Recenzja Dying Light: The Following

Dying Light Following

W Harran dzieje się coraz gorzej. Nadciąga inwazja zombie, kończą się lekarstwa, a nadzieja zaczyna stopniowo umierać. Okazuje się, że poza miastem żyją ludzie odporni na infekcję wirusa i wolni od strachu. Kim są i dlaczego nie są podatni na bakteriofag jak wszyscy? Trzeba wysłać na wieś jakiegoś śmiałka – tylko on może nas ocalić! Znasz kogoś takiego?

Kyle Crane. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy, nikt tak odważny i zaufany. W nim nasza jedyna nadzieja. Tylko on może przedostać się poza miasto, poznać tych ludzi i dowiedzieć się więcej o ich odporności na wirusa. Z pewnością rozważy tę opcję i zgodzi się pomóc. Tym bardziej, że mamy mapę wiejskiego obszaru. Bądźmy zatem dobrej myśli.

Jasir (przywódca i zleceniodawca poza miastem)

Pojawił się nagle. Od razu zaczął interesować się Matką i kultem Dzieci Słońca. Natychmiast chciał poznać tajemnicę, choć zapomniał, że na wszystko należy zapracować, pozyskać zaufanie towarzyszy niedoli. Wieś i najbliższe okolice pełne są nieżyjących, a problemy w codziennej batalii o kolejny wschód słońca napotyka się na każdym kroku. Mieliśmy niemałe problemy ze stacją pomp, oczyszczeniem wód gruntowych, dziwnymi odgłosami dochodzącymi z parku czy zaginionymi w niewyjaśniony sposób osobami – za każdym razem stawał na wysokości zadania.

Z pompami nie było łatwo, ledwie zdążył na czas odkręcić główny zawór. Niepokojące odgłosy finalnie okazały się podziemną wycieczką z nurkowaniem w tle, a szukanie zaginionych ludzi rzadko kiedy kończyło się spektakularnym sukcesem. Wszędzie oczywiście trzeba było radzić sobie z hordami nieumarłych. Lepiej więc przed tego typu zadaniami dogłębnie poznać miasto (ukończyć podstawową rozgrywkę z dobrymi wynikami poziomów umiejętności) i jego dzielnice, aby na wsi podejść do rozgrywki przygotowanym. Wszak potrzebujemy dopakowanego śmiałka, nie słabeusza.

Bilal (mechanik, kwatermistrz)

Crane? Tak, to pozytywny jegomość. Od razu go polubiłem. Tym bardziej, że z dumą opowiadał o swoim oczku w głowie, czyli zdobytym z niemałym trudem buggy. Wiele razy powtarzał, że w Harran wszystkie środki transportu były uziemione, brakowało mechaników czy tak bardzo potrzebnego do przetrwania paliwa. Był aż nadto chętny do współpracy, sprawy najwyższej wagi załatwiał od ręki. A sam buggy? Rewelacja. Oczywiście jak na obecne, plątające się tu i ówdzie standardy. Pojazd w obecnych czasach zawsze będzie towarem deficytowym, szczególnie z klatką odporną na rozliczne wertepy. Rozbijał się po wsi terenowym cackiem i jeszcze ponad wszystko pragnął ulepszeń. Frywolne rozjeżdżanie grup zombie okazało się ewenementem, istnym strzałem w dziesiątkę, a zbieranie części na wymianę i paliwa z pobliskich samochodów sposobem na przetrwanie w tych polnych klimatach. Ogromny obszar przeznaczony do eksploracji wymagał troskliwego dbania o wehikuł, wdrażania ulepszeń (nowe drzewko upgrade’ów), wymiany części na nowe czy starannej uwagi, gdyż co szybsze jednostki zombie potrafiły skoczyć na maskę auta! Bez dedykowanych mu zabezpieczeń w mig można było zostać podwieczorkiem. Szczęśliwie na horyzoncie często pojawiały się wyzwania związane z pojazdem.

