Coteries of New York to mierny Wampir i mierna visual novel

Coteries of New York to mierny Wampir i mierna visual novel

Świat Mroku przeżywa niespodziewany renesans. Urban fantasy, w którym życie w społeczeństwie nawigują wróżki, wilkołaki, wampiry i widma znowu puka do naszych drzwi. Najpierw, White Wolf zostało wchłonięte przez Paradox Entertainment – ekipę stojącą za Europa Universalis. Pod nowymi chorągwiami, Nowy Świat Mroku skończył się, a wskrzeszono klasyczną serię podręczników, w tym Wampira: Maskaradę. Po drodze otrzymaliśmy zajawkę świeżutkiego cRPG na podstawie Wilkołaka: Apokalipsy, aż dotarliśmy do zapowiedzi całkiem niespodziewanej: sequel kultowego Bloodlines nie tylko jest w produkcji, ale i ukaże się już w 2020.

Po drodze do Bloodlines 2 masz jednak okazję zapoznać się z produkcją bardziej niepozorną. Polskie Draw Distance (dawniej iFun4all, twórcy Serial Cleaner) wydali właśnie licencjonowaną nowelę wizualną w świecie Wampira: Maskarady, pod tytułem Coteries of New York. Gatunek mógłby wydawać się ograniczeniem, ale tylko pozornie. Dotychczas wydane gry w uniwersum marginalizowały aspekty polityczne, koncentrując się na intrygach kryminalnych bądź romansie. A świat Wampira to często świat szemranych umów, zmian w status quo, tymczasowych sojuszy i zdrad; czy po prostu wielka gra w gorące krzesła. Ograniczona mechanika pozwoliłaby wreszcie skupić się na tym pomijanym aspekcie marki.

Coteries of New York z miejsca ten potencjał marnuje

Gra stanowi raczej wprowadzenie w wampirzą część Świata Mroku i mięsistej opowieści próżno Ci tutaj szukać. Zaczynasz klasycznie: zostajesz nielegalnie zmieniony w wampira przez nieobecnego ojca. Książę Nowego Jorku – lokalny szef najbardziej ugodowej frakcji wampirów, Camarilli – postanawia „wspaniałomyślnie” darować Ci życie, gdy wstawia się za Tobą seniorka Sophie Langley. Zostajesz jej chłopcem/dziewczyną na posyłki. Co noc wybierasz się w dwa, może trzy miejsca i stopniowo pakujesz się w intrygę, która Cię przerasta. A w zasadzie, to wpakowujesz się w wybitnie liniową historię, w której Twoje decyzje mają naprawdę umiarkowane znaczenie i prowadzą do jednego zakończenia. Tytułowe Koterie, czyli grupy wampirów połączone przez wspólny cel bądź interesy, odgrywają rolę drugorzędną. Sophie każe Ci takową stworzyć przez poznanie innych, młodych krwiopijców; w jednej sesji zdążysz dobrze poznać może dwójkę, ale nie przejmuj się, bo nie ma to prawie żadnego znaczenia dla przebiegu historii. To by było na tyle, jeśli chodzi o zabawę w wampirzą politykę.

Coteries of New York to wiele historii, ale niewiele z nich godnych jest uwagi

Na początku uwagę zwraca zresztą fakt, że jak na grę opartą na tekście nie oferuje mu ona zbyt wiele miejsca. Dialogi i narracja mieszczą się w malutkim okienku w lewym dolnym rogu ekranu. Brzmi, jakbym czepiał się pierdół, ale ten prostokącik był chyba obszarem roboczym pisarza, bo narracja często się w nim dusi. Myśli i obrazy, które przydałoby się rozwinąć, otrzymują zdawkowe opisy. Narrator popada w brzydkie skróty, jak „kolejny flashback”, które wyglądają niechlujnie i kojarzą się raczej z lichym fan fiction. Do tego w pewnych miejscach tytuł bombarduje tekstem w owym ciasnym oknie – źle się to czyta.

Pod każdym zresztą względem, bo Koterie brzmią raczej jak pierwszy, może drugi draft scenariusza, w którym dodatkowo ktoś zapomniał przepisać zakończenie. Szkoda, bo o ile jest to raczej typowe przedstawienie wampirzej części Świata Mroku, Coteries of New York nie jest pozbawione ciekawych interpretacji. Twórcy dobrze rozumieją to uniwersum i nieźle rozpylają po kątach jego mniej znane laikom aspekty: terminologię, specyficzne zimno towarzyszące wampirzym relacjom, unikatową siłę wiary. Na tle w większości słabego tekstu wybijają się też opisy nostalgii za ludzkością, dzikiego łaknienia.

Wampiry na ciekawe czasy

Kompani, których możesz włączyć do swojej koterii, udali się pół na pół. Świetnie wyszła choćby Hope, członkini klanu Malkavian, wampirów, które cierpią na zaburzenia psychiczne. Malkavian często sprowadza się – również na sesjach RPG – do mdłych kalek Jima Carreya i Cezarego Pazury u szczytu ich karier, wymieszanego z którymś z filmowych Jokerów. Szaleństwo Hope oddano jednak inaczej: przyssana jest do telefonu komórkowego, którym steruje tysiącem internetowych tożsamości, które razem tworzą wampirzycę. Interpretacja to świeża, z jajem.

