Magnus Czerwony: Władca Prospero – recenzja książki

Magnus Czerwony: Władca Prospero

Magnus Czerwony: Władca Prospero, autorstwa Grahama McNeilla jest jedną z książek tworzących serię o synach Imperatora, Prymarchach. Jeśli Warhammer 40 000 jest bliski Twemu sercu, koniecznie sięgnij po tę publikację Copernicus Corporation.

Warto zaznaczyć, że zanim sięgniesz po książkę Magnus Czerwony: Władca Prospero, dobrze jest zaznajomić się z losami Legionu Tysiąca Synów, o których mówi genialna powieść tego samego autora – Tysiąc Synów. Wprawdzie wydarzenia we Władcy Prospero mają miejsce znacznie wcześniej niż w Tysiąc Synów, ale wstęp się do nich odnosi.

Legiony Tysiąca Synów i Żelaznych Wojowników łączą się we wspólnej misji ewakuacji ludności z planety Morningstar, niszczonej potężnymi burzami magnetycznymi. Magnus, chcąc choć odrobinę zaspokoić wieczny głód wiedzy, pragnie z Morningstar zabrać również jak najwięcej pozostałości cywilizacji. Szybko okazuje się, że tak bardzo pożądana prawda okazuje się być druzgocąca. Samej ewakuacji nie ułatwiają lokalni kultyści, Wyznawcy Szajtana, za wszelką cenę chcący powstrzymać działania synów Imperatora.

Tysiąc Synów i Żelaźni Wojownicy

McNeill przyzwyczaił mnie do mocnych, sprawnie poprowadzonych narracji. Nie inaczej jest tym razem. Władca Prospero naładowany jest treścią, w dodatku świetnie podaną. Autor dokłada kolejną cegiełkę do rozbudowy uniwersum. Pojawiają się opisy wykorzystywania psionicznych mocy i zanurzania się w Osnowie, czy relacji pomiędzy braćmi z różnych Legionów. Do tego dochodzą drobnostki w postaci wpływu zjedzenia racji żywnościowych Kosmicznego Marine przez zwykłego śmiertelnika. Genialnie wypadają sceny z udziałem Magnusa i Perturabo. Bracia, choć tak bardzo różni, działają niczym jeden organizm, rozumiejąc się bez słów. Na koniec wspomnę o bardzo „soczystych” opisach tego, co może zrobić Psionik ze zwykłym śmiertelnikiem.

Ogromnym plusem jest końcówka, w której autor zasiewa ziarno. Tak, to ziarno. Choć zacznie ono kiełkować wiele lat później, czytelnik wie, jak bardzo zły będzie to plon. Być może właśnie ta świadomość sprawia, że całość czyta się z zapartym tchem. Niezachwiana wiara Magnusa urzeka, ale wiedza o ostatecznym losie XV Legionu przygnębia.

Podsumowanie

Magnus Czerwony: Władca Prospero to krótka, ale bardzo dynamiczna lektura. Przyzwyczajony do kilkusetstronicowych publikacji, łyknąłem ją w dwa wieczory. Ale nie mogę powiedzieć, abym miał uczucie niedosytu. Zakończenie, choć bardzo skompresowane, zostawiło mnie z czymś w rodzaju smutku. Ten wynikał jednak jedynie z tego, że ostatnie przeczytane słowa były jak najbardziej przepowiednią.

Jeśli jesteś fanem Warhammera 40 000, koniecznie sięgnij po tę książkę.

Książkę Magnus Czerwony: Władca Prospero kupisz tutaj

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*