Snajperzy opiniują Ghost Warrior 3

Ghost Warrior 3

CI Games proponuje przygody z wyborowym strzelaniem w gruzińskich klimatach. Trzecia część uznanej na świecie serii oferuje większą swobodę w otwartym świecie, wybór metody działania ale również masę doskonale znanych, sprawdzonych rozwiązań. Czy zatem misje w Ghost Warrior 3 dogodzą wielbicielom snajperskich potyczek? Co interesującego mają do zaoferowania gruzińskie krajobrazy i czy otwarty świat sprawdza się w środowisku snajpera poszukującego idealnego miejsca do oddania strzału?

Ustatkowany Gracz postanowił zapytać o opinie nt. polskiej gry snajperów-weteranów, którzy setki razy wstrzymywali oddech, strzelali z wielu karabinów i mają na koncie dziesiątki spektakularnych likwidacji. Jak profesjonaliści wypowiadają się o misjach w Gruzji?

Karl Fairburne (rentgen-hero, nazistowski ból głowy i wybawca świata)

„No, z tym wybawcą świata to trochę przesadziliście, chociaż eliminacja Adolfa Hitlera to mój największy snajperski spełniony sen na jawie. Byłem ogromnie ciekawy Sniper: Ghost Warrior 3, choćby z uwagi na ostatnią włoską robotę w Sniper Elite 4. Ostatecznie nie zawiodłem się. Oczywiście nie wszystko zagrało jak powinno, było kilka wpadek i nie obeszło się bez paru zgrzytów. Początek gry stanowi filmowe rozpoczęcie i przybliżenie sylwetek dwóch braci, którzy jak to w życiu bywa konkurują ze sobą. Młodszy z nich podczas misji zostaje porwany, a wszelkie ślady po nim zostają skutecznie zatarte. Z kolei Jonathan North to amerykański snajper, który zostaje wysłany w odległe tereny Gruzji w celu uporania się z brutalnymi rosyjskimi separatystami, destabilizującymi część kraju. Okazuje się, że pojawiają się przesłanki mówiące o bracie uwięzionym właśnie w tym rejonie, co średnio optymistycznie wpływa na jego odnalezienie…

Pierwsze co rzuca się w oczy to większa frywolność grającego, mająca związek z otwartym światem. Tutaj naprawdę jest co robić, ponieważ oprócz misji fabularnych podzielonych na akty, możesz odkrywać kolejne lokacje, sprawdzać co kryją pytajniki na mapie, eliminować poszukiwane cele czy penetrować posterunki wroga. To już od grającego zależy w jaki sposób eliminuje głównego celu i czy będzie zainteresowany pobocznym zadaniem. Warto dodać, że misję można zakończyć ekspresowo lub niczym duch, w ciszy usuwać przeciwników. Dużą rolę odgrywa tutaj zwiadowczy dron, którym można oznaczać cele, szukać idealnych pozycji na oddanie strzału czy po prostu eksplorować niebezpieczną okolicę.

Przy idealnie oddanym strzale można śledzić tor pocisku i oglądać z bliska moment śmierci niczego nieświadomego separatysty. Szkoda tylko, że eliminacje są do siebie podobne i przy dłuższej rozgrywce powtarzalne do bólu. Niestety kilka razy zdarzyło mi się natrafić na błędy techniczne, przy przeszukiwaniu ciał lub wchodzeniu na kamienny gzyms. Nie były to poważne niedociągnięcia ale zdarzały się prawdziwie komiczne sytuacje. Ważną rolę odgrywa również kryjówka, w której można się przespać (wybierając porę zadania), zaakceptować kolejną misję tudzież odwiedzić warsztat.”

