Komiks The Weatherman zrobił z moim mózgiem to, co blender robi z pomidorami. Po skończonej lekturze nie byłem pewien, co tak naprawdę się stało, ponieważ spodziewałem się lektury wypełnionej po brzegi akcją, w której fabuła gra drugorzędną rolę. Nic z tych rzeczy!
Nazywam się Jarek. Jarek K. (nie myl mnie z pewnym gościem do kota, bardzo Cię proszę!) Jestem zwykłym gościem od pogody. Czasami rzucę sucharem, czasami sam nie wiem jak spuentować swoją wypowiedź. Ale na pogodzie znam się jak mało kto!
Powyższy rysopis idealnie pasuje do głównego bohatera – Nathana Brighta. To dający nieco ukojenia swoimi żartami poturbowanym życiem kolonistom Marsa. Ludzie musieli uciekać na Czerwoną Planetę, ponieważ Ziemię spotkała straszliwa tragedia. W wyniku ataku terrorystycznego właściwie cała populacja została wybita do nogi, a ci, którym udało się jakimś cudem uciec, teraz próbują jakoś się pozbierać. Utworzono prowizoryczny rząd, wprowadzono pewne normy. Oczywiście wszystko ledwie trzyma się w całości, ponieważ właściwie każdy kogoś opłakuje, wracając myślami do niedawnej apokalipsy. Jest tym gorzej, że psychopaci odpowiedzialni za ludobójstwo chcą kontynuować swoje dzieło.
Komiks The Weatherman wywołuje emocje
Muszę przyznać, że powiązanie zwykłego prezentera pogody z historią unicestwienia ludzkości początkowo wydawało mi się nieco naciąganym rozwiązaniem. Jednakże odpowiedzialny za scenariusz Jody LeHeup zwyczajnie pozamiatał. Wykreował postać z jednej strony komiczną, a z drugiej – gdy pozna się Nathana bliżej – absolutnie tragiczną. Stawką w tej szalonej grze, jak się okazuje, są nie tylko losy samego bohatera i kolonistów, ale coś znacznie większego. Autor szarpie emocjami czytelnika mocniej niż Reksio szynką, regularnie serwując mocne sceny i twisty fabularne.
Właściwie cały komiks The Weatherman to ostra jazda bez trzymanki, a po zakończonej lekturze puls jeszcze długo utrzymuje się podwyższonym poziomie. Co jednak ciekawe, sama narracja jest bardzo płynna, a historia po brzegi wypchana treścią. Nie ma mowy o zapychaczach nabijających objętość. Oprócz wartkiej akcji, znajdziesz tu odrobinę humoru dla kumatych, dramat, a nawet nieco grozy.
Piękno apokalipsy
Rysunki popełnił Nathan Fox, a kolorami wypełnił je Dave Stewart. Duet zgrał się perfekcyjnie, dostarczając niezwykle klimatyczne plansze, które zamiast po prostu oglądać, pochłania się wzrokiem. Bez obu artystów, historia Brighta bez wątpienia nie byłaby nawet w połowie tak porywająca. Panowie poszli po bandzie, kreując niezwykłe postacie antagonistów, czy porywając niezwykłą wizją skolonizowanego Marsa. Autorzy serwują wybuchową mieszankę klimatów. Cyberpunk przeplata się tu z westernem, a całość polana jest space operowym sosem.
Komiks The Weatherman to świetnie opowiedziana i pięknie zilustrowana historia. Szczerze mówiąc, drugi tom jest jednym z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych, jeśli chodzi o wydawnictwo Non Stop Comics. Przeczytaj koniecznie!!!