Visceral Games – dziękujemy!

Visceral Games – dziękujemy!

Kolejne uznane studio zostało zamknięte. Brutalna rzeczywistość ponownie dała o sobie znać, szczególnie jeśli chodzi o prace nad ambitnym projektem. Nawet pozyskanie wybitnej scenarzystki serii Uncharted – Amy Hennig – nie zatrzymało przesądzonego losu studia. Dlaczego Electronic Arts postanowiło zamknąć Visceral Games? Czy końcowy efekt gry utrzymanej w realiach Gwiezdnych Wojen wypadł poniżej oczekiwań?

Dead Space

Moją uwagę studio Visceral Games zwróciło w 2008 roku wydając mroczny horror Dead Space. Wówczas ekipa programistów nazywała się jeszcze EA Redwood Shores i właśnie przygodami inżyniera niemowy zyskała rozgłos. Kosmiczny tytuł zbierał świetne oceny ale sprzedaż nie była zadowalająca, najpewniej z uwagi na mało chodliwy gatunek i nowe IP. Losy inżyniera na planetołamaczu Ishimura ukończyłem wiele razy, za każdym podejściem ciesząc się w dwójnasób. Byłem głodny mrocznych strzelanin, z niecierpliwością czekałem na horror z prawdziwego zdarzenia. Chłonąłem jak gąbka każdą ubabraną we krwi lokację; potyczki z bossami były udane, narzędzia zagłady interesujące, a w ekwipunku potrafiłem jednorazowo spędzić kilkanaście minut. Byłem spełniony i jak mało czego oczekiwałem drugiej części…

Dante’s Inferno

Niedocenione Dante’s Inferno oferowało energiczny gameplay, będąc slasherem z definicji. Bohater podążając za ukochaną trafił do samego piekła i właśnie jego kręgi stały się głównymi arenami brutalnych pojedynków. To była wymagająca pozycja, którą jednak przyjemnie wspominam, dość dosadnie ukazująca czeluści piekła i mrożące krew w żyłach barbarzyńskie sceny. Bossowie sprawiali niemałe problemy, a i w szybkim tempie należało wystukiwać wyuczone kombinacje, aby cało wyjść z opresji. Nagrodą była chwila odpoczynku i finalnie niespełnione spotkanie z ukochaną Beatrice.

Visceral Games

Gliną być w Battlefield Hardline

Nigdy nie byłem przesadnym fanem serii Battlefield, jednak niemal z każdą odsłoną bawiłem się wyśmienicie. Zamiana żołnierskiego klimatu na walkę policjantów z bandziorami wyrwała mi z życiorysu wiele godzin, nawet ocierając się o tryb multiplayer. Serialowa otoczka, szeroki wachlarz dostępnych rodzajów broni i nagłe zwroty akcji dostarczyły odpowiedni ładunek emocjonalny. Trzeba również wspomnieć o tym, że sieciowe starcia, tak obficie wspierane przez twórców po premierze, po dziś dzień przyciągają zastępy fanów gry. Warto sprawdzić tę strzelaninę (obecnie kosztuje grosze), szczególnie jeśli jesteś zwolennikiem rozbudowanego trybu wieloosobowego.

Niestety pojawiły się również i gorsze momenty. Bardzo słabe przyjęcie kooperacyjnej strzelaniny Army of Two: The Devil’s Cartel (zaledwie 200 tys. sprzedanych kopii gry), skończyło się licznymi zwolnieniami w pozostałych oddziałach studia. Akurat ten tytuł celowo pominąłem, opinie dotyczące gameplayu pozostawiając osobom weń grającym.

Extraction, Dead Space 2 i 3

Następnie przyszła pora na kolejne odsłony serii Dead Space – odpowiednio Extraction (Wii) oraz drugą i trzecią pełnoprawną część gry. Za każdym razem z utęsknieniem czekałem na wieści od Visceral, nowe zwiastuny czy fragmenty rozgrywek, w czym doskonale sprawdzał się Steve Papoutsis. W jego wydaniu, nigdy nie były one przekoloryzowane. Nawet wtedy, gdy Dead Space 3 okazało się kooperacyjną strzelaniną. Ile to czasu spędzłem na mroźnych odmętach Tau Volantis, ile broni własnoręcznie stworzyłem… Owszem to nie był Dead Space na jaki czekałem, ale z pewnością nie był to również spektakularny strzał w kosmiczne kolano.

