Mordercze Krewetki – recenzja gry karcianej

Mordercze Krewetki – recenzja gry karcianej

Gdyby mi kiedyś ktoś powiedział, że ze 105 kart z krewetkami w siedmiu różnych kolorach da się zrobić wciągającą grę, pewnie bym nie uwierzył. Cóż, myliłbym się. Poznajcie Mordercze Krewetki!

Dość istotny może być fakt, że Mordercze Krewetki wymyśliła ekipa odpowiedzialna za Eksplodujące Kotki – tytuł, który rozkręcił nam niejedną imprezę.

Zawartość zestawu i jakość wykonania

Mordercze Krewetki to 105 kart w kolorach tęczy (po 15 kart każdego koloru): czerwonym, pomarańczowym, żółtym, zielonym, niebieskim, fioletowym i różowym. Każda karta przedstawia inną krewetkę. Mamy, między innymi, krewetkę-pirata, leśną krewetkę, czy krewetkę w depresji. Pomysły na ilustracje są godne wspomnianych twórców Eksplodujących Kotków. Pomocnym elementem zestawu są papierowe opaski trzymające talię w całości, dzięki czemu transport gry jest stuprocentowo bezpieczny.

Same karty są w miarę solidne, ale miewałem w dłoniach mocniejsze. Należy szczególnie uważać na wszelki ciecze, ponieważ jakikolwiek z nimi kontakt oznacza dla karty trwały ślad. Sprawę mogłyby rozwiązać koszulki, ale opakowanie jest skonstruowane tak, że za nic nie pomieści zestawu zabezpieczonego folijkami.

Mordercze Krewetki – jak grać

Mordercze Krewetki mają banalnie proste zasady, których ogarnięcie zajmuje dosłownie chwilę. Celem jest zdobycie dziesięciu punktów, czyli kart krewetek.

Na początku każdemu z uczestników zabawy rozdaje się po cztery karty awersami do góry. Tworzą one akwarium Gracza. Jeśli trafią się dwie takie same karty, kładzie się je w jednej kolumnie. Pozostałe karty kładzie się na środku w zakrytym stosie. Na rewersie każdej z kart znajduje się podpowiedź w postaci trzech kolorów. Jeden z nich zawsze pasuje do koloru krewetki z awersu. Dla przykładu: karta przedstawia czerwoną krewetkę, więc na rewersie znajdują się kolory niebieski, czerwony i fioletowy.

W swojej rundzie Gracz decyduje o tym, czy chce dopasować kartę ze stosu, czy próbuje ukraść przeciwnikowi krewetki z akwarium.

W pierwszym przypadku sprawdza, czy dobrana karta pasuje do którejś z jego akwarium. Jeśli tak, zgarnia komplet i kładzie przed sobą w zakrytym stosie zdobywając jednocześnie liczbę punktów równą ilości odłożonych kart. Jeżeli nie, dobrana krewetka ląduje w akwarium.

W drugim przypadku sprawdza, czy dobrana karta pasuje do którejś z akwarium przeciwnika. Jeśli tak, zgarnia komplet i kładzie w swoim akwarium, więc nie zgarnia punktów od razu. Jeśli nie, dobrana krewetka ląduje w akwarium przeciwnika.

I to w zasadzie wszystko, czego potrzebujecie, aby móc się doskonale bawić.

Wrażenia z rozgrywki

Mordercze Krewetki dostarczyły nam świetnej rozrywki. Jedna rozgrywka trwa około dziesięciu minut, a emocji jest przy tym co nie miara.

Największą zaletą gry są banalnie proste zasady przy jednocześnie dającej sporo satysfakcji rozgrywce. Podkradanie innym ich krewetek daje mnóstwo frajdy. Gorzej w drugą stronę, gdy uzbieramy ich np. sześć, a po chwili ktoś z wrednym uśmiechem na ustach je nam zawija do swojego akwarium.

105 kart sprawia, że właściwie każda rozgrywka wygląda inaczej. Nie ma opcji, aby zapamiętać je wszystkie, dzięki czemu gra ma w zasadzie nieskończone replayability.

Warto pamiętać, że zwycięstwo niemalże zawsze zależy tu od szczęścia, ponieważ nie mamy na ręce żadnych kart, które pozwoliłyby w jakikolwiek planować przebieg rozgrywki. Owszem, czasami możemy być pewni tego, że uda się nam zdobyć punkty lub ukraść krewetki (ponieważ kolory na rewersie pasują do wszystkich kart na stole), ale po chwili wszystko może się zmienić.

Podsumowanie

Mordercze Krewetki to świetna propozycja na imprezy, zarówno w rodzinnym gronie jak i ze znajomymi. Niewielkie pudełko sprawia, że gra jest łatwa w transporcie, a zasady da się wytłumaczyć w minutę.

Wydawnictwo Rebel oczekuje za Mordercze Krewetki niemalże 120 PLN, co jest – w mojej opinii – przesadą (wszak to raptem 105 kart i nic ponadto). W sieci da się jednak znaleźć oferty za niecałe 90 PLN, które na pewno okażą się dobrą inwestycją. Dobra zabawa jest tu bowiem gwarantowana!

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*