Kapitan John Price (charyzmatyczny spokój i duch Prypeci)

„Właśnie o warsztacie chciałem wspomnieć, bo jestem majsterkowiczem-amatorem. Tutaj dzięki zbieranym w świecie gry zasobom można nie tylko uzupełnić brakujące części ekwipunku, wytworzyć nowe gadżety ale też uzbroić się wedle własnego widzimisię. Można wybierać w broni podstawowej, dodatkowej (bo czasami należy załatwić wroga z bliższej odległości), bocznej, gadżetów, leków, kamizelek czy dronów. Należy pamiętać o naprawie zużytych części, wytwarzaniu specjalnej amunicji czy zaawansowanej modyfikacji ekwipunku. Biorąc udział w samobójczej misji „Prypeć” pamiętam, że tam przygotowanie do zadania było o wiele krótsze, a tej adrenaliny i klimatu chyba nic już nie pobije. Oczywiście wędrówka po gruzińskich lokacjach w poszukiwaniu celów i eksploracji mapy posiada charakterystyczną atmosferę, a gracz czuje się wolny w swoich poczynaniach. Szkoda tylko, że włączając grę trzeba tak długo czekać na jej załadowanie. Niemal pięć minut to dla snajpera cały szmat czasu, a i późniejsze loadingi potrafią lekko irytować. Dawno nie musiałem tyle czekać żeby wykonać swoją snajperską powinność.

Ghost Warrior 3

Graficznie tytuł wygląda świetnie; gruzińskie krajobrazy potrafią zauroczyć, ale już otoczenie mogłoby być bardziej atrakcyjne. Mamy misje w opustoszałym kościele, blokowisku, wioskach czy kopalni, jednak poruszając się autem do wyznaczonych lokacji, okolica nie powala różnorodnością. Widać jak na dłoni, że twórcy popełnili błąd podobny do programistów odpowiedzialnych za strzelaninę Homefront: The Revolution, wszystkie siły skupiając na grafice i rozległej mapie, całkowicie zapominając o płynności rozgrywki. Tutaj sytuacja prezentuje się podobnie, choć oczywiście nie tak drastycznie, gdyż czasami pojawiają się znaczne spadki klatek na sekundę, często przeszkadzające w zabawie. Wypada mieć tylko nadzieję, że w tym czasie studio w pocie czoła pracuje przy optymalizacyjnym patchu, biorąc przykład z twórców nowego Homefront (wreszcie udało się doprowadzić strzelaninę do stanu użyteczności).”

Agent 47 (zimnokrwista bezwzględność w idealnie skrojonym garniturze)

„Mnie najbardziej irytowali głupi przeciwnicy, po włączonym alarmie, jak jeden mąż pchający się pod lufę. Sztuczna inteligencja wrogów zawodzi i lepiej po cichu wybijać cele. Snajper z upływem kolejnych misji staje się coraz bardziej doświadczony za sprawą drzewka umiejętności, podzielonego na trzy kategorie (Snajper, Duch, Wojownik). Podobnie jak w serii Far Cry można wybierać pośród dostępnych zdolności i cieszyć się większym łupem, seriami zabójstw, widzeniem przez ściany czy szybszym przeładowaniem broni. W eksploracji okolicy bardzo pomaga też zmysł zwiadowcy podświetlający łupy, przedmioty czy ludzi.

Ostatecznie przygotowanie do misji, tworzenie arsenału w warsztacie czy wybór miejsca do oddania strzału i kolejne (ciche) eliminacje sprawiają wiele frajdy. Snajperska przygoda sprawdza się w swoim założeniu, jednak ponownie zabrakło czasu na dopracowanie gry i wyeliminowanie błędów. Otwarty świat i snajperski dryg to niestety nie wszystko, aby kolejna część tej lubianej serii święciła triumfy. Można przymknąć oko na kiepskie SI wrogów czy niezbyt wciągającą fabułę, ale już pięciominutowe czasy ładowania i spadki płynności rozgrywki nie powinny mieć miejsca.”


Czy warto zatem wydać premierową cenę na wypad do Gruzji? Tylko prawdziwi snajperscy zapaleńcy będą zadowoleni, reszta graczy może kręcić nosem wytykając kilka wspomnianych wpadek CI Games. Niższa cena i stosowne łatki z pewnością pozwolą na czerpanie dużo większej przyjemności z tej snajperskiej opowieści.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*