Droga Szamana. Etap 5: Szachy Karmadonta

szachy main

Z pewnością każdy z Was choć raz w życiu spotkał się z sytuacją, kiedy czytając książkę miał wrażenie iż doskonale wie jak się ona zakończy, a i tak autor wywiódł go w pole. Dokładnie tak dzieje się w kolejnej części Drogi Szamana. Nic co do tej pory pojawiło się w dotychczasowych odsłonach sagi Machanienki nie przygotowało mnie na szok związany z zakończeniem Szachów Karmadonta.

Z Zamku ponownie na drogę Szachów

Z Szamanem Dimą rozstaliśmy się na etapie w którym stał się posiadaczem własnego Zamku, siedziby prowadzonego przez siebie klanu. Zamek Widmo, czyli 4 odsłona Drogi Szamana pozostawił we mnie pewien niedosyt, głównie związany z dużą ilością przeróżnych wątków. Dlatego też pokładałem wielkie nadzieje w tym, aby najnowsza książka Machanienki, czyli Szachy Karmadonta okazały się powrotem na właściwe tory.

szachy okladka

Już początek wynagrodził moje wyczekiwanie. Wasilij Machanienko chyba również wyczuwał, że na przestrzeni dotychczasowych części wygenerował już całkiem sporą ilość, do tego niejednokrotnie złożonych odnóg głównej fabuły. Dlatego Szachy Karmadonta rozpoczynają się od tego, że główny bohater robi spis wszystkich działań do realizacji. Proste zagranie, a jakże miły ukłon w kierunku czytelników.

Na kolejnych stronach mamy to do czego cała Droga Szamana już zdążyła wszystkich przyzwyczaić. Kolejne postaci, wątki oraz questy. Z tym najważniejszym, dotyczącym stworzenia legendarnych Szachów Karmadonta na czele. To właśnie ten artefakt towarzyszy Machanowi od samego początku. Od momentu kiedy został on zesłany do świata Barliony i osadzony w kopalni Pyrka.

Muszę przyznać, że także ja, od pierwszego zetknięcia się z tym zadaniem z rosnącym zaciekawieniem przyglądałem się staraniom głównego bohatera w jego realizacji. Szachy Karmadonta w końcu przynoszą rozwiązanie tej historii.

Akcja pędzi jak pendolino i do tego stromo w dół

Warto było czekać na Szachy Karmadonta. Nie tylko z powodu finału o którym za chwilę. Ale także z uwagi na bardzo ciekawe rozwiązania fabularne wprowadzone przez Machanienkę. Najbardziej do gustu przypadło mi to powiązane z morskimi przygodami Szamana. Pojawili się piraci oraz bitwy z potworami z głębin. Czytało się to naprawdę znakomicie, bez jakiegokolwiek znużenia (co miało czasami miejsce w poprzednich częściach).

Zdecydowanie na plus oceniam również mini wątek związany z uczennicą Szamana, zombie o imieniu Pikulina. Machan, aby zostać wielkim Szamanem musiał znaleźć osobę godną jego wiedzy, a wydarzenia potoczyły się tak, że nawet on sam był zaskoczony takim, a nie innym adeptem szamańskiej sztuki. Relacja między Machanem, a Pikuliną była powodem uśmiechu bardzo często pojawiającego się na mojej twarzy.

Kilkukrotnie wspomniałem już o zakończeniu Szachów Karmadonta i o tym, jak wielkim okazało się być zaskoczeniem. Machanienko zakręcił mną do tego stopnia, że przewertowałem wcześniejsze części, aby poszukać sygnałów, które ewidentnie przegapiłem. Nie chcąc zdradzać zbyt dużo napiszę, że wraz z ostatnimi kartami Szachów zmieniłem postrzeganie zarówno głównego bohatera i jego dotychczasowej interakcji z Barlioną, jak i towarzyszących mu kompanów. Wiele znaków zapytania zostało wyjaśnionych, a pozornie mało znaczące dotychczasowe wydarzenia zyskały zupełnie nowe życie.

Świetna kontynuacja serii

Ponieważ w momencie lektury Szachów dotarła do mnie kolejna część pt. Nowy Początek (nomen omen znamienny tytuł), chwilę po zamknięciu recenzowanej książki momentalnie rzuciłem się na kolejny tom. I muszę przyznać, że kontynuacja, a przynajmniej jej pierwsze kilkadziesiąt stron, jest zaiste zacna.

Szachy Karmadonta, po delikatnie słabszym Zamku Widmo, okazały się być bardzo dobrą, wciągającą i dynamiczną pozycją. Oby Nowy Początek z powodzeniem kontynuował ten trend. Moje wrażenia już niedługo!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*