Recenzja Pixel Heroes: Byte & Magic

Pixel Heroes

Studio The Bitfather zachęca do podróży w czasie i zainteresowania się losami trójki bohaterów w Pixel Heroes: Byte & Magic. Czy trzej wybrani śmiałkowie dotrą po kres przygody i uratują świat przed siłami zła?

Chcesz na chwilę odetchnąć od technologicznego wyścigu, graficznych majstersztyków i obecnie tworzonych gier? Producenci z The Bitfather proponują wyłączyć się na chwilę, powrócić wspomnieniami do czasów kiedy rozpikselizowane światy przekładały się na radość odbiorcy i przy okazji uratować miasto Pixton przed siłami ciemności. Pixel Heroes: Byte & Magic pojawiło się na Xboksie One i teraz również posiadacze tej platformy mają okazję zebrać wyjątkowo mocną ekipę, pokonać wszechobecne zło i cieszyć się zdobytymi podczas wyprawy skarbami. Na wstępie zaznaczyć tylko trzeba, że niemiecka propozycja skierowana jest do graczy pamiętających czasy ośmiobitowych tytułów i pragnących właśnie w takiej oprawie spędzić co najmniej kilka godzin.

Pikselowa drużyna śmiałków

Pixel Heroes: Byte & Magic to roguelike z generowaną proceduralnie zawartością. Początek przygody stanowi wybór członków drużyny mającej na celu powstrzymać najeźdźców wywodzących się ze starożytnego kultu. Wrogowie nie tylko chcą nawracać innowierców w całym kraju, ale mają również w planach coś znacznie gorszego – prawdziwą, pełnowymiarową zagładę. W tym miejscu do akcji wkracza gracz mający za zadanie zebrać trzech śmiałków i wyruszyć na spotkanie z okupantami. Ostateczny wybór bohaterów jest dość duży jednak na początku trzeba umiejętnie dobierać uczestników wyprawy, ponieważ każdy z nich dysponuje własnymi umiejętnościami. W walce potrzebni są zarówno wojownicy korzystający z rozwiązań siłowych, jak i magicznych.

Twórcy proponują ponadto wiele narzędzi zagłady służących do walki z wrogiem – od mieczy począwszy, poprzez tarcze a skończywszy na przeróżnych zaklęciach. Na barkach gracza spoczywa wyposażenie poszczególnych bohaterów, odpowiedni dobór rzeczy nabytych i kupno nowej, interesującej zawartości ekwipunku. Poszczególne postacie posiadają swoje silne strony, więc jedynie od grającego zależy czy w pełni zostaną one wykorzystane podczas potyczek. Starcia prowadzone są turowo, więc należy rozważnie dobierać uderzenia; ja wielokrotnie ledwie uchodziłem z życiem, ciesząc się, że to właśnie mój cios okazał się tym kończącym…

Pikselowy świat, pikselowy humor

Wygrana z najeźdźcami jest możliwa po odwiedzeniu trzynastu poziomów podziemi i eksterminacji końcowych bossów. W odpoczynku od zwiedzania nekropolis, walk i poszukiwania skarbów, przemierzając kolejne lokacje napotkasz postacie nastawione całkiem neutralnie. Takie osoby mają swoje barwne historie, nieodkryte dotychczas tajemnice i wyjątkowo dziwne poczucie humoru. Twórcy mieli spory dystans do rozgrywanych wydarzeń; niejednokrotnie odchodząc od mijanego bohatera, mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem. Niestety, przemierzany świat i toczące się bitwy z czasem stają się nudne i powtarzalne, więc niewskazana jest długa sesja przy konsoli. Raczej polecałbym krótsze posiedzenia z niedługą wędrówką, połączone z wizytą w ekwipunku i kilkoma starciami. Lokacje odwiedzane w Pixel Heroes niestety nie powalają detalami, podobnie jak bohaterowie czy ogólne menu. Akcja zajmuje mniejszą część ekranu, kosztem oprzyrządowania i pasków życia. Z jednej strony programiści mogli nieco lepiej to rozmieścić, z drugiej – cała reszta mogłaby wówczas być całkiem nieczytelna.

Pikselowa rutyna w Pixel Heroes: Byte & Magic

Przyznam szczerze, że nie zostałem szczególnie oczarowany produkcją ekipy The Bitfather. Doceniam oryginalny humor twórców, duży wybór klas bohaterów czy ukłon w stronę pikselartowej klasyki, jednak w rozgrywkę po pewnym czasie wkrada się powtarzalność, a złupione przedmioty zwyczajnie przestają cieszyć. Po poznaniu dobrych i złych stron produkcji wiem, że zabawa opiera się na periodyczności, a walki potrafią się przejeść. Oczywiście fani RPG lepiej odnajdą się tu od nowicjuszy gatunku, którzy znacznie częściej będą liczyć na łut szczęścia, będąc notabene wielokrotnymi bywalcami cmentarza bohaterów.

Niemiecka propozycja skierowana jest dla fanów tego typu turowych rozgrywek, pikselowej oprawy oraz osób lubiących długo dobierać rzeczy w ekwipunku. Reszta śmiałków próbujących zapobiec zagładzie może bardzo szybko zakończyć zabawę, w dużym stopniu z powodu wkradającej się nudy.


Niezależna produkcja posiada wyjątkowy humor, pikselowe bitwy i duży wybór bohaterów.

Klasyczne wykonanie jednak nie zachwyca, a starcia z czasem zaczynają być powtarzalne do bólu. Tytuł przeznaczony zdecydowanie dla fanów gatunku i na krótsze sesje.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*