Świat Mroku – oparty na magicznych, sekretnych socjetach – jak nic wpasowuje się w dzisiejsze czasy. Konspiracje i tajemnice są obecnie wszędzie: social media nas szpiegują i sprzedają te dane politykom; Jeffrey Epstein popełnia nie-samobójstwo; dziennikarze znikają już nie tylko w Rosji, ale i w Stanach Zjednoczonych. Maskarada, gdzie polityka i mierzenie przyrodzeń pomiędzy poszczególnymi frakcjami jest szczególnie ważne, szczególnie może skorzystać na takim odświeżeniu. Część z tych wydarzeń zresztą zostaje na głos wymieniona.

Natomiast wprowadzenie wampirów w XXI wiek mogłoby być mniej toporne. Wieczór to już nie tylko kolacja i film, to jeszcze okazja na „Netflix & chill”. Dźwięki muzyki nie mogą po prostu odbijać się od ścian, ktoś powinien nagrać je i wrzucić na YouTube. Wspomniana Hope straszy Cię, bo musi zrobić Ci „vibe check”. Wampir: Maskarada ogólnie jest przerysowany i zamknięty w estetyce mrocznych komiksów lat 90. i gotyckich subkultur, taki urok tego systemu; ale te ciągłe szturchanie łokciem do współczesnego języka i memiarstwa pachnie jedynie desperacją. Jedna z postaci nabija się, czy zaraz usłyszy od Ciebie tematyczną aluzję do Harry’ego Pottera. To śmiech pusty, bo Coteries of New York sama brzmi często jak stary chłop zagadujący 10-latka o tego całego „Fortanajta”.

Hello, fellow kids!

Lepiej wbić w tego wąpierza kołek

Wspominałem na początku o pewnych ograniczeniach formy – w końcu visual novel muszą opierać się na tekście i próżno tu szukać pokomplikowanych mechanik. Nie ma co jednak robić z nich gier kulawych, bo za pomocą literek i wyborów można opowiedzieć bardzo dużo i bardzo ciekawie: wystarczy choćby wymienić hitowe Doki Doki Literature Club. Tym bardziej boli, jak niewiele Draw Distance z tym gatunkiem zrobić. Już wybór trzech klanów, z których pochodzi bohater na to wskazuje, bo każdy z nich ma dostęp do Prezencji – dyscypliny, która pozwala oddziaływać na innych. To wczesny znak, że Twoje decyzje tak naprawdę nie mają żadnego znaczenia.

To również znak tego, co tutaj tak naprawdę jest ważne: gadanie. Z bardziej wymagającymi rzeczami twórcy sobie po prostu nie poradzili. Sekwencje akcji opisane są bez emocji i Twoje wybory podczas ich trwania są w zasadzie zbędne. Największy problem każdego wampira – głód krwi – przedstawiono zaś kuriozalnie. Gra straszy, że musisz uważać, bo łaknienie ogranicza Twoje opcje dialogowe – zdolności wymagają krwi – i może Cię doprowadzić do szaleństwa. Nie da się jednak z tego powodu przegrać, a żadnej mechaniki łowienia nie ma. Po prostu w wybranych momentach możesz się pożywić, albo nie.

Coteries of New York to produkcja wyłącznie dla odbiorcy spragnionego czegokolwiek w świecie Wampira: Maskarady. Jako przystawka przed Bloodlines 2 sprawdza się jednak umiarkowanie, bo w zasadzie całość można łyknąć w jeden wieczór. Szczerze? Lepiej jeszcze raz przejść „jedynkę”, a nawet sięgnąć po Redemption z 2000 roku. Jeśli ciekawi Cię Świat Mroku – lepiej otworzyć podręcznik, czy nawet fanowską wiki. Fanom interesujących noweli wizualnych polecić tej gry nie mogę wcale. Ten gatunek jest bogaty w więcej udanych produkcji, niż jesteś w stanie zagrać przez całe swoje życie. Szkoda tracić czas na tytuł, który ani nie opowiada czegoś ciekawego, ani nie robi tego w interesującej formie.


Z rzadka Coteries of New York udaje się intrygująco wprowadzić wampiry w rok 2019.

To mocno liniowa nowela wizualna pozbawiona ciekawej historii, intrygujących wyborów czy nawet dobrego pióra.

Dawniej student projektowania gier na Uniwersytecie Śląskim w Sosnowcu, przez chwilę nawet doktorant. Kurator gier wideo katowickiego festiwalu Ars Independent. Wierny fan twórczości Hideo Kojimy, Yoko Taro i Shigesato Itoiego. Podobno napisał kiedyś tekst, który miał mniej niż 13 000 słów, ale plotka ta pozostaje niepotwierdzona. Ustatkowany Gracz. Z twarzy.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*