Dying Light Following

Kyle Crane (główny bohater, uznany łowca zombie w Harran)

Zgodziłem się na tę misję. Od razu wiedziałem, że nie będzie łatwo, a droga do odpornych na wirusa usłana będzie wieloma trudnymi zadaniami zleconymi przez wieśniaków. Myślałeś, że od razu przyjmą mnie w swoje szeregi i wyjawią sekret? W żadnym wypadku! Sami mieli za dużo problemów, z którymi nie potrafili sobie poradzić. Obszar poza Harran był ogromny. Miłośnicy parkouru powinni wiedzieć o zamianie biegania po budynkach na przyjemne rozjeżdżanie truchtającej zgnilizny czterema kółkami. Oczywiście można napotkać skupiska niskich budowli, ale przede wszystkim należy czerpać z możliwości buggy pełnymi garściami – dbać o pojazd i rozkoszować się rewelacyjnym modelem jazdy. Ponadto występuje jeszcze jedno drzewko umiejętności nazwane Poziomem Legendy, dedykowane prawdziwym fanom Dying Light. Teraz mogę być jeszcze bardziej wytrzymały, szybciej się regenerować i zadawać znacznie większe obrażenia napotkanej hordzie oponentów.

Mało tego, pojawił się również tryb Koszmaru, więc wyzwań dedykowanych jednostkom aż nadto ambitnym nie zabraknie. Czasami mierzi brak punktów szybkiej podróży ponieważ często należy przejechać całą mapę i powrócić w to samo miejsce, co niestety ma prawo się znudzić. Może większą ilość informacji sprzedadzą Ci bliźniacy, jakich napotkałem podczas wykonywania kolejnych zadań. Nie przegadasz ich, zapomnij. Chcieli uciec z Harran samolotem, jednak zmuszeni byli awaryjnie lądować na jednym z pobliskich pól. Aktualnie pora na ich popisowy numer – uważaj, bo chodzi o porzucony, odrzutowy wagon pociągowy. Co oni tym razem wymyślą?

Fatin i Tolga (bracia uciekający z Harran, złote rączki)

Zareagował na nasze wezwanie S.O.S. przez radio. Uratował nas. Schowaliśmy się na jednej z ambon myśliwskich (właśnie w tych punktach bohater odradza się kiedy zginie) i podziwialiśmy rewelacyjne wiejskie widoki. Z pewnością więcej tu przestrzeni, jest całkiem inaczej niż w Harran – nie zabraknie majaczących na horyzoncie interesujących, tajemniczych lokacji.

Pojawił się nagle ze swoim terenowym cackiem, z impetem szlachtując grupki umarlaków; równie celnie strzelał z kuszy. Ciekawa i widowiskowa to broń, szczególnie że strzelała wybuchającymi oraz toksycznymi bełtami. Mieliśmy wrażenie, że Crane wspominał, iż noce – na wzór miastowych – potrafią wyzwolić znacznie większe pokłady adrenaliny. Wówczas bieganie po polach z maczetą to istne samobójstwo. Aha, pamiętaj o możliwości czteroosobowej kooperacji, tak świetnie sprawdzającej się także poza metropolią i podwójnej rywalizacji z buggy jako danie główne.

Ustatkowany Gracz (stateczny fan masowej eksterminacji zombie, w tym Dying Light)

The Following to udany dodatek, pełen bonusów, z wciągającą fabułą i zajmującymi misjami pobocznymi. Wiedziałem, że polski Techland tworzy porządne DLC, ale i tak pozytywnie zaskoczony jestem nad wyraz. Właśnie w taki sposób wszyscy twórcy powinni wspierać, jak i promować nowe IP. Nie potrzeba mi innych dowodów świadczących o tym, że wydając tak ogromne rozszerzenie wrocławska ekipa na poważnie traktuje fanów gry i nabywców przepustki sezonowej na całym świecie. Jeśli dobrze bawiłeś się rok temu, tutaj poczujesz się dodatkowo spełniony. Rozpoznawalny humor, masa easter eggów, implementacja wielu nowości i kilkanaście godzin atrakcyjnej zabawy to wykładnik solidnego contentu. I to ze znaczkiem Made in Poland!


Wielki obszar do eksploracji, fabuła i zadania poboczne pozytywnie wpływają na odbiór gry. Do tego dochodzi jeszcze doskonałe sterowanie buggym oraz liczne bonusy. A jednak…

…kasacja parkouru nie każdemu przypadnie do gustu.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*