Tungdil nie jest typowym krasnoludem. Zamiast topora woli książki, zamiast okazji do rozlewu krwi szuka spokojnego miejsca do rozmyślań i unika wszystkiego, co choćby w najmniejszym stopniu narusza jego poczucie bezpieczeństwa. Tym, co czyni go jednak wyjątkowym jest fakt, że został wychowany przez ludzi oraz to, że jego historia opowiedziana została przez niemiecką ekipę z King Art Games w formie dosyć ciekawej gry RPG zatytułowanej The Dwarves.
Rys fabularny jest nie byle jaki, gdyż opisuje przygody wyjęte rodem z Władcy Pierścieni. Mimo swojej niechęci do jakichkolwiek zmian w spokojnym życiu krasnoludzkiego kowala, Tungdil z dnia na dzień znajduje się w samym środku epickiej wyprawy przez bajeczną krainę Girdlegar. Jako gracz masz okazję wcielić się w rolę głównego bohatera i przeżyć ciąg niezwykłych wydarzeń, które swój pierwowzór zaczerpnęły z powieści napisanej przez niemieckiego autora fantasy, Markusa Heitza.
The Dwarves – podróż na miarę Drużyny Pierścienia?
Nawiązanie do dzieła Tolkiena jest jak najbardziej na miejscu, gdyż uniwersum wykreowane przez Heitza, a następnie przeniesione w świat elektronicznej rozrywki przez King Art Games, bardzo mocno nawiązuje do spuścizny niedoścignionego mistrza. Istotniejszy jest jednak fakt, że efekt tego działania jest zaskakująco dobry. Jeśli jesteś fanem wspomnianego świata fantasy, lubisz zanurzyć się w realia RPG-ów i miałeś okazję grać w opisywaną przez nas wcześniej We Are The Dwarves, z pewnością powinieneś przyjrzeć się recenzowanej produkcji.
Ewidentnie najmocniejszą jej stroną jest rys fabularny. Już od pierwszych minut wciągnięty zostaniesz w wir wydarzeń, z którego ciężko będzie Ci się wyrwać. Wszystko za sprawą prowadzenia historii, której blisko jest do opowieści snutej przez barda przy suto zastawionym stole oraz dającym kojące ciepło ogniska. W trakcie całej przygody towarzyszył Ci będzie lektor wprowadzający kolejne wątki i w iście literacki sposób nadający tło biegowi wydarzeń. Warto w tym miejscu dodać, że tu i ówdzie będziesz dokonywał wyborów, od których w skrajnych przypadkach zależeć będzie życie Twoje i Twoich kompanów. I o ile zakończenie tej barwnej historii niestety jest zupełnie niezależne od podejmowanych decyzji, tak możliwość zabawy w kotka i myszkę z losem jawi się jako naprawdę interesujący aspekt.
Kolejnym mocnym argumentem przemawiającym za tym, abyś spróbował zaprzyjaźnić się z The Dwarves są charyzmatyczni bohaterowie. Jak się zapewne domyślasz, Tungdil nie jest jedyną postacią biorącą udział w ciekawej acz niebezpiecznej wyprawie. Zgodnie więc z niepisaną zasadą tego typu ekspedycji, nawet się nie obejrzysz, kiedy u Twojego boku pojawi się drużyna wiernych i oddanych do ostatniej kropli krwi postaci. Do dyspozycji oddani Ci zostaną bracia krasnoludowie, ale w miarę odkrywania kolejnych etapów tej niecodziennej historii, w Twojej załodze pojawią się również elficcy łucznicy i czarodzieje. Każdy z nich dysponować będzie oczywiście odmiennymi umiejętnościami na polu walki.
W ten sposób płynnie przechodzimy do aspektu, który obok uczestniczenia w fabule, sprawi Ci najwięcej frajdy. Krasnolud jaki jest, każdy widzi. Krępy, z potężną brodą, rubaszny i zawsze skory do zanurzenia swojego ukochanego topora we krwi. Jest niezwykle wręcz przywiązany do swoich tradycji i broni ich zażarcie. Kiedy jakiś nierozważny straceniec odważy się poddać w wątpliwość zasadność jego obyczajów, czeka go rychła śmierć, a dzięki zaimplementowanemu przez twórców systemowi crowd-combat, każda potyczka w The Dwarves da Ci poczuć, co w praktyce oznacza krasnoludzka furia. I nie mam na myśli nudnych starć jeden na jednego. Chodzi o bitwy z hordami orków, ogrów i elfirów tudzież innych zwyrodnialców, w których za każdym razem ilość przeciwników będzie wręcz przytłaczająca. Oprócz doświadczenia bitewnego, które z pewnością przez lata jako ustatkowany gracz nabyłeś, pomocny również będzie system aktywnej pauzy, który w trakcie zmagań pozwoli Ci zatrzymać czas i bez pośpiechu zrewidować przyjętą taktykę.
