Ładny, funkcjonalny sfamrtfon za niecałe 500 PLN? TP-Link twierdzi, że jest to możliwe, wypuszczając na rynek Neffos C9 Max.
Muszę przyznać, że otwierając pudełko z Neffos C9 Max nastawiałem się czegoś na podobieństwo testowanego swego czasu Neffos C7 . Pod względem wykonania jest bardzo podobnie, co powinieneś uznać za słowa uznania. Wykonana z tworzywa obudowa prezentuje się elegancko, a co najważniejsze, poszczególne elementy dobrze do siebie pasują, dzięki czemu ma się wrażenie obcowania z urządzeniem z wyższej półki cenowej. Neffos C9 Max jest po prostu ładny.
Tylna część obudowy wykonana została z matowego tworzywa, dzięki czemu nie zbiera odcisków palców i nie brudzi się zbyt szybko. Smartfon dobrze leży w dłoni, a dostęp do przycisków zasilania oraz regulacji głośności jest łatwy. Producent mógł jedynie nieco dociążyć urządzenie, ponieważ zwyczajnie nie czuć go w dłoni. Bardzo zabrakło mi natomiast czytnika linii papilarnych, do którego bardzo przywykłem w Neffos C7. Często łapałem się na szukaniu czytnika przy próbie odblokowania urządzenia. Tym razem zdecydowano się na rozpoznawanie twarzy. Urządzenie analizuje 106 punktów i sprawdza, czy ma przed sobą właściwego użytkownika. Muszę przyznać, że funkcja ta działa wyjątkowo sprawnie.
Producent dorzuca w zestawie słuchawki, jednak już po pierwszym połączeniu wiedziałem, że trafią z powrotem do pudełka, a zastąpię je własnymi. Jakość dźwięku jest zdecydowanie zbyt słaba. O ile rozmowy da się jeszcze jakoś przeboleć, tak muzyka brzmi jak puszczona ze starego radia. In minus.
Neffos C9 Max to przede wszystkim telefon, więc bez wątpienia najważniejsza powinna być w nim jakość połączeń. Rozmawiałem zarówno będąc w domu, jak i podróżując autem. W obu przypadkach moc sygnału i komfort rozmowy były bardzo zadowalające. Urządzenie nie gubiło sygnału w zamkniętych pomieszczeniach oraz na autostradzie, za co należą się słowa uznania.
Urządzenie działa na systemie operacyjnym 9.0 Pie. Jest stabilnie, płynnie, bez większych problemów. Czyli tak, jak być powinno. Neffos C9 Max wyposażono w modem 4G LTE (Cat.4), umożliwiający zasysanie danych z prędkością do 150 Mbps, działający bardzo sprawnie moduł Wi-Fi oraz Bluetooth 5.0. Moduł GPS również działa bardzo sprawnie. Zabrakło NFC, szkoda.
Co, oprócz ładnego designu, zasługuje na słowa uznania? Wyświetlacz oraz jakość zdjęć. 6,09-calowy wyświetlacz z ekranem 19,5:9 daje łącznie aż 87,6% powierzchni ekranowej, a duża głębia barw gwarantuje, że Neffos C9 Max sprawdzi się dobrze zarówno podczas grania, jak i oglądania materiałów wideo, a co ważne, kąty widzenia są bardzo duże. Tryb ochrony wzroku automatycznie dopasuje się do określonej pory dnia i zmniejsza emisję światła niebieskiego, co jest szczególnie przydatne nocą.
Neffos C9 Max uzbrojono w dwie kamery. Przedni aparat oferuje rozdzielczość 5MP, co jest szczególnie ważne podczas rozmów wideo oraz, oczywiście, strzelaniu sobie selfie. Z kolei tylna soczewka gwarantuje 13MP, przy czym nie sama rozdzielczość jest mocną stroną aparatu. Urządzenie wyposażono w tryb nocny, rozpoznawanie otoczenia oraz automatyczne „podkręcanie” zdjęć. Muszę przyznać, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością wykonywanych fotografii. Biorąc pod uwagę półkę cenową, konkurencja powinna uczyć się od TP-Link. Równie pozytywne wrażenie zrobiła na mnie jakość nagrywanych materiałów wideo. Stabilizacja mogłaby być nieco lepsza, ale w ogólnym rozrachunku Full HD 1080p daje radę.
Bateria o pojemności 3000mAh sprawia, że Neffos C9 Max wystarczy ładować raz dziennie, jeśli korzystasz z połączeń, SMS-ów, przeglądarki, zrobisz kilka zdjęć i chwilę zagrasz. Biorąc pod uwagę cenę urządzenia, jest to wynik bardzo dobry.