Wstęga nie do przerwania

Wstęga Antymir

Seria książek z uniwersum S.T.A.L.K.E.R.-a właśnie wzbogaciła się o kolejną pozycję. Wstęga, autorstwa Andrieja Lewickiego trafiła na księgarniane półki 23 listopada. Czy miłośnicy dobrej fantastyki powinni się nią zainteresować?

Właściwie wszystkie publikacje wydawane w ramach Fabrycznej Zony łykam jak zawodowy stalker antyrad – bez popity. Nie pamiętam jednak, aby którakolwiek książka ze świata usianej anomaliami Zony mnie zawiodła. Już teraz mogę Ci zdradzić, że Wstęga kontynuuje tę tradycję, aczkolwiek musisz wiedzieć, że nie jest to opowieść z nurtu, do jakiego zostałeś przyzwyczajony.

Garsteczka i Chemik

AntymirJeśli rzeczone uniwersum jest Ci bliskie, bez wątpienia kojarzysz stalkerów Garsteczkę i Chemika. Wstęga daje sposobność poznania początków ich przyjaźni. Książka zaczyna się ostrym tąpnięciem, bowiem akurat ma miejsce Emisja, jakiej skali wielkości dotychczas nie odnotowano. Niemalże wszyscy poddani jej działaniu konają w straszliwych męczarniach, a jedynie nieliczni, którzy akurat znajdowali się w bezpiecznym miejscu, uszli z życiem. Pośród nich byli właśnie dwaj zwykli ludzie, pracujący w różnych miejscach Kompleksu Zamkniętego nr 1. Mimo ogromnych zniszczeń udaje się im nawiązać łączność, zaś Garsteczka ostatecznie wydostaje się na zewnątrz. Tak zaczyna się interesująca opowieść starająca się przekazać, że choć ludźmi kierują najczęściej przyziemne pobudki, ostatecznie jednoczą się oni w celu nadrzędnym, jakim jest przetrwanie.

Andriej Lewicki skonstruował i poprowadził fabułę w bardzo przemyślany sposób. Jest na tyle ciekawie, że ze sporym zainteresowaniem śledziłem losy duetu, choć pierwsze skrzypce gra tu bez wątpienia Garsteczka. Największe wrażenie zrobiło na mnie utrzymanie niezwykle ciężkiego klimatu, charakterystycznego dla Strefy, przy jednoczesnym zachowaniu realizmu ludzkich odruchów. Od razu widać, że nikt się tutaj nie cacka, a przewagę ma ten, kto dysponuje większą siłą rażenia i drobiną oleju w głowie.

Zagubione Miasto i Wstęga

Cieszę się, że autor nie bał się wyjść poza bezpieczne mury uniwersum, tworząc nowe miejsca, anomalie i artefakty. Dzięki temu czuć powiew świeżości, co dodatnio wpływa na finalny odbiór książki. Po jej lekturę śmiało mogą sięgać nastolatkowie, choć nie brakuje tutaj również znacznie bardziej dosadnego języka. Jest on jednakże na tyle wyważony, że nikt nie powinien poczuć się urażony, a jednocześnie narzekać na zbytnie „ugrzecznienie” uniwersum.

Opisy lokacji i poszczególnych scen, jak również same dialogi nie pozostawiają żadnych złudzeń – odbiorca ma do czynienia z pełnokrwistą stalkerską historią. Oczywiście bez wątpienia swoją cegiełkę dorzucił Michał Gołkowski, który odpowiedzialny był w tym przypadku za tłumaczenie książki na rodzimy język, a znający realia Zony jak mało kto.

Wstęga to bardzo ciekawy przypadek – otóż  była przygotowana tylko dla nas! Kiedy Lewicki usłyszał, że chcemy wydać jego cykl Antimir, specjalnie przesunął i rozszerzył swoją Zonę, tak, żeby objęła kawałek Polski i podsunęła się pod sam Lublin. To dzięki temu też już na zawsze Chemik będzie nie Andriejem, a naszym, swojskim Andrzejem!

Tłumaczenie szło mi bardzo przyjemnie – stara, dobra zasada „złoto in, złoto out”. Zero pustych przebiegów, brak jałowych opisów, każdy akapit służy bardzo konkretnemu celowi. Sama przyjemność, już czekam na kolejne tomy (śmiech). – Michał Gołkowski, tłumacz

Tu warto zaznaczyć, że Wstęga raczej nie nadaje się jako pozycja na rozpoczęcie swojej przygody z Zoną. Początkujący mogą poczuć się nieco zagubieni i odebrać książkę zgoła inaczej, niż starzy wyjadacze. Lepiej sięgnij najpierw po którąkolwiek pozycję Noczkina, Gołkowskiego, czy ostatnią pozycję w serii – Wedle zasług, Sławomira Nieściura.

Obowiązkowa wstęga do przecięcia

Jeśli Wstęga jeszcze nie ozdabia Twojej kolekcji, koniecznie nadrób zaległości. Jeśli ktokolwiek z Twoich bliskich szuka pomysłu na świąteczny prezent dla Ciebie, lepiej nie trafi. Andriej Lewicki wzbogacił serię S.T.A.L.K.E.R. o niezwykle wartościową pozycję, obok której nie możesz przejść obojętnie. Polecam z całego, napromieniowanego serca.

Adam to ustatkowany gracz z krwi i kości. Mąż, ojciec, a także wieloletni miłośnik elektronicznej rozrywki w formie wszelakiej. Gry wideo traktuje jako coś znacznie powyżej zwykłego hobby, wynosząc je ponad inne pasje – muzykę i książkę – dostrzegając jednocześnie, jak wiele mają one wspólnego z innymi sferami jego zainteresowań.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*