Okazji do tego będzie całe mnóstwo, gdyż developerzy z King Art Games zadbali o pokaźnych rozmiarów mapę świata. Poruszanie się po niej odbywa się za pomocą piona, przesuwanego z punktu do punktu, uruchamiającego w ten sposób kolejne interakcje z otoczeniem. Jest to miły ukłon w stronę gier planszowych i jednocześnie urozmaicenie formuły rozgrywki.
Nie byłbym sobą, gdybym nie zwrócił Twojej uwagi na warstwę audiowizualną tego dzieła. O ile graficznie The Dwarves nie zaskakuje niczym specjalnym, a gdzieniegdzie zdarza się nawet kilka mało istotnych bugów, tak pod względem muzycznym całość prezentuje się iście rewelacyjnie. Soundtrack stworzony przez Bennego Oschmanna (znanego chociażby z Hitman Absolution czy The Book of Unwritten Tales 2) perfekcyjnie wspiera narrację i idealnie oddaje klimat uniwersum fantasy. To po prostu kawał świetnej muzyki, która zostanie z Tobą na długo nawet po ukończeniu gry. Natomiast piosenka wybrzmiewająca przy napisach końcowych sprawi, że będziesz chciał The Dwarves przejść co najmniej jeszcze raz tylko po to, aby ją usłyszeć.
The Dwarves – pierwsze krasnoludzkie koty za płoty
Świat krasnoludów jednak to nie tylko bohaterskie wojaże oraz epickie batalie. Jak każdy inny ma też swoje ciemne strony. Nie inaczej jest z The Dwarves; pozycją, która oprócz niewątpliwie pozytywnych w odbiorze składników, posiada również kilka istotnych minusów.
Z pewnością zwrócisz uwagę na bardzo ograniczony system rozwoju poszczególnych postaci. Możliwość osiągnięcia maksymalnie 10 poziomów i za każdym razem wybór między tylko dwiema dostępnymi odnogami umiejętności rozbawi nie tylko Ciebie, ale również każdego fana RPG-ów. Niewątpliwie też zakwestionujesz poprawność działania kamery w trakcie zmagań bitewnych. Zamysł developerów był zapewne słuszny, ale wykonanie pozostawia delikatny niedosyt. Pogrążony w szale morderczych potyczek zauważysz, że najczęstszą przyczyną niepowodzeń jest właśnie sposób kontroli kamery. Potrafi ona ugrzęznąć w miejscu, z którego trudno Ci będzie śledzić przebieg zdarzeń, nie mówiąc już o monitorowaniu poczynań swoich bohaterów. Mało przyjemnym zaskoczeniem będzie również czas oczekiwania na wczytywanie poszczególnych ekranów gry. Niestety, o ile sama przygoda i czekające Cię wydarzenia wzbudzą ciekawość, tak już okryte niechlubną sławną „koło śmierci”, obrazujące etap wczytywania, skutecznie ostudzi Twój podróżniczy zapał.
Biorąc jednakże pod uwagę fakt, że The Dwarves jest pierwszą próbą wejścia niemieckiego studia King Art Games na dziewicze dotychczas dla nich tereny RPG, można przymknąć oko na powyższe niedociągnięcia i cieszyć się tajemniczym światem krasnoludów. Warto też przyglądać się poczynaniom naszych zachodnich sąsiadów z jednego jeszcze powodu – pracują oni właśnie nad rewelacyjnie zapowiadającym się RTS-em Iron Harvest, u którego podstaw koncepcyjnych leży cyfrowe malarstwo naszego rodzimego artysty Jakuba Różalskiego. Jego cykl obrazów pod nazwą „1920+” to elektryzujące połączenie tematyki postapokaliptycznego sci-fi z wojną polsko-bolszewicką. Ciekawe, prawda? Historia krasnoluda Tungdila wydaje się więc być całkiem udanym przetarciem szlaku przed prawdziwą petardą. Zapowiada się pozycja obowiązkowa dla wszystkich Ustatkowanych Graczy!
The Dwarves to mimo wszystko solidna propozycja. Potrafi zaciekawić fabułą, przyciąga z uwagi na interesujących bohaterów i dobrze oddaje klimat uniwersum fantasy. Unicestwianie zastępów przeciwników przy dźwiękach rewelacyjnej muzyki przynosi dużo frajdy, co z kolei przekłada się na kawał dobrej, krasnoludzkiej rozrywki.
Do pełni szczęścia brakuje jednak dopracowanego modelu kontroli kamery w trakcie walki oraz odpowiednio rozbudowanego systemu rozwoju postaci.