Obraz Duncana Jonesa był, w mojej opinii, jedną z najbardziej udanych filmowych adaptacji gier wideo. Owszem, nie każdy łyknie orczego bakcyla, jednak należy pamiętać, że choć miłośników hitu Blizzard są miliony, zdecydowanie nie jest to produkcja targetowana do masowego odbiorcy. Jeszcze przed premierą filmu, na księgarniane półki trafiła powieść Christie Golden – „Warcraft: Durotan”, będąca prequelem wydarzeń mających miejsce w „Warcraft: Początek”. Natomiast kilka dni później pojawiła się książkowa wersja filmu. Czy słowo pisane wzięło górę nad wielkim ekranem?
Mam dla Ciebie dwie wiadomości – dobrą i złą. Zła jest taka, że jeśli jeszcze nie oglądałeś „Warcraft: Początek” i najpierw chcesz przeczytać książki Christie Golden, zdecydowanie odradzam Ci późniejszy seans, ponieważ film (delikatnie rzecz ujmując) nie oddaje klimatu powieści. Ponadto czytając prequel siłą rzeczy domyślisz się zakończenia wielu wątków z właściwej powieści. Dobrą informacją jest natomiast fakt, że jeśli najpierw poświęcisz dwie godziny na obejrzenie obrazu Jonesa lub jesteś po seansie, książki Golden dadzą Ci zupełnie nową perspektywę na perypetie bohaterów.
Warcraft: Durotan – od tego wszystko się zaczęło
Klan Mroźnych Wilków od zawsze był postrzegany przez innych orków jako silna grupa dumnych i walecznych istot, szanujących tradycje oraz Duchy żywiołów i życia. Gdy Durotan został ich wodzem, nadeszły mroczne czasy dla Draenoru, co oznaczało dla plemienia konieczność opuszczenia domu – Grani Mroźnego Ognia. Tajemniczy czarnoksiężnik Gul’dan oferował dołączenie do jego Hordy, która miała udać się do krainy obfitej w zwierzynę, czystą wodę i przepełnionej życiem. Wilki były jednak zbyt dumne i przywiązane do własnych przekonań, aby przystać na propozycję. Tym sposobem, klan rozpoczął podróż w poszukiwaniu lepszego jutra. Czy Durotan podołał zadaniu i poprowadził swoje plemię w bezpieczne miejsce?
Bez względu na to, czy oglądałeś „Warcraft: Początek” i znasz historię Durotnana i jego Mroźnych Wilków, koniecznie sięgnij po „Warcraft: Durotan”, ponieważ dowiesz się co musiał przejść odważny wódz i jego klan, zanim Duchy skierowały go do Azeroth. Christie Golden napisała doskonała powieść, w której nie ma happy endu, porywających opowieści o epickich starciach, czy też sielankowych opisów koczowniczego życia Mroźnych Wilków. Są za to krew, pot i morze łez wylanych za tych, którym Duchy nie sprzyjały. Brutalne warunki pogodowe, zmagania z wrogiem chcącym pozbawić klan wszystkiego, co mu zostało i niepewne jutro to codzienność plemienia Duratona. Autorce udało się przekazać ją w taki sposób, że przedzierając się przez kolejne stronice da się czuć chłód siarczystej zimy i żelazisty posmak krwi wrogów ćwiartowanych w zażartych bojach. Co ważne, opisy są na tyle sugestywne, że nie ma wątpliwości co do straszliwej agonii każdego, kto ginie pod ciosami Wilczego oręża.
Choć druga część dylogii jest również bardzo dobra, o czym za chwilę, zaryzykuję stwierdzenie, że prequel jest nieco lepszy. Wszystko dzięki temu, że nie ma tu miejsca na wyniosłe dialogi i chwytające za serce sceny. Jest prosto i brutalnie, co sprawdza się doskonale, weryfikując jednocześnie przekonanie, że świat Warcraft to feeria barw i epickie walki poszczególnych nacji.
Warcraft – o tym, jaki los spotkał Mroźne Wilki
Druga część dylogii, będąca dosłownym odpowiednikiem obrazu Duncana Jonesa, nie ustępuje poziomem „Warcraft: Durotan”, jednakże nie jest już tak mocna. W Azeroth dotychczas panował pokój, lecz teraz stoi ono w obliczu wojny. Mieszkańcy muszą stawić czoła przerażającej rasie najeźdźców – wojowniczych orków, którzy uciekają ze swojego konającego świata w poszukiwaniu nowych ziem. Kiedy czarnoksiężnik Gul’dan otwiera łączący światy portal, jedna armia staje w obliczu zniszczenia, druga – zagłady. Po stronie orków, niekoniecznie z własnej, nieprzymuszonej woli, stoją Mroźne Wilki, walczące przede wszystkim o przetrwanie swojego klanu.
Jeśli oglądałeś film, główny zarys fabularny znasz, więc czytając książkę Christie Golden nie będziesz niczym zaskoczony. Niemniej jednak, jest ona doskonałym uzupełnieniem obrazu, gdzie znajdziesz wątki nie ujęte w produkcji Jonesa oraz rozwinięcie tych, które reżyser pokazał w swoim dziele. Największą przewagą słowa pisanego nad obrazem jest niepowtarzalny klimat, którego niestety nieco brakuje w filmie. Autorce powieści udało się pokazać oba ścierające się ze sobą światy w niepowtarzalny sposób, aby następnie spleść je w epickim konflikcie. Rozterki bohaterów, zwroty akcji, brutalne batalie i potężna magia – wszystko to znajdziesz w książce „Warcraft”.
Dylogia „Warcraft” zmiażdżyła film
Zdanie powyżej powinno rozwiać wszelkie wątpliwości, jeśli jeszcze jakiekolwiek masz. Nawet jeśli nie jesteś fanem (jeżeli jesteś, lekturę masz zapewne za sobą) uniwersum wykreowanego przez Blizzard, powinieneś zapoznać się z dwiema opisywanymi książkami, które będą doskonałym uzupełnieniem Twoich zbiorów. Wydawnictwo Insignis, którego nakładem ukazały się obie powieści jak zwykle stanęło na wysokości zadania, dostarczając doskonałej jakości produkt, a tłumaczenie, za które odpowiedzialna jest Dominika Repeczko, nie wymaga większej korekty. Owszem, znajdziesz kilka literówek, jednak są to jedynie drobne potknięcia, w żaden sposób nie umniejszające ostatecznemu wrażeniu. A te jest niezwykle pozytywne. Lok’tar ogar!