Recenzja książki Diabelski Dług

StarCraft DIabelski Dług

Uniwersum StarCraft nie jest moim ulubionym, żeby nie powiedzieć, że nie znam go prawie w ogóle. Moja przygoda z jedną z najsłynniejszych strategii Blizzard skończyła się na pierwszej misji. Zwyczajnie nie poczułem klimatu i nawet nie próbowałem dawać jej drugiej szansy. Być może był to błąd, jednak nie będę tego weryfikował. Nie zmienia to jednak faktu, że chętnie sięgam po wszelkie publikacje książkowe związane z ulubionym hobby. Gdy do powyższego dodać sprawdzonego autora, taka pozycja staje się obowiązkową na mojej liście tytułów do przeczytania. Tym sposobem w moje ręce trafił „Diabelski dług”, napisany przez Christie Golden, którą możesz kojarzyć chociażby z powieści opartych na licencji WarCraft.

Książki ściśle korelujące z grami wideo przyzwyczaiły mnie do lekkości odbioru. Owszem, są wyjątki, jednak tylko potwierdzają regułę. Sięgając więc po jakikolwiek tego typu tytuł nie nastawiam się na ambitne, zmuszające do refleksji dzieło, a wręcz przeciwnie – oczekuję przyjemnej lektury, którą będę mógł się cieszyć w każdym miejscu i czasie. Dlatego najczęściej zabieram je w delegacje, delektując się ich czytaniem w hotelowym zaciszu. „Diabelski dług” właśnie taki jest – choć przemknąłem przez niego niczym Raynor przez pustynię na swoim sępie, nie czuję burczenia w brzuchu wywołanego głodem dalszej lektury.

Diabelski dług Raynora i Findlaya

Christie Golden opowiada o perypetiach dwóch renegatów – Jima Raynora i Tychusa Findlaya – których miłośnicy StarCraft kojarzyć powinni doskonale. Wyjęty spod prawa duet słynie z widowiskowych grabieży i hulaszczego trybu życia. Złupione kredyty wydają na alkohol i kobiety, ciesząc się chwilą, zupełnie nie myśląc o przyszłości. Wszystko co dobre, musi się jednak kiedyś skończyć. Okazuje się, że byli marines Konfederacji mają wspólnego wroga, który zrobi wszystko, aby zobaczyć ich poćwiartowane trupy. Historia jest oklepana bardziej niż tyłek panienki lekkich obyczajów. Paradoksalnie jednak, nie jest to wcale wadą rzeczonej pozycji.

Diabelski Dług Christie Golden InsignisOd początku do końca autorka trzyma się utartego schematu, który sprawia, że książka idealnie wpasowuje się w gamingowy klimat. Choć obaj bohaterowie to w gruncie rzeczy postacie negatywne, ciężko ich nie lubić. Tychus, mimo gabarytów i niekoniecznie przyjaznej aparycji, to niezwykle zabawny i wyluzowany człowiek, którego równoważy momentami nieco zbyt powściągliwy Jim. Przyjaciele, doskonale się wzajemnie uzupełniając, tworzą zgrany duet, zaś kolejne wyzwania, które stawia przed nimi los tylko zacieśniają ich wieź.

W trakcie lektury da się mocno odczuć, że „Diabelski Dług” pisany był pod jak najszersze grono odbiorców, co jak zwykle nie wychodzi książkom na dobre. Z jednej strony mamy w miarę przekonujące i sugestywne opisy, a z drugiej mocno ugrzecznione dialogi, którym zdecydowanie brakuje pazura. Biorąc jednak pod uwagę, że po powieść Christie Golden sięgnąć mogą również młodsi czytelnicy, był to poniekąd konieczny i w pełni zrozumiały zabieg. Mocno brakuje jednak jakichkolwiek grafik, które wzbogaciłyby publikację wydawnictwa Insignis.

Zaciągnąłem diabelski dług

Książkę zaliczyłem w jeden wieczór, doskonale się bawiąc. Fabuła, choć prosta, potrafi wciągnąć na tyle, że chęć przeczytania kolejnej strony przewyższa potrzebę snu nawet, gdy zasiądziesz do lektury wieczorową porą. Christe Golden udało się stworzyć relatywnie krótką, ale na tyle interesującą opowieść, że szczerze mogę ją polecić nie tylko fanom słynnej serii Blizzard, ale również miłośnikom dobrego science-fiction. Mam cichą nadzieję, że Insignis zdecyduje się na przełożenie kolejnych pozycji z uniwersum StarCraft, których w anglojęzycznych wersjach jest przecież niemało.

Autor: Christie Golden
Tytuł oryginału: StarCraft II: Devils’ Due
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Małgorzata Koczańska
Data wydania: 17 lutego 2016
Cena okładkowa: 39,99 zł
Oprawa: miękka
Wymiary: 140 x 210 mm
Liczba stron: 304

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*