Zona, czyli tzw. strefa wykluczenia wokół Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej rozpala wyobraźnię w zasadzie od momentu tragicznej w skutkach katastrofy. Sam, będąc wtedy kilkuletnim szkrabem, mieszkającym w północno-wschodniej części Polski, chcąc nie chcąc stałem się w jakimś stopniu jej świadkiem.
Przez wiele lat później temat wspomnianego wydarzenia nie specjalnie rezydował w mojej świadomości. Dopiero jako dorosły już człek, za pomocą różnych mediów, zacząłem zaspokajać swoją ciekawość. Były to głównie filmy, oparte na faktach ale też fabularyzowane, rzadziej książki oraz gry. Kilka miesięcy temu miałem olbrzymią przyjemność zapoznać się z wyprodukowanym przez HBO serialem „Czarnobyl”. Tytuł ten nie tylko przeczołgał mnie jako widza, ale także ponownie obudził zainteresowanie wspomnianą historią.
Oddzielnym wątkiem w całym tym czarnobylskim zamieszaniu jest uniwersum wykreowane przez takich autorów jak Michał Gołkowski, Wiktor Noczkin czy Sławomir Nieściur. Dystopijna wizja rzeczywistości obecna w ich powieściach znalazła wielu fanów na całym świecie. Do tego fantastycznego świata swoje trzy grosze dorzucił ostatnio, ponownie, pisarz Roman Kulikow publikując „Więzy Zony”. Spieszę donieść, że zrobił to w doprawdy stalker’owskim stylu!
Zona jak żywa istota
Bezwzględnie najmocniejszą stroną książki Kulikowa, obok wielu innych równie dobrych aspektów, jest sposób pokazania tajemniczej, czarnobylskiej strefy. Zona a’la Kulikow jest niezwykle przytłaczająca, w fantastyczny sposób przepełniona specyficznym życiem, zdradliwa, pamiętliwa i diabelnie niebezpieczna. Zagłębiając się wraz z bohaterami w jej mroczne obszary miałem wrażenie, że ta fantastyczna sfera naprawdę istnieje. Roman Kulikow wspiął się na wyżyny umiejętności kreacji pisarskiej. Przełożyło się to na niezwykle spójną, przepełnioną najmniejszymi detalami wizję okolic Czarnobyla.
Przy czym nie chodzi tutaj tylko o aspekt wizualny, który notabene opisany jest w kapitalnie. Prawdziwą robotę w „Więzach Zony” robi to, jak rosyjski twórca przedstawił rządzące zoną prawa oraz niespotykane anomalie. Jednocześnie, co czasami zdarza się w przypadku sztucznie generowanych światów, uniknął wrażenia niespójności i braku logiki. W „Więzach Zony” wszystko ma swój początek i koniec, wynika jedno z drugiego i łączy się w zrozumiałą, a co ważniejsze przystępną dla czytelnika całość.
Dobór słów połączony z bardzo dynamicznym stylem prowadzenia narracji w zasadzie od pierwszych do ostatnich stron powieści trzyma czytelnika w uścisku tytułowych więzów. Muszę przyznać, że od dawna nie czerpałem tak wielkiej przyjemności z przebywania w uniwersum będącym wytworem czyjejś fantazji. Tak to się powinno robić!
Bohaterowie niczym wyjęci prosto z legendarnej Parszywej Dwunastki
Każda powieść powinna mieć swoich bohaterów. Bez dwóch zdań w najnowszym dziele Kulikowa jednym z nich jest Zona. I o ile z pewnością odgrywa na kartach jego książki pierwsze skrzypce, to w tym specyficznym koncercie nie jest odosobniona.
Można powiedzieć, że w „Więzach Zony” mamy do czynienia z bohaterem zbiorowym. Śledzimy losy czterech mężczyzn, których indywidualne cele kierujące ich do Zony z biegiem fabuły łączą się i przeplatają, oferując czytelnikowi solidny kawał bardzo ciekawej historii. Kulikow niezwykle umiejętnie radzi sobie z wprowadzaniem poszczególnych postaci, poświęcając kolejnym bohaterom wybrane rozdziały, czasami wykorzystując retrospekcje. Robi to na tyle dobrze, że pomimo patrzenia na fabułę raz po raz innymi oczami, nie tylko nie gubimy jej sensu, ale wręcz dzięki temu zabiegowi właśnie zyskujemy o wiele bogatsze spojrzenie na opowieść. Każdy z bohaterów dźwiga bowiem ze sobą odmienny bagaż doświadczeń, oraz każdego z nich napędza do działania inna motywacja.
W „Więzach Zony” znajdziemy też stary jak świat pomysł polegający na wykorzystaniu indywidualnych konfliktów, które zamiast rozbijać kolektyw tworzący się między postaciami skutecznie go wzmacniają. W efekcie wszystkie animozje powstałe na początku fabuły prowadzą do sytuacji, w której grupa mężczyzn w normalnym świecie mogących się pozabijać za byle głupstwo, stawia czoła największym przeciwnościom i walczy razem do ostatniej krwi.
Kulikow stworzył postacie interesujące, różne od siebie, a jednocześnie wzajemnie się uzupełniające. Do tego niezwykle łatwo nawiązujące relację z czytelnikiem. Towarzyszenie ich perypetiom jest bardzo wciągające i trudno jest odłożyć książkę jak już zaczniemy czytać.
Książka „Więzy Zony” z pewnością bardzo pozytywnie zaskoczy fanów uniwersum, ale też idealnie sprawdzi się jako wprowadzenie do tego legendarnego już uniwersum. Gorąco polecam!