Czy ceny gier wzrosną wraz z nową generacją?

ceny gier wydawcy

Średnia cena „mainstreamowych” gier to obecnie 60 dolarów. Na „nasze” jest to około 230-250 złotych za pudełkowe wydania – w przypadku tytułów cyfrowych, potrafi to sięgać już nawet 289 złotych. Natomiast cena ta utrzymuje się od ponad 10 lat, gdy została podniesiona przy okazji siódmej generacji konsol. Wcześniej ceny wahały się od 40 do 80 dolarów, aż okrągłe 60 nie zostało uśrednione.

Od tego momentu rzadko miesza się bezpośrednio z tą bazową ceną w jedną albo w drugą stronę. „Budżetowe” gry za 40 dolarów w pewnym momencie odeszły do lamusa, aż nie zastąpiły ich tzw. „premium indie” pokroju Hellblade: Senua’s Sacrifice czy The Witness. Jeśli już wydawcy decydowali się na sprzedawanie gier drożej, to zawsze pod płaszczykiem edycji specjalnych czy przepustek sezonowych: „podstawka” to 60 dolarów, ale już Digital Deluxe Supreme z DLC jakieś 80. Wygląda jednak na to, że wraz z nadejściem dziewiątej generacji czekają nas pewne zmiany.

Ceny gier w serii NBA 2K najpewniej wzrosną

Jeźdźcem zwiastującym podwyżkę cen okazuje się być NBA 2K21. Standardowe wydanie gry na PlayStation 5 i Xbox Series X ma sugerowaną cenę detaliczną w wysokości 69,99 dolarów amerykańskich. Z początku można było tę informację potraktować jeszcze jako błąd, aż serwis Kotaku nie zapytał o to PR-u firmy Take-Two:

Wierzymy, że sugerowana cena detaliczna NBA 2K21 na platformy nadchodzącej generacji sprawiedliwie oddaje wartość oferty: moc, prędkość i technologie możliwe tylko na nowym sprzęcie.

Jest to cena sugerowana, co teoretycznie oznacza, że sklepy mogą same decydować, czy będą sprzedawać tytuł właśnie za 70 dolarów/290 złotych, czy jednak nie podniosą ceny. Nie łudźmy się natomiast, którą z tych możliwości wybiorą. 10 dolarów/50 złotych nie brzmi tragicznie, natomiast w połączeniu z brakiem konkretnych informacji o cenach samych konsol może się okazać, że granie stanie się zaraz jeszcze bardziej kosztownym hobby. Cwani wydawcy kontratakują.

Dochodzi również fakt, że zwiastunem zmian jest akurat seria NBA 2K – franczyza, która najmniej usprawiedliwia wydawanie co roku nawet tych 60 dolarów. Z roku na rok zmiany pomiędzy poszczególnymi grami są coraz bardziej kosmetyczne. W pecetowej wersji 2K20 wkradł się nawet wymowny babol, gdy twórcy zapomnieli podmienić ikonę aplikacji z 2018 roku. Ponadto, ta seria rokrocznie korzysta z najbardziej obrzydliwych mikropłatności w branży. Jednoręcy bandyci, pachinko czy lootboksy są w niej na porządku dziennym. Niektórzy podnoszą problem mikropłatności jako argument za podniesieniem cen gier. Jest to zwykłym naiwniactwem: ceny gier po prostu wzrosną, a mikropłatności zostaną.

Dawniej student projektowania gier na Uniwersytecie Śląskim w Sosnowcu, przez chwilę nawet doktorant. Kurator gier wideo katowickiego festiwalu Ars Independent. Wierny fan twórczości Hideo Kojimy, Yoko Taro i Shigesato Itoiego. Podobno napisał kiedyś tekst, który miał mniej niż 13 000 słów, ale plotka ta pozostaje niepotwierdzona. Ustatkowany Gracz. Z twarzy.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*