Codzienne życie, praca i obowiązki zrobią wszystko, aby bezlitośnie i skutecznie odciągnąć Cię od konsoli / komputera. Przeważnie im się to udaje, jednak można spróbować zacząć tydzień od ustatkowanej strony, ze wskazaniem na krótkie rozluźnienia w postaci niedługich sesji przy ulubionych tytułach. Jakie więc są wirtualne priorytety ustatkowanego gracza?
Kwintesencja rozgrywki bez zasypiania
Późno w nocy, gdy rodzina już śpi, a Ty jesteś po wielu wrażeniach dnia codziennego, warto zastanowić się nad wyborem włączanej gry. Długie rozwinięcia i pełne dialogów konwersacje zdecydowanie odpadają. Zasnąć z padem w rękach w odmętach nocy nie jest wszak trudno. Najlepiej takie tytuły zostawić sobie na weekendowe sesje, gdy uda się zgromadzić nieco więcej czasu. W tygodniu lepiej zdecydować się na produkcje wyciskające ostatnie soki z gameplayu, w czasie niedługich misji (Resogun, Uncharted 4: Tryb przetrwania, rozdział w Life is Strange) lub krótkie zadania jak np. wieloosobowe czy kooperacyjne pełne emocji i adrenaliny mecze ulubionej gry (Star Wars: Battlefront czy Destiny). Sandboksy zdecydowanie odpadają, bo przy takich pozycjach jak Horizon: Zero Dawn czy Far Cry: Primal można w oka mgnieniu zatracić poczucie czasu i dać się porwać syndromowi niekończących się kontynuacji. A przecież takie przyjemne amnezje trzeba będzie „odchorować” następnego dnia w pracy. Wybieraj zatem rozważnie!
Trofea / osiągnięcia w odstawkę, najważniejsze emocje
Czy są tu jacyś ustatkowani łowcy trofeów? No właśnie. Wszyscy doskonale wiemy jak trudno pogodzić dorosłe życie z czasochłonną i często katorżniczą pogonią za trudnymi trofeami / osiągnięciami. Owszem, czasami uda się zdobyć niespodziewany pucharek, ale platyna? Te kilka godzin w tygodniu zdecydowanie rozsądniej poświęcić na czystą i dającą morze satysfakcji zabawę bez spiny. Wiadomo, że dusza się cieszy, gdy usłyszysz dźwięk wpadającego osiągnięcia, jednak lepiej jest skupić się na emocjach i doznaniach ukrywających się np. w fabularnych misjach. Znajdowanie skarbów, zręcznościowe wyczyny, czaso- i nerwochłonne katowanie się na najwyższym poziomie trudności lepiej sobie odpuścić.
Kooperacja z pociechą
Po odrobieniu lekcji czy wykonaniu domowych obowiązków można wykorzystać chwilę wolnego czasu i razem z dzieckiem na kanapie spróbować sił w kooperacyjnych zmaganiach. Najlepiej wybrać odpowiednią do wieku produkcję z edukacyjną czy zręcznościową rozgrywką i wspólnie z uśmiechem na twarzy pokonywać kolejne poziomy. Jeśli brzdąc jeszcze nie do końca radzi sobie z padem w rączkach, można dać mu trochę pofolgować. Nic się nie martw, już w niedalekiej przyszłości będziesz miał wyjątkowo trudnego i łebskiego przeciwnika. Długo nie zapomnę, gdy podczas poważnej rodzinnej rywalizacji z siedmioletnią rywalką (Kinect), dostałem sromotne baty pomimo walki do ostatnich sił. Dodatkowym pozytywem dziennych kooperacyjnych sesyjek i niedługiej rozgrywki jest logiczne i racjonalne wytłumaczenie wirtualnych zmagań drugiej połówce, co automatycznie przekłada się na satysfakcję i czystą radość dziecka.
Dbanie o rodzinny budżet
Nie będąc milionerem i mając określoną (niezbyt dużą…) ilość czasu na swoje hobby, można również skutecznie zadbać o rodzinny budżet. Czas płynie nieubłaganie, więc warto zainteresować się nieco starszymi produkcjami. Nie mówię tu oczywiście o latach 90. XX wieku; wszak już kilka miesięcy wstecz od daty premiery możesz liczyć na znaczną obniżkę ceny gry. Czasami mocno opłaci się włączyć potencjalny hit kupiony za 25 procent premierowej kwoty. Choć cyfrowe sklepy wciąż mają ceny zaporowe, wystarczy regularnie przeglądać aktualną wartość interesujących pozycji, aby ustrzelić „cyfrówkę” za prawdziwe grosze. Nawet jeśli gameplay nie przypadnie do gustu, to żal z wydanych pieniędzy jest o wiele mniejszy. Wirtualne hobby wcale nie musi być drogie.
Weekendowe chwile zapomnienia
Czasami w weekend można wygospodarować nieco więcej czasu na swoje hobby i dać się porwać wirtualnemu relaksowi. Rodzina spędza czas u dziadków więc można nawet kilka godzin posiedzieć przy konsoli z ulubioną pozycją. Wtedy najlepiej sprawdzają się gry z otwartym światem, pełne długich misji, pobocznych zadań, krótkich questów oraz tajemniczych, nieodkrytych jeszcze lokacji. To chyba jedyny moment, gdy można w rozmaity sposób, bez nerwowego spoglądania na zegarek i martwienia się o poranne wstawanie, dać się porwać wirtualnej zabawie. W weekend można też nadrobić sporo w liniowej produkcji z dobrym scenariuszem i w ciągu kilku godzin poznać pokaźną część gry. Taka dłuższa forma wirtualnej rozrywki to gwarancja rozluźnienia i dobrej zabawy.
A jak wyglądają Twoje ustatkowane posiedzenia przy grach? Starasz się myśleć o priorytetach czy zawsze udaje Ci się znaleźć więcej czasu na własne zainteresowania?