Komiks Aliens: Z prochu w proch – recenzja

Komiks Aliens Z prochu w proch recenzja

Wydawnictwo Scream Comics ostatnio zrobiło mi niezwykły prezent, podsyłając do recenzji komiks Aliens: Z prochu w proch. Ponieważ uwielbiam właściwie wszystko, co związane z Obcym, powiedzieć, że jarałem się niczym facehugger potraktowany miotaczem płomieni, to jak nie powiedzieć nic…

Komiks Aliens: Z prochu w proch opowiada historię Maxona: chłopca mieszkającego z matką na jednej z ludzkich kolonii gdzieś w galaktyce. Ta zostaje nagle zaatakowana przez rój obcych, co kończy się niemalże totalnym wyniszczeniem populacji. Niewielkiej grupce uciekinierów (w tym młodemu bohaterowi i jego matce) udaje się wsiąść do kapsuły ratunkowej, która ostatecznie, niczym w Ósmym pasażerze Nostromo, okazuje się być pułapką, ponieważ na pokładzie znajdują się nie tylko ludzie.

Aliens z prochu w proch

Scenariusz jest o tyle dobry, że właściwie nieustannie coś się dzieje, a czytelnik – podobnie do ścigani przez ksenomorfa rozbitkowie – nie bardzo ma czas na złapanie oddechu. Akcja zwalnia odrobinę tylko w kilku momentach, prowadząc ostatecznie do finału, który w moim odczuciu nieco rozczarowuje. Gabriel Hardman (scenariusz i rysunki) mógł nieco mocniej przywalić na koniec. Nieco słabo wypada też wątek śmierci matki Maxona: chłopiec dość szybko radzi sobie z traumą związaną z widokiem rozrywającego jej klatkę piersiową chestbustera. Autor miał natomiast świetny pomysł na pokazanie całej historii z perspektywy młodego, przerażonego człowieka, który nie do końca rozumie, co się w ogóle dzieje.

Słowa uznania należą się natomiast Hardmanowi za świetne rysunki. Artysta operuje nieco kanciastą kreską, ale ta idealnie wpasowuje się w klimat obcego. Hardman doskonale radzi sobie z kreowaniem atmosfery zagrożenia. Styl jest surowy, co zaliczam in plus, a cieniowanie to absolutnie pierwsza liga.

Obcy to koszmar sam w sobie. Jednakże biorąc pod uwagę fakt, że na przestrzeni kilkudziesięciu lat obcowania z popkulturą miałem okazję poznać niemalże wszystkie rodzaje grozy, ciężko jest wywołać u mnie prawdziwy niepokój. Komiksowi stworzonemu przez Gabriela Hardmana się to nie udało. Nie zmienia to jednak faktu, że to genialne science fiction, po które zdecydowanie warto sięgnąć.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*