Recenzja Earthworms

Earthworms

Na internetowej stronie rzeszowskiego studia All Those Moments znajduje się następujący tekst:Czy pamiętacie czasy, kiedy byliście dziećmi, a gry komputerowe były dla Was portalami otwierającymi przejścia do fantastycznych przygód i magicznych podróży? My tak, a teraz tworzymy własne gry, aby móc te emocje ponownie powołać do życia”. Przyznam, że powyższe zdania trafiają do mnie niezwykle skutecznie, gdyż bardzo często w świecie rozrywki elektronicznej poszukuję właśnie takich doświadczeń. Chwil, które pozwolą mi wrócić pamięcią do czasów, kiedy beztrosko zanurzałem się w komputerowe przygody.

Okazuje się, że All Those Moments powyższą wizję potrafi nie tylko ubrać w słowa, ale także przełożyć na konkretne działania. Earthworms, czyli ich najnowsze dzieło jest tego najlepszym przykładem.

Miły ukłon w kierunku przeszłości

Myślę, że nie ma pośród naszych czytelników osoby, która na wspomnienie tytułu Teen Agent nie uśmiechnęła by się pod nosem. Jedna z pierwszych, polskich przygodówek point&click rozpalała naszą wyobraźnię w latach 90. ubiegłego wieku, ale jeszcze po dziś dzień przywołuje pozytywne wspomnienia. Earthworms odwołuje się w swojej istocie właśnie do takich tytułów, budując swój specyficzny klimat z wykorzystaniem wspomnianej, starej mechaniki, podobnym pomyśle na kreowanie fabuły czy inteligentnym podejściem do serca tego typu gier, czyli najróżniejszych łamigłówek.

Earthworms

Uruchamiając rzeczony tytuł rzeczywiście otworzysz portal do przeszłości. Dzieje się tak głównie za sprawą ujmującej oprawy graficznej, celowo i ze smakiem odbiegającej od dzisiejszych standardów. Myślę, że charakterystyczne grafiki pokroju ręcznie malowanych obrazów, w stonowanych kolorach, szybko znajdą uznanie zdecydowanej większości starszych graczy. Specyficzny charakter przygodówek sprzed lat nadają też dialogi oraz całościowe obcowanie z Earthworms. Na szczególną uwagę zasługuje oprawa audio, będąca bez wątpienia jednym z mocniejszych elementów tytułu. Brzmienia wykreowane przez Piotra Surmacza z powodzeniem potęgują klimat tajemniczości.

Fabuła gry na poziomie ogólnym jest dosyć prosta. Wcielasz się w postać prywatnego detektywa, Daniela White’a, który udaje się na tajemniczą wyspę z misją odnalezienia zagubionej dziewczyny. Eksplorując kolejne lokacje, rozwiązując przeróżne łamigłówki, poznając dziwnych mieszkańców tajemniczego miejsca szybko odkryjesz, że świat wygenerowany przez All Those Moments daleki jest od jednowymiarowości. Historia oferuje możliwość przemieszczania się pomiędzy alternatywnymi rzeczywistościami, w których stawisz czoła zarówno elementom zaczerpniętym prosto z horrorów, jak i doświadczysz chwilami mocno surrealistycznych doznań związanych z głównym wątkiem przygody. Warto w tym miejscu podkreślić świetną robotę wykonaną przez developerów małego rzeszowskiego studia. W tej grze dzieje się dużo; poszczególne rozgałęzienia fabularne, mimo początkowego wrażenia chaosu, w efekcie zgrabnie się uzupełniają, a opcja kilku różnych zakończeń dodaje tylko kolorytu.

Diabeł tkwi w szczegółach

Earthworms urzeka oprawą audiowizualną i potrafi zainteresować fabułą. Aspekty te sprawiają, że przez większość czasu trudno się od przygody Daniela White’a oderwać, szczególnie jeżeli ktoś lubi atrakcje przygotówek typu point&click. Tu i ówdzie ta urokliwa gra łapie niestety zadyszkę.

Earthworms

Osobiście miałem wrażenie, że niektóre interakcje z napotkanymi NPC-ami nastawione były wyłącznie na pchanie fabuły do jednego z możliwych zakończeń. Sama idea jakkolwiek słuszna i pożądana, w tym konkretnym przypadku przekłada się na mimowolne spłycanie dialogów i sprowadzanie do funkcji „przeklikiwania”. Akurat tego aspektu tym bardziej jest mi szkoda, gdyż wczytując się w wypowiedzi protagonisty czy też napotkanych postaci niejednokrotnie na mojej twarzy pojawiał się przyjemny uśmiech. Nie ukrywam, że częste odniesienia do polskiej i światowej popkultury zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie.

Twórcy mogli też więcej uwagi poświęcić systemowi przechowywania zbieranych przedmiotów. Otwieranie plecaka, przeglądanie inwentarza, wchodzenie w interakcję z poszczególnymi jego elementami nie do końca jest ergonomiczne. Ciekawą, acz nie do końca wykorzystaną umiejętnością jest też korzystanie z wizji jakich w trakcie rozgrywki doświadcza bohater. Pole do popisu w tym obszarze jest dosyć szerokie, mogłoby w jeszcze większym stopniu pogłębić i tak już surrealny wydźwięk historii, ale otrzymujesz tylko kolejny klikalny element, od czasu do czasu potrafiący nieźle wystraszyć.

All Those Moments ma już w swoim dorobku kilka tytułów, z którymi dotychczas nie miałem okazji się zapoznać. Po ukończeniu Earthworms myślę, że warto temu niezależnemu studiu przyjrzeć się bliżej. Historia detektywna White’a zaskoczy pozytywnie nie tylko fanów przygodówek. Daleko jej do bycia pozycją idealną i chyba raczej do tego miana nie aspiruje, oferuje jednak mnóstwo ciekawych smaczków opakowanych w Interesującą stylistykę.


Earthworms to gratka dla fanów przygodówek point&click. Urzeka oprawą audiowizualną, potrafi zainteresować fabułą i oferuje kilka całkiem przyjemnych w odbiorze łamigłówek.

Developerzy z All Those Moments nie ustrzegli się jednak drobnych potknięć, z których chyba najbardziej uciążliwym jest brak większego zaangażowania NPC-ów w toku fabuły.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*