Maskarada – recenzja gry karcianej

Maskarada cover

Nie ma co ukrywać; blefowanie ma w sobie ten specjalny walor, który powoduje, że choć nie jest to ogólnie akceptowalne zachowanie, kusi. A już szczególnie wtedy, kiedy jesteśmy w tym dobrzy. Prawda jest też taka, czy tego chcemy czy nie, że w wielu aspektach naszego życia blef co jakiś czas odznacza swoje piętno. Także w świecie gier planszowych, choć tutaj akurat z jego mniej miłymi konsekwencjami łatwiej jest się mierzyć.

Maskarada, tytuł wydawany przez Rebel, w głównej mierze (gdyż nie jest to jedyna strategia) właśnie na blefie opiera swoje założenia. I robi to na tyle zgrabnie, że ewentualne negatywne konotacje związane z tym konkretnym zachowaniem bledną w obliczu przemyślanej mechaniki.

Kto jest kim…

W grze stworzonej przez Bruno Faiduttiego główną rolę odgrywają karty. A w zasadzie maski, które w Maskaradzie przyjmują formę kart. Powiązane są one z postaciami, za które „przebierają się” gracze, starając przechytrzyć wzajemnie w drodze do wygranej.

Maskarada 1

Gracze zaczynają rozgrywkę z 6 monetami, a pierwszy, któremu uda się uzyskać ich 13 zostaje zwycięzcą. Wspomniane maski różnią się oczywiście sposobem działania. Jest ich 17 i każda pozwala uzyskać mniejszą lub większą ilość monet w chwili, kiedy zostanie z powodzeniem użyta.

Jeżeli ktoś zdecyduje się aktywować na przykład Żebraka i nikt mu w tym nie przeszkodzi, otrzyma po 1 monecie od każdej osoby posiadającej więcej pieniędzy. Aktywacja Króla pozwala natomiast wziąć 3 monety z ogólnego banku monet. Oszust z kolei, daje graczowi możliwość wygrania z tylko dziesięcioma monetami. I tak dalej, i tak dalej. Różnorodność możliwości jest całkiem pokaźna, a im więcej graczy, tym więcej jest zabawy i okazji do blefowania.

… i jakie ma intencje?

Wygrana w Maskaradzie nie jest prosta. Głównie z uwagi na zastosowaną tu mechanikę. Z grubsza chodzi o to, że o ile na początku każdy wie z jaką maską zaczyna, o tyle w efekcie późniejszych interakcji fakt ten przestaje być już tak oczywisty.

Maskarada 2

Interesująco robić zaczyna się jeszcze przed rozpoczęciem faktycznej rozgrywki. Po przyjrzeniu się przygotowanym maskom (startową konfigurację definiują scenariusze uwzględniające ilość graczy), każdy musi wziąć bez odkrywania swoją kartę oraz dowolną będącą w grze (może należeć do innej osoby, lub leżeć na stole). Następnie nie pokazując nikomu zamienić je miejscami, lub udać, że się to robi, a następnie odłożyć z powrotem. Co ciekawe, kiedy w grze udział biorą więcej niż 4 osoby, tylko pierwszych 4 graczy uczestniczy w tym wprowadzającym etapie. Zamieszania jest całkiem sporo, a fakt iż nie zawsze dochodzi do zamiany tylko potęguje napięcie.

Później jest już tylko ciekawiej. Gracze w swojej turze mogą wybrać jedną z trzech opcji: podejrzeć swoją kartę, zamienić (lub udać, że się to robi) bez podglądania swoją kartę z inną będącą w grze, lub podać nazwę swojej maski. Właśnie ta trzecia opcja w Maskaradzie oferuje chyba najwięcej emocji.

To ja jestem Królem!

Dzięki podaniu nazwy posiadanej przez siebie maski można aktywować jej zdolność. Przy czym można podać nazwę dowolnej maski znajdującej się aktualnie w rozgrywce, nawet jeżeli jesteśmy pewni, że tej konkretnej akurat nie mamy przed sobą. W tym momencie przydaje się umiejętność blefowania!

Maskarada 3

Pozostali gracze mogą te słowa podważyć twierdząc, że to oni posiadają wskazaną maskę. Dochodzi wtedy do konfrontacji. Aby sprawdzić jej rezultat wszyscy, którzy roszczą sobie prawa do danej maski muszą pokazać swoją kartę. Ze zdolności podanej maski skorzystać może tylko ta osoba, która faktycznie ją posiada. Ci którzy skłamali (lub nie trafili ze swoimi przypuszczeniami), muszą przekazać po jednej monecie na wspólne pole sądu.

Jeśli natomiast nikt nie zdecyduje się podważyć czyjejś próby, osoba ta może użyć zdolności danej maski bez odkrywania swojej karty. Bardzo sprytne jest to rozwiązanie, które w rękach gracza sprawnie posługującego się blefem może okazać się skuteczną drogą do wygranej.

Mała gra, dużo frajdy.

Maskarada bez wątpienia ma potencjał do zawojowania nie jednej imprezy. Zwłaszcza takiej, gdzie uczestnicy lubią się ze sobą pospierać, „wodzić za nos”, oraz po prostu dobrze bawić. Na plus należy też zaznaczyć fakt, iż w rozgrywce brać może udział od 4, do aż 12 osób. Przy czym zwiększenie ilości graczy nie wpływa jakoś specjalnie na wydłużenie czasu jednej rozgrywki, która oscyluje w granicach 30 minut.

Maskarada 4

Kiedy w partii udział bierze 4-5 osób możliwe jest opieranie strategii na zapamiętywaniu startowego ułożenia kartoników, a następnie uważnego śledzenia poczynań konkurentów. Im więcej jednak uczestników Maskarady, tym większy wkrada się chaos i umiejętne połączenie blefu oraz umiejętności „czytania” zachowań pozostałych graczy okazuje się wręcz niezbędne. Co nie każdemu musi idealnie pasować.

Maskarada feruje natomiast całkiem przyjemną regrywalność, na co wypływa fakt losowego przyznawania masek. Oraz to, że dla każdego zestawu osobowego dostępne są dwa warianty rozgrywki różniące się kolekcją kart. A jak standardowe scenariusze już się znudzą, istnieje możliwość indywidualnego dobrania masek i stworzenia swojej własnej Maskarady.

Reasumując, jeżeli szukacie ciekawej, niestandardowej gry imprezowej, to według mnie tytuł od wydawnictwa Rebel wydaje się być pozycją wartą rozważenia.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*