Długo zastanawiałem się, czy gra sprzed 11 lat może zrobić na mnie jakiekolwiek wrażenie. Nie jestem zwolennikiem odgrzewanych kotletów, nawet na obiad codziennie przygotowuje sobie coś innego, lub idę do innej restauracji. Nie inaczej jest w przypadku gier wideo. Nigdy nie wsiadłem do pociągu z napisem RETRO! Dziś wiem także, iż każdy przystanek „REMASTERED” muszę omijać szerokim łukiem.
Co do samego Call of Duty – nigdy nie byłem jakimś specjalnym fanem serii, nie przepadam też za trybami multiplayer. Na nieszczęście tej recenzji należę, choć lepiej powiedzieć należałem, do „Team Battlefield”. Jednakowoż nie chcąc narazić się fanom serii CoD w sporządzeniu opinii poprosiłem weterana strzelanek, żołnierza z krwi i kości – Staszka. Oto skrócony zapis naszej rozmowy:
Ustatkowany Gracz: Cześć Staszek, zanim zaczniemy powiedz, która z singlowych kampanii w serii Call of Duty przypadła Ci najbardziej do głowy?
Staszek: Zanim zaczniemy to przynieś browarka, bez browca nie gadam o grach!
Gdy jego ręku pojawiła się schłodzona butelczyna, stał się bardziej rozmowny
S: Zacznijmy od tego, że kampanie singlowe w Call of Duty można śmiało podzielić na dwie kategorie: kampanie, które kochamy i te których nienawidzimy. Dla mnie najlepszą kampanią jest Black Ops. Chyba ze względu na udział Gary’ego Oldmana, aczkolwiek sama fabuła… no palce lizać. Druga to Modern Warfare 2. Ostatnie miejsce na podium…
UG: Niech zgadnę: CoD 4: Modern Warfare!
S: No raczej!
UG: Jakie masz zdanie na temat remasterów? Lubisz? Ogrywasz? Kupujesz?
S: Nie lubię, czasem ogrywam, rzadko kupuję. Jeśli już to czekam na duże przeceny.
UG: To tak jak ja. Nie rozumiem idei. Jeśli gra ma trafiać do ewentualnych nowych fanów… To może wystarczy zrobić jakąś zabójczą kolejną odsłonę?
S: Dokładnie! Fani oraz tacy gracze którzy już ograli dany tytuł raczej nie wezmą szturmem premierowego „remastera” zresztą, to nawet nie powinno być nazywane premierą. Ciężko mi powiedzieć, czy takie gry spinają się potem w tabelkach – niby ich produkcja jest tańsza (ale czy na pewno?) marketing niby robi się sam (bo przecież najbardziej lubimy te piosenki, które już znamy). Lecz słyszałem o wielu remasterach, które okazują się hitami sprzedażowymi. Z tego co kojarzę, taki Final Fantasy VII rozbił bank.
UG: To japońszczyzna, tego nie ogarniesz. Wróćmy jednak do CoD: Modern Warfare 2. W 2009 roku szokowała chociażby misją „No Russian” lub w polskiej wersji „Nic po rosyjsku”. Czy w 2020 nadal tak jest? To chyba nie jest spoiler? Rozmawiamy bądź co bądź o tytule sprzed 11 lat.
S: W sumie ciężko powiedzieć. W 2009 roku misja wbijała się w pamięć, bo wcześniej nie było takich elementów w grach, gdzie strzelało się do niewinnych ludzi. (Lub o takich nie pamiętam) Jednak zawsze, albo walczyło się z jakimś konkretnym wrogiem, potworami. W 2020 roku… sam nie wiem, robi to jakieś wrażenie, ale już nie szokuje. Ale przyznaj się… strzelałeś do tych ludzi na lotnisku? I nie, to chyba nie jest spoiler. Aczkolwiek polska nazwa tej misji… „Nic po rosyjsku” ma moim zdaniem słabszy wydźwięk niż oryginał
UG: Hmmmm… w 2009 tak. W 2020 nie. O tym, że nie trzeba dowiedziałem się i tak już po przejściu w 2009. Więc teraz cierpliwie czekałem, aż skrypt gry będzie wymagał mojego udziału.
S: Ja strzelałem wtedy i teraz też. Nie wiem czemu… to tylko gra co nie? Immersja… Klimat…
UG: Nie oceniam, nie osądzam.
S: I dobrze!
UG: Czy gra Ci się podoba w odświeżonej wersji?
S: W sumie, po 11 latach nie jestem w stanie sobie przypomnieć jak wyglądała kiedyś, za dużo gier, sprzęt już nie ten, nie ma nawet jak tego porównać. Wydaje mi się, że jest lepiej, ale też bez szału. Gra to jednak korytarz za korytarzem, nie można pozwiedzać, zbieranie laptopów to nie to samo co lizanie ścian. Moim żołnierskim zdaniem: jest poprawnie, ale nagrody za najlepszą grafikę w 2020 bym nie przyznał. Piwo mi się kończy…
UG: To tak jak ja. Na nieszczęście dla tej gry jestem zdecydowanie miłośnikiem otwartych światów, nieszablonowego podejścia do misji, uderzenia gdzieś z boku, z zaskoczenia. Tutaj… 99% gry to przejścia na Johna Rambo. W dodatku w korytarzach z jedną jedyną prawidłową ścieżką. Szczególnie widać to podczas misji z barakami. Denna liniowość oraz skrypty. Teraz wroga nie ma, ale jak się cofniesz i pójdziesz przy tej ścianie to będzie. Moim zdaniem w 2020 roku trąci to jakimś średniowieczem.
S: Może masz rację. Piwo dej!
UG: I przypomniałem sobie co mnie co mnie irytowało – przeskakiwanie w skórę raz jednego, raz drugiego bohatera. To totalnie wybija z immersji. Ciężej się wczuć w historię.
S: Sam nie wiem, to aż tak złe nie było… według mnie oczywiście.
UG: Oczekiwałbym jednak drobnych zmian w mechanice. Może jakiegoś drobnego przestawienia misji…
S: Życzeniowe podejście. Przecież Activision, nie chciało Tobie zrobić dobrze, tylko zarobić.
UG: No właśnie jak cena? Stówka za kilka godzin strzelania, to chyba nie jest jakoś nieznośnie dużo.
S: Stówka za taki tytuł nie jest najgorszą ceną, bardziej mnie martwi, że pewnie będzie opcja dokupienia trybu multi, bo gdzieś tak ploteczki donosiły
UG: Zobaczymy. Kończę drugie piwo. Chcesz następne?
S: Pewnie. Daj 3
Tak więc daje 3. Dwa za całokształt i jeden bonusowy za lekki powiew nostalgii.