Tygrysia Maska powraca

Tygrysia Maska

Kilka dni temu Facebook zatrzymał się na chwilę. To właśnie wtedy gruchnęła wiadomość o tym (choć nieoficjalnie mówiono już od dawna), że Tygrysia Maska – jedno z naprawdę starych anime (datowanych na 1969 rok), które było emitowane również w Polsce z charakterystycznym włoskim dubbingiem – zostanie przywrócone do życia.

Studio TOEI postanowiło zaspokoić ciekawość fanów oficjalnie informując, że już tegorocznej jesieni wszyscy zainteresowani będą mogli obejrzeć pierwszy odcinek serii zatytułowanej „Tiger Mask W” (mowa oczywiście o japońskiej telewizji). Dlaczego jednak o tym piszemy?

Obecny ustatkowany gracz (spore to wprawdzie uproszczenie, ale przyjmijmy na moment, że…) to człowiek po 30 roku życia, niejednokrotnie zajmujący się już dziećmi, który dzielnie ogranicza czytanie książek, zimne piwo i możliwość zagrania w ulubioną grę do weekendu, bowiem w tygodniu nie może pozwolić sobie na taki luksus. To człowiek doświadczający paradoksu – im więcej pieniędzy zarabia, tym stać go wprawdzie na nowe gry i konsole, ale jednocześnie nie dysponuje wystarczającą ilością wolnego czasu, aby się nimi rozkoszować – wszak życie zawodowe stawia na pierwszym miejscu. To w końcu reprezentant pokolenia, które wychowało się na bajkach pokroju Gigi La Trotolla, Kapitan Jastrząb i opisywana Tygrysia Maska właśnie.

cupsell ustatkowany

Jak się jednak okazuje, postać ta ma romans z grami wideo nie od dziś. Pojawiła się bowiem w takich pozycjach jak Virtual Pro Wrestling 64 (Nintendo 64), Shin Nippon Pro Wrestling: Toukon Restuden 3 (PlayStation), Wrestle Kingdom 2: Pro Wrestling Sekai Taisen (PlayStation 2) oraz The Sunday vs. Magazine: Shuuketsu! Choujou Daikessen (PSP). Oczywiście głównie jako bonus specjalny, swoisty dodatek do wspomnianych gier, zaś przytoczone powyżej tytuły świata nigdy nie zawojowały. Warto jednak wiedzieć, że już niebawem odświeżona legenda ponownie zabierze Cię w róg narożnika i potraktuje kilkoma celnymi seriami. Oby tylko były one idealnie wymierzone. Nie ma chyba bowiem nic gorszego niż zamach na legendę, która mimowolnie kojarzy się z beztroskimi latami dzieciństwa, ogrywaniem japońskich RPG-ów (pamiętasz Wild Arms lub Xenogears?) i zaczytywaniem się wieczorami w pomięte strony Official PlayStation Magazine.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*