Recenzja Earthlock: Festival of Magic

Earthlock

Planeta Umbra przestała obracać się wokół własnej osi blisko tysiąc lat temu. Ta tragiczna w skutkach anomalia spowodowała, że jedna jej połowa spowita jest cieniem i wiecznym zimnem, druga zaś nieskończoną pustynią. Nieliczne obszary Umbry nadające się do zamieszkania, zasiedlone są przez ocalałych z kataklizmu mieszkańców. Nie wiadomo co było przyczyną strasznego wydarzenia, ale wszyscy wierzą, że tylko odnalezienie tajemniczych ruin przywróci światu ład i stabilizację. Z utęsknieniem więc czekają, aż pojawi się ktoś na tyle odważny, aby podjąć się misji ratowania planety.

Tak prezentuje się rys fabularny niezależnej gry Earthlock: Festival of Magic wydanej przez norweskie studio Snowcastle Games. Produkcja ta jest niejako hołdem dla klasycznych rozwiązań RPG, takich jak wczesne wersje Final Fantasy czy seria Tales of. Jak na indyka przystało, fundusze na jego stworzenie pozyskane zostały poprzez Kickstartera. Prace nad finalną wersją produktu trwały ponad 2 lata; od końca 2016 roku możesz sięgnąć po Earthlock: Festival of Magic zarówno w wersji dedykowanej komputerom osobistym, jak i konsolom. Czy jednak warto przeznaczyć swój cenny czas rzeczony tytuł? Odpowiedź znajdziesz w kolejnych akapitach.

Fabuła, fabuła i jeszcze raz… brak fabuły

Wychodzę z założenia, że głównym magnesem przyciągającym do gatunku RPG (a zwłaszcza jego japońskiego odpowiednika) jest historia, która ma za zadanie skupić na sobie zainteresowanie odbiorcy od pierwszych minut rozgrywki. Earthlock: Festival of Magic ma jednak z tym elementem niemałe problemy…

Jako gracz przejmujesz kontrolę nad Amonem – złodziejaszkiem i poszukiwaczem skarbów, który (jak się zapewne domyślasz) zostaje wrzucony w wir wydarzeń i obarczony zadaniem przywrócenia porządku na planecie Umbra. Wyzwanie może wydawać się ciekawe, ale cóż z tego, skoro cała fabuła jest płytka niczym kałuża latem, prowadzona w dodatku bez specjalnych zaskoczeń i bynajmniej nie zachęcająca do tego, by śledzić jej przebieg. Co więcej, przez pierwsze godziny gry trudno jest doszukać się sensownego doń wprowadzenia.

Im dalej w las, tym wcale nie jest lepiej. Historia rozwija się bardzo powoli, a ilość i różnorodność napotykanych postaci oraz wprowadzane przez nich wątki poboczne zamiast intrygować, powodują zbędne zamieszanie.

O ile jednak fabuła mocno kuleje i zdecydowanie rzutuje na negatywny odbiór gry, tak przy odrobinie samozaparcia można w Earthlock odszukać co najmniej kilka interesujących aspektów.

Jeżeli nie fabuła… to co?

Jeżeli jeden element układanki nie spełnia swojej roli, na ratunek przychodzi inny. W przypadku recenzowanego tytułu próbę zauroczenia graczem podejmuje system rozwoju postaci oraz walki oparty na turach. Próba, choć nie do końca udana, proponuje ciekawe rozwiązania.

Earthlock

Developerzy pracujący w Snowcastle Games postanowili porzucić standardowy sposób podejścia do modyfikacji atrybutów postaci, stawiając na autorski system rozwoju talentów. Otóż wszyscy bohaterowie z prowadzonej przez Ciebie grupy dysponują możliwością rozbudowywania umiejętności za pomocą kart. Karty te wpływają na różne zdolności (obrony, ataku, magii); ich odpowiednie wykorzystanie pozwala tworzyć sprawnie operujących bohaterów. Można je znaleźć, kupić lub wytworzyć samemu, gdyż gra umożliwia również korzystanie z prostego, acz nie banalnego modelu craftingu. Otóż od czasu do czasu, wracając po wojażach do swojej głównej bazy, będziesz mógł opiekować się ogródkiem, a wyhodowane rośliny przerabiać na surowce wykorzystywane do tworzenia różnych produktów, m.in. wspomnianych kart rozwoju talentów.

