Jamajka – recenzja gry planszowej

Jamajka cover

Jamajka to gra, której w tym roku minie 15 lat obecności na planszówkowej arenie. Wydany w 2007 roku tytuł doczekał się nie dawno dodruku odświeżonej wersji. Co nie wydarza się raczej w przypadku gier nie cieszących się dużym zainteresowaniem.

Nigdy wcześniej z Jamajką nie miałem okazji poznać się bliżej. Tu i ówdzie jednak czytałem, bądź słyszałem o niej wiele dobrego. Korzystając więc z okazji oraz mając świadomość iż chodzi o grę familijną ze szczyptą rywalizacji, postanowiłem przekonać się na własnej skórze co znaczy być piratem a’la Rebel.

Żagle na maszt szczury lądowe!

Pomysł na rozgrywkę w Jamajce jest trywialnie prosty, gdyż w gruncie rzeczy mamy tutaj do czynienia z grą wyścigową. Z tym, że ścigamy się pirackimi okrętami wokół Karaibskiej wyspy, zaczynając i kończąc w Port Royal. Jeśli oglądaliście film „Piraci z Karaibów” to wspomnianą lokalizację na pewno znacie. Okoliczności przyrody zaiście więc zacne, co jak najbardziej pozytywnie wpływa na atmosferę kreowaną przez grę.

Jamajka 1

Przygotowanie planszy zajmuje dosłownie chwilę. Gracze zaczynają od wybrania pirata w którego będą się wcielać w trakcie rozgrywki (do wyboru jest sześciu legendarnych piratów). Następnie otrzymują pion statku w odpowiednim kolorze, zestaw kart oraz planszetkę przedstawiającą ładownię statku ze startową ilością surowców. I gotowe!

Wszystkie tury, aż do zakończenia gry wyglądają identycznie. Opierają się na rzucaniu kośćmi oraz zagrywaniu odpowiednich kart aktywujących różne akcje wykonywane na planszy.

Płyń jak najszybciej, zdobywaj skarby i wygrywaj!

W Jamajce jak już wspomniałem gracze ścigają się po planszy, jednak nie należy ona do typowch gier spod znaku „kto pierwszy, ten lepszy”. Co prawda osoba, która pierwsza opłynie wyspę i zamelduje się w Port Royal otrzyma wliczającą się do wygranej największą premię punktową, jednak fakt ten w żaden sposób nie gwarantuje sukcesu. A to dlatego, że występują tu jeszcze inne elementy dosyć znacząco wpływające na wynik końcowy rywalizacji.

Aby mieć jak największe szanse na triumf trzeba w Jamajce postępować jak rasowy pirat. Oprócz więc umiejętnego łapania wiatru w żagle należy też starać się uprzedzać rywali w pogoni za czekającymi na odkrycie skarbami. Przy czym droga do kuszących, tajemniczych skrzyni wcale nie jest taka prosta. Jeżeli podejmiemy decyzję aby spróbować je odkryć, musimy liczyć się z koniecznością popłynięcia dłuższą trasą. A to może rodzić ryzyko bycia wyprzedzonym przez pozostałych uczestników.

Dodatkowo, skarby dobieramy z zakrytego stosu, a więc nie wiadomo co możemy trafić. Jeżeli mamy szczęście, będzie to skrzynia dająca dodatkowe punkty zwycięstwa. Lub przedmiot pomagający w grze (np. działo zwiększające siłę ataku o 2 oczka). Kiedy jednak fortuna się od nas odwróci, to możemy wejść w posiadania skrzyni przeklętej, zawierającej punkty ujemne. Jedynym sposobem na pozbycie się takiego balastu jest wtedy walka.

W przypadku wygranej możemy niechciany skarb przekazać pokonanemu piratowi. Kiedy przegramy musimy liczyć na to, że gracz który wygrał zdecyduje się na zabranie nam rzeczonego skarbu. Przydaje się wtedy umiejętność blefowania, aby stworzyć wrażenie, że tak naprawdę mamy w ładowni istne cuda. Osobiście uważam ten element Jamajki za dający dużo frajdy i oferujący często zaskakujące zwroty akcji.

Jamajka 2

Ostatnią składową wpływającą na końcową pozycję jest, jak na piratów oczywiście przystało, ilość posiadanych złotych monet. Każdy cenny krążek znajdujący się w ładowni statku w chwili zakończenia rozgrywki liczy się jako 1 punkt. A więc, im zasobniejsza piracka sakwa, tym większe szanse na pokonanie rywali.

