„Naszym zdaniem” – Google Stadia

Google Stadia

Google Stadia podzieliło nie tylko uczestników Game Developers Conference, podzieliło również naszą redakcję. W sieci nie brakuje głosów o wierze w projekt, będący wyznacznikiem nadchodzących standardów, ale i głosów krytyki dotyczących następcy OnLive. Siedliśmy zatem do wspólnego (zakrapianego zresztą odpowiednim trunkiem) stołu, aby w dosadnych słowach powiedzieć na głos, co myślimy o początku końca konsol.

———————————————————————————————————————————–

Mateusz Czerwiński: Za długo na tym świecie żyję, aby niczym młody pelikan łykać huczne zapowiedzi nadchodzących gier / platform / rozwiązań technologicznych, poparte hype’em lub sztucznie renderowanymi obrazkami. Nie ulega wątpliwości, że Stadia to nowy standard, który odpowiednio ukierunkowany wpłynie na zmianę postrzegania gier i dedykowanego im hardware’u, ale nie używałbym pojęć rewolucja czy przyszłość elektronicznej rozrywki.

Historia branży gier wideo wielokrotnie udowadniała, że postęp wymaga czasu a hasła – bez względu na to jak głośno wykrzykiwane – są często pustymi obietnicami bez pokrycia. Nie twierdzę, że tak będzie w przypadku projektu z Doliny Krzemowej, ale też nie cechuje mnie specjalny hurraoptymizm, ponieważ znajduję zarówno plusy (płynna rozgrywka w 60 klatkach na sekundę, obraz Full HD, moc obliczeniowa), jak i minusy (przepustowość łączy, streaming obrazu, rezygnacja z fizycznych urządzeń na rzecz chmury) zapowiedzianego rozwiązania. Jacek, a Ty co sądzisz?

Jacek Wandzel: Ja pozostaję bardzo sceptyczny wobec wszelkich rewelacji dotyczących strumieniowania gier. Powiedziałbym, że z konsumenckiego punktu widzenia jestem wręcz na nie.

Po pierwsze – łącza. Szybki internet nie został jeszcze wpisany w kartę podstawowych praw człowieka i nie jest oczywistością. Developerzy lubią zapominać, że nie każdy mieszka w centrum San Francisco i Seattle, gdzie megabitów jest pod dostatkiem. Ujmę to tak – jeśli zagram na Stadii w Sekiro przez sześć godzin z rzędu i ani razu nie umrę przez nagłe lagi, algorytm dopasowujący jakość obrazu, opóźnienia względem kontrolera czy pospolity błąd serwera – to wtedy może uwierzę w ten projekt.

Po drugie, ulotność gier. Kilka dni temu z serwerów MySpace zniknęło wszystko, co trafiło do serwisu przed 2016 rokiem. 13 lat zawartości produkowanej przez ludzi zostało, brutalnie mówiąc, spuszczone w kiblu. Z grami może być podobnie w tej nowej, wspaniałej, streamowanej przyszłości. Szczególnie u molocha takiego jak Google, który kasuje więcej projektów, niż kończy.

Przypominam martwe gry sieciowe i historię OnLive, ba! Przypominam, co się stało z P.T. Hideo Kojimy, które obecnie istnieje legalnie tylko na konkretnych konsolach. Co ze społecznością moderską? W jaki sposób moderzy mieliby odnaleźć się w przyszłości, gdzie wydawcy i Google mają 100% kontroli nad wypuszczanymi do odbiorców grami?

Stadia jako alternatywa dla tych, którzy nie chcą męczyć się z płytami i dyskami brzmi ciekawie. Jako zwiastun przyszłości gier – jak horror.

Piotr Berent: Hold your horses! Osobiście jestem nastawiony co najmniej BARDZO sceptycznie. Z wielu powodów. Przede wszystkim połączenie Google + gry kojarzy mi się z mobilnymi indykami na telefonach z Androidem. Dalej – nie wiemy czym de facto będzie projekt Stadia, bo mówi się o mocy potężniejszej niż PlayStation 4 Pro i Xbox One X razem wzięte, a z drugiej strony ma to być Netflix dla gier – więc na co komu moc? Coś mi tu nie do końca się spina…

Majd Makar, główny inżynier projektu Stadia, z dumą ogłasza, iż partnerstwo Google i AMD ma na celu stworzenie specjalnego GPU o mocy większej niż łączna moc dwóch największych konkurentów

Żeby jednak nie było – ja kibicuję mocno, ale zbyt wiele fajnych projektów przeciekło firmie Alphabet 😉 przez palce, żebym tak od razu poszedł jak dzik w trufle i uwierzył, że ten pomysł wypali. Wszak nie jest to żadne pionierskie rozwiązanie. Na rynku funkcjonuje już PlayStation Now, GeForce Now oraz Microsoft ze swoim xCloud, który osobiście jest moim faworytem.

