Zamknięte serie komiksowe dość często mają to do siebie, że środkowe tomy są jedynie pomostem pomiędzy początkiem i zakończeniem, nie wnoszącym zbyt wiele do opowieści. Komiks Shi jest tego doskonałym zaprzeczeniem.
Końcówka pierwszego tomu nie pozostawiła żadnych wątpliwości: w kontynuacji będzie się działo. I rzeczywiście, dzieje się. Jay i Kita zostają rozdzielone. Żadna z dziewcząt nie ma lekkiego życia. Jay zostaje oddana (ciężko bowiem nazwać ceremonię zaślubin „tą wymarzoną chwilą”) zwyrodniałemu pastorowi, natomiast Kita „pracuje” w jednym z lokalnych zamtuzów. Losy kobiet ponownie się krzyżują, przy czym okoliczności nie są zbyt sprzyjające.
Przeczytaj recenzję pierwszego tomu
W tle wciąż rozgrywa się seks-intryga. Najwięksi notable Londynu są szantażowani zdjęciami, na których zdradzane są ich najgorsze erotyczne perwersje. XVIII-wieczna opowieść przeplatana jest wydarzeniami z teraźniejszości, gdzie trwa dochodzenie w sprawie zamachu na rodzinę producenta broni. Wyjaśnione zostają tu pobudki zamieszanej w sprawę tytułowej organizacji Shi.
To, co pierwsze rzuca się w oczy, to bardziej klarowny sposób narracji Zidrou (scenariusz). Owszem, komiks Shi nadal trzeba czytać z należytą uwagą, ale nie ma tu chaosu, który czasami wdzierał się do opowieści snutej w pierwszym tomie. Autor nadaje historii tempa, a co najważniejsze, potrafi solidnie zaskoczyć. Widać też, że ma pomysł na każdą z postaci, co uważam za ogromny plus rzeczonej publikacji.
Komiks Shi nadal jest piękny
Kreska José Homsa ponownie zachwyca. Artysta nie boi się odważnych kadrów, gdzie zmysłowa erotyka spotyka się z ostrym hardkorem. Bardzo dobrze, że tam gdzie trzeba, pojawia się również brutalność. Bezwzględny komisarz Kurb korzysta z każdej sposobności do zadawania cierpienia nieszczęśnikom, którzy mieli pecha wchodząc mu w drogę. Finałowa scena, gdy Ichi (demon wytatuowany na plecach Kity, przyp. red) wchodzi do akcji, jest natomiast smakowitą wisienką na torcie, jeśli chodzi o pokaz umiejętności rysownika.
Całe szczęście, że pod ręką mam trzeci tom, ponieważ Król-Demon narobił mi takiego apetytu, że od razu zabieram się za dalszą lekturę. Komiks Shi jest jedną z tych serii, do których bez wątpienia jeszcze wrócę.