Komiks Miasto Wyrzutków, tom 2 – recenzja

Komiks Miasto wyrzutków 2 recenzja

Końcówka pierwszego tomu przygód ekscentrycznego poszukiwacza rzeczy zagubionych wypadła pierwszorzędnie, dlatego na kontynuację przygód Jacquesa Peupliera czekałem z niecierpliwością. Komiks Miasto Wyrzutków, tom 2 zamyka dylogię, która w ogólnym rozrachunku okazuje się być smutną historią o wykluczeniu i walce z własnymi ograniczeniami.

Zakończenie pierwszej książki nie pozostawiało wątpliwości, że w kontynuacji autor postawi na akcję. Tak też się dzieje. Główny bohater, po konfrontacji z solidnie popapranymi braćmi traci swoją unikatową umiejętność. A może to przedmioty postanowiły się na niego obrazić i się nie odzywają? Peuplier, przekonany o tym, że to przez szurniętego Joshuę nie słyszy już tego, co mówią otaczające go rzeczy, chce go odnaleźć i zmusić do naprawienia tego, co zepsuł. Po drodze Jacques pakuje się oczywiście w kłopoty. Najczęściej wychodzi z nich obronną ręką, pozostawiając po sobie truchła tych, którzy mieli pecha wejść mu w drogę.

Komiks Miasto Wyrzutków 2

Najważniejsze jest jednak to, że autor – Julien Lambert – odpowiada na zdecydowaną większość pytań, które pojawiły się w trakcie lektury pierwszego tomu. Wyjaśnia jak działa umiejętność Peupliera, a także opisuje przedziwną relację, która łączy Joshuę i Nathana. Świetnie wypada też sama postać Jacquesa, który z jednej strony – zachowując się jak totalny gbur – stara się za wszelką cenę wszystkich odtrącać, a z drugiej pragnie kontaktu z ludźmi. Do tego dochodzi postać chłopca, który – jak na dzieciaka przystało – zadaje proste, ale bardzo trafne pytania. Oczywiście nie ma też żadnych hamulców przy komentowaniu sytuacji detektywa.

Tak jak pisałem przy okazji recenzji pierwszego tomu komiksu wydanego przez Non Stop Comics, kreska Lamberta nie trafia w mój gust. Jedyne, co nadal mi pasuje, to klimat samej metropolii. Miasto Wyrzutków to miejsce, w którym słabe jednostki mają, delikatnie rzecz ujmując, trudne życie. Wszechobecny syf, opuszczone bloki i zrujnowane fabryki tworzą przygnębiający, industrialny obraz. Dobrze, że autor nie robił sobie barier w kwestii dosadności niektórych scen. Peuplier nie przebiera w środkach, rozprawiając się z wrogami brutalnie, bezkompromisowo.

Choć komiks Miasto Wyrzutków bez wątpienia nie jest dziełem przełomowym, zdecydowanie warto po niego sięgnąć. Julien Lambert miał pomysł przede wszystkim na świetną opowieść, która mogła – w mojej ocenie – zostać lepiej zilustrowana. Mam nadzieję, że do zobrazowania kolejnych swoich scenariuszy namówi jakichś bardziej utalentowanych artystów. Choć ta recenzja dotyczy drugiego tomu, ciężko nie oceniać całości. Być może jednotomowe wydanie byłoby lepszym pomysłem, ponieważ wówczas udałoby się uniknąć pewnego niedosytu, który pozostaje po dość wygórowanych oczekiwaniach powstałych po pierwszym tomie.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*