Grałeś już w Symmetry?

Symmetry

Strategia w Symmetry, grze bielskiego Sleepless Clinic, ma survivalowy, symulatorowy wymiar. Oto niebezpośrednio, w czasie rzeczywistym kierujesz niewielką drużyną rozbitków na śnieżnej, nieprzyjaznej planecie – eskapada miała przebiegać bezboleśnie, a skończyło się na twardym lądowaniu i rozpieprzonym statku. Stacja badawcza, która efektywnie mieści ze dwie osoby i nie wytrzymuje zamieci na zewnątrz nie zostawia złudzeń – trzeba stąd uciekać możliwie najszybciej!

Twoim zadaniem jest koordynowanie pracy kosmicznych Robinsonów. By ta sztuka się udał, potrzebujesz części zamiennych. Rzecz w tym, że warunki są dalekie od komfortowych, bo na zewnątrz szaleje zima; badacze nie dożyją odlotu, jeśli nie pomożesz im zadbać o wyżywienie i ogrzanie schronu, a także doprowadzenie ich do zdrowia po dłuższym pobycie na zewnątrz. Dodatkowo, pogoda nie pozwala Ci magazynować części, gdyż psuje elementy stacji. A wiedzieć musisz, że wystarczy kilka godzin bez prądu, by podupadły na zdrowiu zbieracz umarł w biokomorze, a zapasy jedzenia szlag trafił. Czasami nawet trzeba posilić się trupami poległych…

Symmetry

Nie ma tutaj, być może, za wiele mechanicznej głębi i porównywania statystyk. Nie spędzisz swojego czasu rozmyślając, która dieta dostarczy rozbitkom najwięcej wartości odżywczych, albo nad optymalnym rozmieszczeniem budynków na drodze magazynierów. I bardzo dobrze, bo to nie jest symulacja pokroju Simsów czy The Settlers. To gra o grupce ludzi, którzy znaleźli się na obcej, nieprzyjaznej planecie, gdzie w dodatku dzieją się dziwne rzeczy – a surowców starczy im być może na miesiąc sensownego funkcjonowania. Mechaniczny minimalizm jest prostym, nawet banalnym sposobem na interaktywne wyrażenie tej presji.

Dbaj o czystość

Designerska filozofia wybrzmiewa najgłośniej w interfejsie Symmetry. Stan Twoich nielicznych zasobów jest widoczny u dołu ekranu, podobnie godzina czy temperatura. Rozbitkami dyrygujesz, klikając na nich – jednym, góra dwoma kliknięciami wysyłasz ich na odpoczynek, do roboty czy nauki, a na odpowiednich ikonach znajdują się paski wskazujące na postęp prac czy stan zdrowia. By sprawdzić samopoczucie bohaterów, wystarczy odjechać kamerą i spojrzeć na uśmiechnięte lub smutne minki tuż nad nimi; z kolei stan Twoich źródeł surowca poznasz po tym, jak wiele szmelcu ubyło z gruzowiska i jak bardzo wykarczowany jest las. Bez zbędnego gadania, bez tysiąca ekranów.

Mechanika i interfejs w elegancki sposób dodają rozgrywce presji i zaskakującej dynamiki. Niewielka ilość czynników do monitorowania i prostota obsługi oznaczają, że stale kontrolujesz, co robią Twoi rozbitkowie i dokonujesz korekt w zleconych im zadaniach. Najciekawiej robi się, gdy Symmetry odbiera Ci tę kontrolę w późniejszej fazie gry. W miarę eksploatacji surowców, powiększa się dystans, jaki muszą przebyć badacze, aż w końcu znikają nawet na kilka godzin z mapy – co może odbić Ci się czkawką, jeśli na zewnątrz zacznie mocniej śnieżyć. Dosłownie – „im dalej w las”, tym mroczniej.

Symmetry

Wychodzi to zwłaszcza na wyższym poziomie trudności, gdzie sytuacja robi się krawędziowa – normalny bowiem służy głównie poznaniu fabuły.

Symmetry to nie jest gra o długim okresie ważności. Mogłaby czas grania wydłużyć chociażby lepsza, lub ciekawiej opowiedziana historia, aczkolwiek dzięki pewnej czystości formy to świetna propozycja dla tych, którzy stronią od tego typu gier z racji ich skomplikowania. Albo dla takich graczy, jak niżej podpisany, którego wiele takich tytułów zwykle nudzi, zanim zdąży się dobrze rozkręcić. Tutaj mięso od razu podają do stołu.


Symmetry stroni od zbędnych słów, tabelek czy pasków. Zamiast tego, stawia na estetykę i klarowność w każdym aspekcie, dostarczając nieskomplikowane, ale przyjemne wyzwanie.

Nie znajdziesz tutaj rozgrywki na długie wieczory. Rażą też drobne błędy w oskryptowaniu widoczne w końcówce czy niedbała korekta polskiego tekstu.

Dawniej student projektowania gier na Uniwersytecie Śląskim w Sosnowcu, przez chwilę nawet doktorant. Kurator gier wideo katowickiego festiwalu Ars Independent. Wierny fan twórczości Hideo Kojimy, Yoko Taro i Shigesato Itoiego. Podobno napisał kiedyś tekst, który miał mniej niż 13 000 słów, ale plotka ta pozostaje niepotwierdzona. Ustatkowany Gracz. Z twarzy.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*