W grze brakuje jednak tradycyjnych motywów związanych z ulepszaniem arsenału posiadanych broni. Będziesz musiał przyzwyczaić się do tego, że przez całą grę zarówno Amon, jak i kolejni zapraszani do zespołu bohaterowie, będą przywiązani tylko do jednego, dedykowanego im oręża. Małym pocieszeniem jest fakt, iż wytwarzać możesz także różnego rodzaju amunicję, bowiem wizja posługiwania się ciągle tą samą bronią (szczególnie jeśli mówimy o gatunku RPG) nie należy do najmilszych.

Przez zdecydowaną większość czasu przemierzał będziesz krainy Umbry, po drodze niemalże nieustannie ścierając się z przeróżnymi, wrogo nastawionymi stworzeniami. Wiedzieć bowiem musisz, że jednym z efektów zatrzymania ruchu planety była mutacja żyjących na niej roślin i zwierząt, przez co nawet najmilej wyglądający kwiatek może powitać Cię zabójczym strzałem żrącej substancji. Walki realizowane są w systemie turowym, a kolejność ataków uzależniona jest od siły przeciwnika. Potyczki wymagają chwili zastanowienia nad wybraną strategią działania, a zaimplementowany mechanizm łączenia bohaterów w pary przyjemnie rozszerza wachlarz dostępnych akcji.

Okazuje się jednak, że także w tym elemencie gry trudno doszukiwać się stabilności. O ile taktyczne podejście do systemu potyczek jest sprawnie przemyślanym rozwiązaniem, o tyle już balans w utrzymaniu równych szans w mierzeniu się z komputerowo generowanym wrogiem pozostawia wiele do życzenia. Amon oraz inni kontrolowani przez Ciebie kompani będą mieli nad wyraz częstą tendencję do chybiania, w przeciwieństwie do nieprzyjaciela, co na dłuższą metę może być irytujące.

Earthlock: Festival of Magic jest festiwalem tylko z nazwy

Norwegowie ze Snowcastle Games z pewnością liczyli na stworzenie produkcji, która na dłużej zapisze się w świadomości fanów jRPG. Trudno odmówić im starań. Earthlock podejmuje próbę nawiązania do tuzów gatunku, myślę jednak, że mając w perspektywie około 30 godzin potrzebnych na jej ukończenie, warto zarezerwować ten czas na inne propozycje, których bynajmniej nie brakuje.

Z drugiej strony, jeżeli jesteś rodzicem co najmniej 8-letniej pociechy, rzeczony tytuł może sprawdzić się idealnie jako wprowadzenie do świata gier. Brak tu jakiejkolwiek drastycznej przemocy, niecenzuralnego lub brutalnego języka lub trudnych do wyjaśnienia wątków fabularnych. Dodatkowo oprawa graficzna bliska jest bajkowej, a bohaterowie kolorowi i oddziałujący na wyobraźnię. Warto też zwrócić uwagę na to, że gra pozbawiona jest lektora, co jednocześnie skłania do towarzyszenia swojemu dziecku i dubbingowania scen pojawiających się na ekranie.


Earthlock: Festival of Magic oferuje sprawdzone rozwiązania, próbując jednocześnie odcisnąć swój indywidualny ślad. Proponuje eksplorację dużego, barwnego świata i stawia na nieszablonowe podejście do rozwoju postaci.

Jednocześnie daleka od ideału dynamika rozgrywki, brak spójności w fabule, ograniczenia w modyfikacji broni oraz niedopracowany balans trudności walk sprawiają, że nie wybija się ona ponad przeciętność i staje się jedną z wielu gier z nikłą szansą na dłuższe zaistnienie w świadomości graczy.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*