Życie pirata wypełnione jest trudnymi wyborami…

Pod względem zaimplementowanych mechanik Jamajka prezentuje się zaskakująco dobrze. I to pomimo zastosowania starych jak świat rozwiązań: rzuty kośćmi oraz karty. Połączenie tych mechanik powoduje iż występująca w grze losowość nawet specjalnie nie uwiera.

W każdej turze aktywny gracz (inaczej kapitan) rzuca dwiema kośćmi k6 aby wytyczyć kurs obowiązujący wszystkich pozostałych uczestników. Wspomniany kurs to odpowiednie przypisanie uzyskanych liczb do jednej z dwóch kategorii: czynności porannych oraz wieczornych. Natomiast to jakie czynności w danej turze będą możliwe do zagrania determinują zagrywane karty.

Wszyscy dysponują tym samym zestawem. Na początku tury dobierają ze swojego potasowanego wcześniej stosu do 3 (lub czasami 4) kartoników z których następnie wybierają jeden z najodpowiedniejszymi w danej chwili dwoma działaniami. W lewym górnym rogu karty widnieć będzie symbol przedstawiający akcję poranną, a w prawym górnym symbol przypisany porze wieczornej.

… i nie chodzi tylko o rabowanie.

Możliwe opcje to ruch (w przód lub w tył) lub pobranie do ładowni jednego z trzech zasobów: pożywienia, kul armatnich i monet. Wyrzucone na kościach wartości będą wskazywały np. o ile pól będziemy mogli się ruszyć, lub jaką ilość surowców uda nam się pozyskać.

W tym miejscu dodać należy, że kiedy płyniemy z pełnymi ładowniami to chcąc dobrać kolejną porcję materiałów najpierw musimy na statku zrobić miejsce. Opróżnianie ładowni też nie jest wcale taką prostą sprawą. Musimy pamiętać o konieczności uiszczania myta za wpływanie na poszczególne pola planszy (tylko nie liczne są darmowe). Płacimy albo żetonami jedzenia, albo monetami. Należy więc też liczyć się z koniecznością umiejętnego zarządzania posiadanym ładunkiem.

A w chwili zakończenia ruchu na polu zajmowanym przez innego gracza dochodzi do walki (rozstrzyganej przy użyciu specjalnej kości). Wtedy cenne okazać się mogą żetony kul armatnich mogące znacznie zwiększyć naszą siłę rażenia.

Biorąc pod uwagę ilość dostępnych mogę śmiało stwierdzić, że podjęcie decyzji dotyczących tego jaką kartę zagrać wcale nie jest zawsze proste i szybkie. Czasami trzeba trochę dłużej pokombinować, aby mieć pewność co do słuszności swojego wyboru. Co w Jamajce działa zdecydowanie na plus.

Przyjemnie, lecz wcale nie łatwo jest być piratem.

Okazuje się, że pomimo niemalże pełnoletności, Jamajka nie zestarzała się w sposób negatywnie wpływający na jej odbiór. Jest to bardzo dobrze działająca gra. Odnajdą się w niej nie tylko dzieci (myślę, że 8 lat to minimum), ale także dorośli. Nie należy też moim zdaniem obawiać się zbytniej prostoty rozgrywki. Aby umiejętnie odnaleźć się w kliku kryteriach zwycięstwa czasami trzeba się nieźle natrudzić.

Dodatkowo, im więcej osób przy stole, tym większa szansa na interakcję (rośnie prawdopodobieństwo bitew). A co za tym idzie na jeszcze lepszą zabawę.

Jamajka 5

Wykonanie Jamajki to również pierwsza liga. Oprawa graficzna cieszy oko, a szczególnie uwagę przykuwają wizualizacje na kartach. Jest barwnie oraz z dużą dozą pirackiej atmosfery. Jakość elementów to także mocna strona tytułu. Plansza robi solidne wrażenie, karty nie należą do najcieńszych, a piony przedstawiające statki nie mają się czego wstydzić.

Gdyby jeszcze postacie piratów, którymi gramy, posiadały przynajmniej jedną unikalną cechę, to uważam, że dynamika i regrywalność Jamajki byłaby jeszcze lepsza. Jednak, nawet bez takiego urozmaicenia tytuł wydawany przez Rebel zaliczam do niezwykle udanych. Pomimo delikatnej losowości Jamajka oferuje całkiem zacną dozę taktycznego kombinowania. A po zakończeniu partii pojawia się ochota na jeszcze jeden raz. Przecież o to w tym wszystkim chodzi, prawda? Polecam!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*