Będąc przyzwyczajonym do zaawansowanych technologii wykorzystywanych przy produkcji słuchawek dedykowanych graczom byłem dość mocno zaskoczony specyfikacją Mionix Nash 20. Stereofoniczny headset przeznaczony do elektronicznej rozrywki – czy to mogło się udać?
Wrażenia z użytkowania, tradycyjniejuż, znajdziesz w dalszej części testu. Na pierwszy ogień idą design i jakość wykonania zestawu skandynawskiego producenta. Szwedzcy inżynierowie przyzwyczaili mnie do niezwykle stylowych produktów, charakteryzujących się prostymi, aczkolwiek przemyślanymi bryłami. Nie inaczej jest w przypadku Mionix Nash 20, któe pozbawione są udziwnień w postaci migających diod, zalatujących tandetą kolorowych wstawek, czy niepotrzebnych krzywizn. Dlatego powinny spodobać się każdemu, kto ceni proste, ale jednocześnie niezwykle gustowne rozwiązania.
Cała obudowa jest matowa (użyto utwardzanej gumy, która niestety zbiera odciski palców jak szalona…), a jedynymi ozdobami są wytłoczone na muszlach logotypy producenta oraz nazwa zestawu umieszczona na górze pałąka. Słuchawki prezentują się wyśmienicie zarówno na głowie, jaki i leżąc na blacie biurka. Choć całą konstrukcja stworzona jest z plastiku, nie ma mowy o jakichkolwiek kompromisach – poszczególne elementy pasują do siebie idealnie; nic nie trzeszczy, nie uświadczysz żadnych luzów, czy niedociągnięć.
Użytkowanie Mionix Nash 20
Producent postawił nie tylko na elegancki wygląd, ale również intuicyjną obsługę. Tym sposobem, podnosząc ramię mikrofonu automatycznie go wyciszasz, a potencjometr odpowiedzialny za regulację głośności słuchawek znajdziesz z tyłu lewej muszli. Do tego dochodzi niemalże 3-metrowy przewód w oplocie, posiadający dwie końcówki dedykowane odpowiednio podłączeniu słuchawek oraz mikrofonu.
Mionix Nash 20 są pełne udogodnień. Zarówno pałąk, jak i same muszle dobrze leżą, dopasowując się do kształtu głowy. Nawet po kilku godzinach użytkowania nie czułem dyskomfortu. Niestety przez półotwartą konstrukcję raczej słabo izolują dźwięki otoczenia, co sprawia, że do użytkownika docierają niechciane odgłosy, a osoby znajdujące się w pobliżu mogą słyszeć, co akurat wybrzmiewa z membran.
Mionix Nash 20, gry i muzyka
W przypadku headsetu bez wątpienia najważniejsza jest jakość dźwięku. Owszem, design i komfort są ważne, jednakże to brzmienie powinno decydować o ewentualnym zakupie. W tym miejscu pojawia się pierwszy, aczkolwiek dość znaczący szkopuł – brak jakiegokolwiek dedykowanego oprogramowania umożliwiającego modyfikację brzmienia. Tym sposobem okazuje się, że trzeba posiłkować się zewnętrznymi equalizerami, ponieważ domyślny dźwięk niestety nie powala na kolana. Jest poprawnie, ale od zestawu za niemalże 400 PLN oczekiwałem nieco więcej.
Zabawę rozpocząłem od najnowszych przygód Wanga. Shadow Warrior 2 brzmiał dobrze, jednakże konieczna była korekta zarówno najwyższych, jak i najniższych pasm. Soprany były nieco zbyt mało wyraziste, natomiast niskim tonom brakowało mocy. W trakcie niemalże niekończącej się rąbanki zwyczajnie oczekuje się solidnej dawki dołów. Pozytywnym zaskoczeniem było natomiast bardzo dobre odwzorowanie sceny. Nie miałem większych problemów z namierzaniem przeciwników na słuch, choć daleko było szwedzkiemu hardware’owi do poziomu zestawów z pełnym surround.
W innych gatunkach gier, gdzie przestrzenność ma już mniejsze znaczenie, Mionix Nash 20 sprawiały się bardzo dobrze, aczkolwiek, o czym wspomniałem wyżej, niemalże każdorazowo musiałem najpierw nieco pogrzebać w ustawieniach dźwięku, aby dostosować go do konkretnego tytułu. Mikrofon w pełni zaspokoił moje oczekiwania. Zbiera bardzo dobrze, nie zniekształca dźwięku, a możliwość wyłączenia go jednym ruchem sprawia, że jest niezwykle przydatny. Co ważne, gdy ramię jest podniesione, akcesorium przypomina klasyczne słuchawki.
Headsetu raczej nie polecam melomanom chcącym słuchać ulubionych kompozycji w domowym zaciszu. I nie chodzi o jakość dźwięku, bo ta jest w miarę satysfakcjonująca, lecz o samo przeznaczenie, którego nie kryje producent. Szukając zestawu tylko do słuchania muzyki zwyczajnie nie bierz Mionix Nash 20 pod uwagę, ponieważ stosunek ceny do oferowanych możliwości nie jest korzystny. Sprawa diametralnie się zmienia, gdy jesteś graczem, a muzyki słuchasz okazjonalnie. Wówczas stajesz przed okazją nabycia solidnego produktu w rozsądnej kwocie.
Pierwsze koty za płoty
Mionix Nash 20 to pierwszy headset Szwedów. Przy okazji tworzenia innych produktów inżynierowie wprawili się w projektowaniu niezwykle stylowych konstrukcji, aczkolwiek w optymalizacji sprzętu audio muszą jeszcze nabrać wprawy. Debiut można jednakże uznać za udany, co pozwala mieć nadzieję na to, iż wraz z kolejnymi modelami będzie tylko lepiej.
SPECYFIKACJA TECHNICZNA:
Typ: analogowe słuchawki stereo
Rodzaj muszli: półzamknięta, przylegająca
Wtyk audio: pozłacany jack 3,5 mm
Wtyk mikrofonu: pozłacany jack 3,5 mm
Muszle i pałąk: pianka obita skórą
Przetworniki: magnesy neodymowe o średnicy 50 mm
Impedancja: 32 Ω ± 15% przy 20 kHz
Poziom ciśnienia akustycznego: 103 dB
Częstotliwość rezonansowa (pasmo przenoszenia): ≥ 100 Hz
Moc wejściowa: nominalna 40 mW / maksymalna 80 mW
Czułość mikrofonu: (@1 kHz, 1V/Pa) -42 ± 3dB
Wymiary: 21,5 x 22 x 12,1 cm
Waga: 398 g