Recenzja komiksu Punisher MAX, tom 5

Punisher MAX tom 5

Jeśli dotychczas z dowolnego powodu uznawałeś, że tercet Ennis, Parlov i Chaykin nie da się lubić, po piątym tomie przygód Punishera z imprintu MAX Comics zmienisz zdanie. Wiesz dlaczego?

W dużej mierze dlatego, że pierwsze wrażenie nie współgra z opinią końcową. Ot, wydawać się może, że to kolejna część przygód Franka Castle jakich wiele. Otwierasz komiks, dostrzegasz średnio seksowne rysunki mało charakterystycznych twórców i zastanawiasz się dlaczego nawet na szybko kartkując otrzymany od Egmontu album nie możesz oprzeć się wrażeniu, że całość mimo wszystko Cię zainteresuje. Choć nie do końca wiesz jeszcze, czy to przez dosadny język, czy może przez krew tryskającą dosłownie wokół niemal każdego kadru.

Na Punisher MAX – tom 5 składają się…

…oryginalne numery Punisher #50-54 (Długa, zimna noc) a następnie #55-60 (Valley Forge) wydane w 2008 roku (do pełnego kompletu na polskim rynku brakuje jeszcze „Punisher MAX: The Complete Collection Volume Five). I choć od chwili ich wydania za oceanem minęła już dekada, przygody Punishera są aktualne o tyle, że oprócz niekończących się koszmarów dotyczących zabójstwa jego rodziny, orbitują wokół tematów aktualnych w zasadzie zawsze – podejmują zagadnienia honoru, prawości, bezkompromisowości, walki o lepsze jutro czy gasnącej często na oczach świadków nadziei, ale za każdym razem obrazują powyższe w sposób daleki od poprawności politycznej. Tylko na trzech pierwszych stronach komiksu pojawia się 6 przekleństw, przy założeniu, że słowo suka do nich nie należy, co obrazuje w jakim kierunku podąża recenzowany album i co więcej – do kogo jest skierowany. Zresztą, zaświadcza o tym mało eksponowany znaczek TYLKO DLA DOROSŁYCH na tylnej okładce. Czemu mało widoczny? Punisher raczy wiedzieć.

Punisher MAX tom 5

Historia orbituje wokół zemsty jednego z bardziej charakterystycznych wrogów Castle’a na Punisherze. Przy okazji burzy również stereotyp strzelaniny pokrytej kirem bezcelowości na rzecz dobrze spiętej fabuły. Ta odgrywa również pierwsze skrzypce w drugim opowiadaniu, podejmującym temat działań wojennych w Wietnamie, godności, oddania się służbie, wolności za ojczyznę. I choć wzorem innych historii nie brak w niej latających w powietrzu członków i wiader krwi wylewanych co rozdział, stanowi – również poprzez zapisane transmisje rozmów z pola bitwy – soczysty kąsek dla dorosłego odbiorcy komiksu.

Na ten składają się skrypty fabularne autorstwa Gartha Ennisa i rysunki duetu Goran Parlov oraz Howard Chaykin, z czego pierwszy realizował się również przy komiksach Fury oraz Outlaw Nation, zaś drugi… przy chyba każdym możliwym – od Iron Mana począwszy na Captain America skończywszy, a i tak wymieniłem jedynie komiksy ze stajni Marvela. Doświadczony tercet czyta się doskonale! Momentalnie zapomina się o rysunkach, które nie powalają kolorami, nie charakteryzują się fancy kreską, a stanowią tło historii, która jednak z każdym innym rysownikiem wyglądałaby komicznie.

Całość spaja się idealnie, tworząc komiks charakterystyczny, zapadający w pamięć, przeznaczony jedynie dla dorosłego czytelnika oraz warty zakupu. A już z pewnością będącym pięknym uzupełnieniem biblioteczki, która dzięki inicjatywie wydawniczej Świat Komiksu również w Twoim przypadku rozrasta się najpewniej niebywale szybko.

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz używać tych tagów HTML i artrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*