Pierwszy tom komiksu On Mars, choć nie znalazł się w czołówce lektur zaliczonych w tym roku, wypadł na tyle obiecująco, że z chęcią sięgnąłem po kontynuację.
Komiks On Mars 2 nabiera tempa
Pierwszy zeszyt był przede wszystkim wstępem do ciekawej wizji ludzkości żyjącej w 2132 roku. Dopiero pod koniec tak naprawdę coś zaczęło się dziać. Nie dość, że wątek Stenford okazał się dość ciekawy, to w dodatku nastroje na kolonizowanie Czerwonej Planecie szybko stały się bardzo nerwowe.
Drugi tom skupia się na rozwinięciu wszystkich podjętych wątków. Mamy więc starcia gangów i niepokoje wśród mieszkańców kolonii. Wszystko to polano politycznym sosem, który nadaje całości pikanterii. Autor scenariusza, Sylvain Runberg, w ciekawy sposób przedstawił mechanizmy kierujące człowiekiem w zależności o sytuacji, w której się znalazł. To chyba największa zaleta komiksu On Mars 2.
Bardzo dobrze wypada też misternie spleciona sieć intryg i powiązań. Komiks On Mars 2 potrafi zaskoczyć, dzięki czemu – choć sami bohaterowie mogą wydawać się nudni – sama lektura taka nie jest. Nieco szkoda, że postaciom nie nadano nieco większej głębi. Dobrze wypada balans między snuciem opowieści a wartką akcją, nadającą całości odpowiedniego tempa. Dzięki temu nie ma mowy o nudzie, która momentami wdzierała się podczas lektury pierwszego tomu.
Mars przyszłości nadal zachwyca widokami
Grun konsekwentnie trzyma się przyjętego stylu, co z jednej strony zasługuje na słowa uznania, a z drugiej – chciałoby się nieco więcej „szaleństwa”, szczególnie że niektóre sceny aż się proszą o wyjście poza kadr.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że komiks On Mars 2 prezentuje się wyśmienicie. Szczególnie architektura i krajobrazy. Wizja skolonizowanego Marsa wypada po prostu świetnie.
Oby do finału
Czekam na trzeci tom. Czekam i mam nadzieję, że autorzy przyszykowali mocny finał, który zapamiętam na dłużej, niż do czasu sięgnięcia po kolejny komiks (czyli najpewniej jakieś pół godziny). Opowieść ma bardzo duży potencjał, dlatego trzymam kciuki, aby „para nie poszła w gwizdek”.