutalna wizja Człowieka-Nietoperza roku 2039 kupiła mnie bez reszty. Dlatego wiadomość, że Non Stop Comics wyda w Polsce komiks Heavy Liquid przyjąłem z ogromnym entuzjazmem.
Pope ponownie zabiera Czytelnika w podróż do przyszłości, tym razem przede wszystkim do futurystycznego Nowego Jorku. W między czasie główny bohater – S – robi wypad do innej metropolii, ale nie będę psuł Ci zabawy.
Komiks Heavy Liquid uzależnia jak Ciężka Ciecz
Cała opowieść kręci się wokół tytułowej Ciężkiej Cieczy – tajemniczej substancji nieznanego pochodzenia, którą powszechnie nazywa się „towarem”. Ma ona niezwykłe właściwości, przy czym niewielu wie, że po odpowiednim „obrobieniu”, da się z niej wycisnąć jeszcze więcej możliwości. Problem w tym, że staje się ona wówczas bardzo silnie uzależniającym narkotykiem. Jak się okazuje, sposób jego podawania również ma znaczenie. Autor z jednej strony posiłkuje się dość oklepanym pomysłem – uzależniające substancje oferujące niezwykłe możliwości mieliśmy w komiksach, książkach i filmach. Z drugiej jednak dorzuca własne, nadające historii głębi. Dzięki temu jest ona na tyle wciągająca, że ciężko oderwać się od lektury.
Głównego bohatera najlepiej poznać osobiście. Wówczas znajomość ta będzie znacznie ciekawszym doświadczeniem. Wiedz jedynie, że S to człowiek po przejściach, aktualnie staczający się do życiowego rynsztoku po równi pochyłej.
Pope poprowadził całą historię bardzo sprawnie, przy czym zostawił tu sporo przestrzeni Czytelnikowi. Nie wszystko jest tu powiedziane wprost. Końcówka jest zaproszeniem do uruchomienia własnej wyobraźni. Absolutnie powalająca, o ile nie oczekuje się konkretnego, dającego odpowiedzi na większość pytań finału. Znaczna część historii to egzystencjalne rozkminy S po wcześniejszym zażyciu Ciężkiej Cieczy, aczkolwiek znalazło się sporo miejsca na wartką akcję, a nawet odrobinę komedii, przy czym jest to humor z przymrużeniem oka.
Dziwna wizja przyszłości
Pope ma na tyle specyficzną kreskę, że albo się ją zaakceptuje, albo istnieje spore ryzyko zmęczenia oczu. Artysta nie sili się na drobiazgowe odwzorowanie ludzkiej anatomii, czy nadawanie otoczeniu dużej ilości detali. Tu liczy się przede wszystkim sugestywność poszczególnych plansz, a nawet pojedynczych kadrów. A tej nie brakuje.
Autor nie marnuje miejsca, każdy kadr wydaje się być przemyślany. Świetnym zagraniem było bardzo oszczędne wykorzystanie koloru. Czerń i biel przełamywane są najczęściej jedną, czasami dwiema barwami.
Komiks Heavy Liquid to lektura absolutnie obowiązkowa dla każdego, kto lubi niebanalne opowieści. Do tego dochodzi ogromna przestrzeń dla własnych interpretacji. Jeden z lepszych komiksów, jakie miałem okazję przeczytać w tym roku. Gorąco polecam!