Oczywiście nie mogę pominąć skromnego faktu, że nie znamy, ani ceny usługi (a może jednak sprzętu), nie znamy daty publicznej premiery tego rozwiązania, a już totalnie nie jestem obojętny na fakt, iż Polska z pewnością nie znajdzie się na liście krajów startowych. Tak jak z innymi „elitarnymi usługami na zaproszenie by Google” obawiam się, że żaden gracz nie będzie raczył się streamingiem gier póki jego usługa nie będzie pozwalać na komfortowe granie w każdym zakątku świata. Ciężko jest mi sobie wyobrazić rozgrywkę w 4K i 60 FPS-ach bez znaczących opóźnień, ale być może jestem człowiekiem małej wiary. Jaskółki będące na tegorocznym Games Developer Conference donosiły, że granie w przygotowanym przez Google setupie w Assasin’s Creed Odyssey wiązało się z opóźnieniem rzędu 166 ms (to około 5 zgubionych klatek przy 30 w ramce – przyp.red.). Jakoś nie widzę tej usługi w grach wymagających precyzji i refleksu. Google z pewnością chce ugryźć wart miliony dolarów rynek i znając podejście tego giganta, nie przestaną, dopóki zostanie cokolwiek do zagarnięcia. Należy więc poczekać z ostateczną oceną do premiery usługi na całym świecie.

Podkreślam raz jeszcze – kibicuję, bo wierzę, że streaming gier, filmów i muzyki to przyszłość, ale zbyt wiele już widziałem projektów, które na papierze i prezentacjach były świetne, a czas i rzeczywistość brutalnie je zweryfikowała.

https://www.youtube.com/watch?v=AffodEEF4ho

Piotr Sikorski: Bez wątpienia Google w trakcie GDC skradło show. Muszę przyznać, że ja też oglądając ich prezentację niejednokrotnie przecierałem oczy ze zdziwienia. Zgadzam się, że najgłupsze co można zrobić to już teraz ogłosić sukces tego projektu, ale jednocześnie trudno zanegować jego niesamowity potencjał do całkowitego zrewolucjonizowania świata gier wideo (i nie tylko!). Przed Google oczywiście niezwykle trudne zadanie tym bardziej, że mogą „pochwalić się” całkiem zacną listą wdrażanych, acz nieudanych inicjatyw (warto zajrzeć na www.killedbygoogle.com).

Stadia jednak pod względem zakresu wprowadzanych zmian jest zupełnie nieporównywalna do żadnego wcześniejszego przedsięwzięcia Google. I choćby właśnie dlatego (przewrotnie) może wypalić!

Jasne, że z tyłu głowy mam pytania dotyczącego tego ile trzeba będzie zapłacić za dostęp do serwisu, jakie tytuły finalnie znajdą się w ofercie (czy pojawią się np. ciekawe tytuły na wyłączność), w jaki sposób Google poradzi sobie z kwestią zabezpieczenia danych, jak zareagują konkurenci, jak Stadia wpłynie na zachowania developerów, czy przeszkodą nie będą za słabe łącza, itp. Pytania te można mnożyć, gdyż na ten moment opieramy się jedynie na słowach włodarzy Google. Ale tak jest z każdą zmianą, prawda? Ja natomiast, po tym co zobaczyłem i przeczytałem z ciekawością będę przyglądał się dalszemu rozwojowi wydarzeń.

Marcin Wronka: Przyznam szczerze, że w ogóle nie interesowałem się tegoroczną imprezą Game Developers Conference. Z racji tego moje wrażenia z zapowiedzi Google Stadia są jeszcze bardziej zaskakujące i w pełni zgadzam się z Piotrem w temacie kradzieży show. Dalej jestem w szoku, choć wylałem na głowę kilka kubłów z zimną wodą. Z pewnością Google udało się narobić sporo szumu w branży wraz ze słyszalnym wszędzie efektem wow. Mnie osobiście najbardziej kręci płynne granie z możliwością przesiadania się z urządzenia na inne urządzenie. Prostota wszystkiego też potrafi zadziwić, ale oczywiście nic nie jest przesądzone.

Śmierć tradycyjnych konsol? Raczej nie. Sukces Stadii? To może się udać, jednak potrzeba trochę czasu, wielu dobrych tytułów, pomysłu na dalszy rozwój i zainwestowania sporej gotówki, którą akurat Google posiada. Ciężko będzie odciągnąć fanów platform Sony czy Microsoftu od ich konsol, od osiągnięć / trofeów czy tradycyjnych pudełek z grami stawianymi na półce. To wszystko wymaga czasu, konsekwencji, umów z developerami, no i cena usługi Stadii wciąż nie jest znana. Produkcje na wyłączność również robią różnicę, a Google prawdopodobnie nie będzie cisnąć w tym temacie.

Z pewnością Stadia ma potencjał, jednak to już od Google zależy jak zostanie on spożytkowany. Trzeba również pamiętać o pukającej do drzwi graczy kolejnej generacji konsol i o branżowych rywalach – Sony i Microsoft łatwo nie odpuszczą. Jestem bardziej pozytywnie nastawiony do tego projektu niż Mateusz, ale doskonale rozumiem jego obawy.

———————————————————————————————————————————–

A co Ty sądzisz o Google Stadia? Podzielasz nasze obawy, czy już teraz jesteś podekscytowany taką wizją grania?

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*