Nie jestem samobójcą, raczej najemnikiem z ambitnym podejściem do pracy. Doskonale znam Agenta 47, jego klasę, doświadczenie, spryt i szeroko pojęty profesjonalizm. Słyszałem o wielu jego kontraktach, jestem pod wrażeniem sposobów eliminacji celów i wysokiego stopnia inteligencji.
Obiło mi się o uszy jego kilkanaście wykonanych misji, z których wiele było z kategorii niemożliwych, a i tak po wykonaniu zadania znikał niczym duch. Długo analizowałem wszystkie za i przeciw, ale mimo to przyjąłem tajemnicze zlecenie. Mam nadzieję na przechytrzenie i wieczne uciszenie legendy.
To mój cel życia, moje najważniejsze zadanie, a zawziętość, zapał i chęć zapisania się w historii nie pozwalają mi zrezygnować. On cały czas pracuje, próbuje dowiedzieć się czegoś o sobie i odnosi kolejne sukcesy. Pora zapolować na myśliwego.
Morderca we mgle
Od dłuższego czasu przyglądam się celowi, badam teren, wciąż się uczę i wreszcie podziwiam jego pracę. Ostatnio podążałem za 47 aż do USA, Indii, Nowej Zelandii czy Austrii. Łysy nie traci czasu, jest w formie, a jego najnowszy projekt Hitman 2 to kolejne trudne misje, pragnienie poznania prawdy i osobiste podziwianie jego pracy. 47 i Diana Burnwood są w ciągłym kontakcie, więc agentka ICA stale stara się nakreślić mu cel, przejrzeć teren, coś podpowiedzieć czy doradzić. Oboje pracują bardzo profesjonalnie, a tajna organizacja Providence skupia na sobie wiele wydarzeń wraz z walką z tajemniczym nieuchwytnym obiektem. Droga do niego, podobnie jak moja przeprawa do łysego celu jest trudna i jeszcze wiele egzekucji zostanie wykonanych, nim będzie można doczekać się ostatecznej konfrontacji. Konfrontacji życia.
Cały świat może być twoją bronią
Podziwiałem jego pracę jak penetrował dom na pustkowiu, zabijał na wyścigach w Miami czy przenikał niczym cień na kolumbijskiej ziemi. Łącznie aż sześć razy śledziłem jego poczynania i za każdym razem nie dość, że cele były trudne do pokonania, to w dodatku robił to po cichu i potrafił wykorzystać lokacje wraz z ich zaletami. Kluczem do powodzenia były przebrania, umiejętność „czytania” danej miejscówki, jej detali czy ogólnego podsłuchiwania. Kreatywność, intuicja, chęć zaspokojenia swojego ego czymś wyjątkowym niż tylko zwykłą egzekucją to jego priorytety. Truł drinki, wstrzykiwał truciznę, sabotował wśród wyścigowych mechaników, przebierał się za lekarzy, aż wreszcie starał się na nowo definiować słowo interakcja. Mógł poczuć wolność, bo miał do wyboru – samemu wybierać sposób dotarcia do celu lub penetrować teren w poszukiwaniu śladów czy sekretów (fabularnych aktywności), poznając poszczególne osoby i po nitce do kłębka docierać do nieszczęśnika. Ciągle z pozytywnym skutkiem. Bardzo trudno się do niego choćby zbliżyć, jednak nie spieszę się bo wiem z kim mam do czynienia.
Oddech śmierci na plecach
Garota, pistolet z tłumikiem czy cicha eliminacja celów to dopiero początek jego umiejętności. Łatwo o różnorodność, specjalne triki czy pozorowanie nieszczęśliwych wypadków, wystarczy tylko troszkę pomyśleć. A 47 myśli, zawsze próbuje zostawić po sobie atrakcyjnie wyglądający bałagan, z wieloma niedopowiedzeniami i ogólnym chaosem wśród postronnych świadków. Oczywiście łysol ciągle uważa, jest cierpliwy i woli dwa razy pomyśleć przed zrobieniem kolejnego kroku. Nawet przebranie nie gwarantowało całkowitej swobody przez tzw. kontrolerów, czyli osób szczególnie podejrzliwych i znających swoją załogę. On i tak dawał radę.
Czasami cele są anonimowe i trzeba samemu odnaleźć jegomościa poprzez znalezione przedmioty czy eksplorację otoczenia. A to nie koniec. Widziałem jak 47 wraz z innym agentem brali udział w misji snajperskiej, uzupełniając się wzajemnie. Z kolei gdzie indziej podejrzałem jak łysol rywalizował z innym płatnym zabójcą na eliminację celów, no bo przecież samemu już mu nie wystarcza. Lepiej sprawdzić się jeszcze w kooperacji lub rywalizacji. Czy on w ogóle ma wyrzuty sumienia?
„Mission Failed” ale to jeszcze nie koniec
Starałem się, byłem cierpliwy jak on, wiele się nauczyłem ale ostatecznie nie udało mi się dopaść Agenta 47. Zawsze był krok przede mną, a po wykonaniu zadania rozpływał się w powietrzu. Choć jego projekt Hitman 2 był bliźniaczo podobny do poprzednich misji, to jednak będąc jego duchem „bawiłem” się świetnie. Na długo zapamiętam jego wyczyny na torze wyścigowym w Miami. Olbrzymia lokacja, beztroski klimat, początkowe zagubienie, stopniowy rekonesans, wiele metod zakończenia misji i wieloetapowe, nietypowe morderstwa. Podziwiam jego kunszt i zaangażowanie. To jeszcze nie koniec, z pewnością dostanie trzeci kontrakt i może wtedy uda mi się go dopaść. Nie poddam się, bo jestem tak jak on – zimny, perfekcyjny, a w ostatnim stadium, nie zadaję pytań.
Hitman 2 skierowany jest raczej dla fanów serii. Sześć misji można wykonywać bez końca, co rusz ciesząc się z mnogości wyborów, bogatej interakcji czy innego zakończenia. Można łatwo sprawdzić swoją kreatywność, cierpliwość, a końcowa wymagająca wygrana potrafi sprawić sporo satysfakcji. Graficznie nie ma wodotrysków, ale całość potrafi cieszyć oko. To bezpieczna kontynuacja, pełna wielu dróg do celu, ale bez większych nowości czy ewolucji. Zabawa w różnorodne uśmiercanie celów cieszy, a to przecież jest rdzeniem zabawy.
Misji mogło być nieco więcej, narracja w formie statycznych cutscenek to krok w tył, a brak znaczących nowości względem poprzedniczki niektórzy mogą odczytać jako drogie DLC.