Choć bardzo trudno wybrać najlepsze miejsca z tak obszernej marki, to jednak spróbowałem wybrać Top 5 moich ulubionych lokacji z serii Assassin’s Creed.
Produkcje spod szyldu Assassin’s Creed lubię nie tylko za dającą wiele radości rozgrywkę czy specyficzny klimat ale chyba najbardziej za szczegółowo i z pasją odwzorowane miejscówki. Przez wiele lat to właśnie przygody asasynów dały mi możliwość wirtualnego zwiedzenia pół świata i bycia tam, gdzie prawdopodobnie nigdy nie będę. Tym razem wspomnę o moich ulubioncyh lokacjach, które zrobiły na mnie największe wrażenie, chciałbym do nich kiedyś wrócić lub po prostu zapadły w pamięć. No to jazda!
Damaszek – Assassin’s Creed
Pierwszą część zapamiętałem szczególnie bo całkowicie dałem się ponieść opowieściom twórców (Jade Raymond) i doskonałej robocie działu marketingu studia Ubisoft, robiąc sobie wielkie nadzieje związane z tym nowym IP. Poza tym chyba nigdy nie dałem się tak nabić w butelkę, kiedy to po odpaleniu produkcji, po kilku godzinach nuda zabiła wszystkie emocje i ledwo z bólem serca ukończyłem przygody Altaira. Jednak odwiedzane lokacje z Damaszkiem na czele zauroczyły mnie wykonaniem, klimatem i detalami, świetnie wypełniając lukę po monotonnej rozgrywce. Na palcach jednej ręki można było wtedy wyliczyć podobne produkcje, stawiające na eksplorację tak klimatycznych miejscówek niemal 1000 lat do tyłu. Historyczne budowle, ciasne uliczki, stoiska kupców czy ucieczka po eliminacji celu po dachach budynków to właśnie sprawiało mi wiele frajdy. Szkoda, że potencjał tego projektu nie został należycie wykorzystany…
Koloseum – Assassin’s Creed Brotherhood
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu więc nie mogło zabraknąć tej metropolii w serii Assassin’s Creed. Jeszcze przed premierą Brotherhood bardzo cieszyłem się, że będę mógł „zwiedzić” to miasto i jego zabytki. Nie ma to jak synchronizować kolejne dzielnice tak znanego miasta, wdrapywanie się na najwyższe budowle i przemierzanie kolejnych uliczek w celu walki z wrogiem. Misja w Koloseum podobała mi się szczególnie, bo pokonując „piętra” tej budowli, wspinając się na kolejne kondygnacje, rozglądając się tu i ówdzie i ciesząc oczy widokami ze szczytu wraz z ujmującą muzyką, można było wręcz namacalnie poczuć klimat tej produkcji. Całości niespotykanej atmosfery, dopełniała niesamowita charyzma Ezio i możliwość ponownego spotkania z nim.
Egipt – Assassin’s Creed Origins
Całej serii po wielu podobnych do siebie odsłonach, należały się, oczekiwane przez graczy, zmiany i odświeżenie skostniałej przez lata rozgrywki. W Origins się to udało i choć grind dał mi się konkretnie we znaki, to bardzo pozytywnie wspominam przygody Bayeka. Pewnie wielka w tym zasługa miejsca akcji i wręcz obsesyjnego dbania o detale przy tworzeniu starożytnego Egiptu. Zachwycające świątynie, Sfinks, penetracja piramid, latarnia morska na Faros, zakątki Aleksandrii czy podziwianie widoków z wyżej położonych miejsc zapamiętam na wiele lat. Wcale nie dziwię się, że twórcy po kilku miesiącach od premiery dodali tryb Discovery Tour, będący wyjątkowym narzędziem do zwiedzania i pozyskania wielu interesujących informacji w temacie Egiptu.
Notre Dame – Assassin’s Creed Unity
Przygody Arno Doriana to, przynajmniej w okresie premiery, niekończąca się drwina, lawiny negatywnych komentarzy i pojawiające się jak grzyby po deszczu filmiki na YT z coraz to bardziej śmiesznymi glitchami czy innymi rażącymi błędami. Należało się, choć samo Unity nie było tak złe jak można było wyczytać w sieci. Ponownie jak we wcześniejszych częściach twórcy z pieczołowitością zadbali o architekturę Paryża wraz z zachwycającą katedrą Notre Dame. Choć główny bohater mógł w misji eksplorować to wyjątkowe miejsce, to potem nie dało się tak obojętnie przejść obok, aby z najwyższym podziwem nie zachwycać się pracą twórców. Wysokie okna i wpadające przez nie promienie słońca, kapitalne witraże, kręte schody prowadzące na wieże, zjeżdżanie po dachach i rzut okiem na sfrustrowanych mieszkańców przy wejściu do katedry czy wspinanie się na czubek tej unikatowej budowli i podziwianie zapierającego dech w piersi widoku. Takich rzeczy nie zapomina się ot tak.
Monteriggioni – Assassin’s Creed II
Może to zasługa klimatu tego miejsca, odpoczynku po wykonywanych misjach, eksploracji ekscytującego terenu, a może też radości z obcowania ze świetnym Assassin’s Creed II po nijakiej pierwszej części. Wszystkie te składowe sprawiły, że akurat ta miejscówka najbardziej wryła mi się w pamięć i nawet olśniewająca Wenecja nie pozwoliła na pokonanie tej mieściny. Do teraz pamiętam trening walki pod okiem wuja Mario, odbudowywanie willi, szukanie statuetek, bieganie po dachach budynków czy wejście z gęsią skórką do tajemniczych podziemi (zbroja Altaira). Dla mnie to miejsce to kwintesencja Assassin’s Creed, najlepsze wspomnienia z początków serii, odczuwalny wręcz klimat i chciałbym kiedyś zwiedzić tę miejscowość w realu. Czy to się uda? Trzeba w to wierzyć i robić wszystko, aby tam się znaleźć.
Jasne, można było też wspomnieć o Karaibach z czwartej części, Konstantynopolu z Revelations czy Anglii z udanej Valhalli ale wybrałem akurat powyższe lokacje. A jakie jest Twoje Top 5 niezapomnianych miejsc z serii Assassin’s Creed?