Dead Space 2 ponownie zauroczyło pięknymi, przemyślanymi w swojej strukturze lokacjami, choć już nie tak klaustrofobicznymi jak miało to miejsce na sławnym planetołamaczu. Akcji było o wiele więcej, poziom trudności znacząco wzrósł, jednocześnie zachowując posępny klimat serii. A jednak… 60 milionów dolarów wpompowane w produkcję, w dodatku nie licząc kasy wydanej w promocję, przy sprzedaży na poziomie 4 milionów egzemplarzy, ostatecznie nie usatysfakcjonowało wydawcy. Najbardziej opłacalne działania w ujęciu rynkowym to w mniemaniu Electronic Arts co najmniej 5 milionów sprzedanych kopii gry. Sterowane przez EA Dead Space 3 pogrążyło tę znakomitą markę, gdyż sprzedaż na poziomie 1,2 mln (600 tys. egzemplarzy w ciągu miesiąca) była gwoździem do trumny lubianego inżyniera.

Do samego końca wierzyłem w trylogię Dead Space, Dead Space Remastered a może nawet czwartą część na obecną generację konsol, szczególnie przy takim wylewie odgrzewanych produkcji. Gorąco kibicowałem najnowszej produkcji z serii Star Wars, tym bardziej, że utalentowani twórcy pracujący w Visceral Games niemal zawsze trafiali w mój gust. Często z nadwyżką! I za to im szczerze dziękuję.

Choć Marcin od dziecka wychowany był na prymitywnych wirtualnych światach, zauroczony jest nimi do dziś. Gry wideo nosi w sercu i od wielu lat przelewa myśli z nimi związane na papier. Recenzjami stara się zaintrygować odbiorcę, w publicystyce zarażać zaś swoją pasją. Poszukiwacz pozytywnych stron życia, ceniący doświadczenie i nieprzychylnie nastawiony do szeroko pojętej głupoty. Tata i Ustatkowany gracz.

3 komentarze

  1. Podobało i się Dead Space, pomimo klimatu horroru (nie przepadam za strasznymi grami). Ale jak się zastanowić to była jednak dość krótka jednorazowa gra z fabułą którą można skrócić w krótkim opowiadaniu. A co do upadku studia – taki jest rynek. Codziennie padają piekarnie ekologiczne, sklepy z wędlinami wysokiej jakości bez konserwantów, bo ludzie mówią, że chcą coś wysokiej jakości, żałują, że kiedyś rzeczy były lepsze, ale gdy przychodzi co do czego to jednak wolą kiełbasę za parę zł. W polityce też kiełbasa jest najlepsza im bardzie śmierdząca i napompowana tym lepiej…

    Odpowiedz
    • Z tą kiełbasą to troche racji masz 🙂 Znane studio, ktore sie wzmacnialo, postawilo sobie bardzo wysoko poprzeczkę. Gwiezdne Wojny nie mogly być średniakiem. Ciekawy jestem co się stało, że EA aż tak drastycznie postąpiło. Gra nadawała sie do kosza czy prace posuwaly sie w tak ślimaczym tempie, ze wydawca stracił cierpliwość?

      Ani Battlefield Hardline, ani Dante’s Inferno nie były hiciorami. To fakt ale te tytuly trafiły w moje oczekiwania i przy nich spędziłem dużo czasu. Seria Dead Space to mój rodzynek i mam nadzieję że za kilka lat elektronicy jednak sobie o niej przypomną.

    • Co do Star Wars miała to być singlowa, liniowa przygoda nastawiona na fabułę (jakąś scenarzystkę nawet z Uncharted mieli). Czyli zapowiadało się super. Ale EA stwierdziło, że ciężko na tym dodatkowo zarobić (dlc, mikroplatnosci) więc kto inny ma to przerobić na open world z multi :/ Czyli coś w stylu jak zamienić Dragon Age Orgins na Inquisition…

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*